Jak się czujesz przed egzaminem? Będę jutro trzymać za Ciebie kciuki.
A moja mama zawsze przekonuje mnie o mocy pozytywnej energii i jakoś faktycznie ona działa.
A w ogóle jestem przekonana, że sobie dobrze poradzisz. Włożyłaś w to dużo pracy.
"nigdy nie miałam prawa do tak negatywnych uczuć i emocji..."
Myślę, że dużo osób się z tym boryka. Nie ma w naszej kulturze akceptacji dla tzn. negatywnych emocji (negatywne to w ogóle może być tylko umowne określenie, bo wszystkie emocje są tak samo ważne i potrzebne dla prawidłowego funkcjonowania, a negatywny może być tylko sposób ich wyrażania).
Złość kojarzy się ludziom najczęściej z agresją, przemocą, kłótnią... A przecież odczuwając złość można w sposób nieraniący drugiej strony powiedzieć o niej, a w sytuacjach kiedy nie można wyrazić jej słownie można ją po prostu dostrzec w sobie. Kiedy nie jest tłumiona wtedy przestaje człowiekowi grozić nagły wybuch. Dla mnie to było zaskoczenie, bo nie nauczyłam się akceptować złości, nauczyłam się co najwyżej ją tłumić albo przerabiać na bezradność i wciąż trawię w sobie tą prawdę.
Smutek natomiast mam wrażenie, że często przerasta ludzi, muszą się wtedy zetknąć z własną bezsilnością. O ile da się komuś poprawić szybko humor, rozwiązać jego problem to odczuwają wyraźny efekt swoich działań. Natomiast "bycie z kimś" za bardzo ich obciąża...
To tylko takie moje przemyślenia. Chciałam Ci tylko napisać, że masz prawo do "negatywnych" emocji, a przeżywanie ich wnosi czasem więcej w rozwój człowieka niż te pozytywne. A jeśli masz żal do swojej mamy, to masz prawo czuć ten żal, a zabijając go, usprawiedliwiając ją - niszczysz też siebie, swój odrębny świat przeżyć i doświadczeń.
"poddawałam się presji mamy..."
Ale teraz możesz postąpić tak jak to dla Ciebie jest dobrze, a nie dla Twojej mamy.
Wierzę, że z tego więzienia, o którym piszesz jest wyjście, pewnie powolne i trudne, ale warto go szukać...
Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki