Mój chłopak utonął...

Problemy związane z depresją.

Postprzez melody » 8 lip 2009, o 15:42

Przytulam Cię Ula, :serce2:

mel.
melody
 

Postprzez April » 8 lip 2009, o 16:24

Ja również;*
nie obwinija sie za to.
April
 

Postprzez UlaR » 8 lip 2009, o 20:26

PodniebnaSpacerowiczka widzę że przeszłaś coś podobnego... Po jakim czasie się podniosłaś na tyle aby się z kimś związać? Nie porównujesz teraz tego faceta do tamtego? Ja sobie tego nie wyobrażam, nie wierzę że jest ktoś na tym świecie kto będzie dla mnie tak dobry jak On :(
UlaR
 
Posty: 11
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 10:55
Lokalizacja: Lublin

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 9 lip 2009, o 13:27

Grubo ponad pół roku dochodziłam do siebie. Ten czas przeminął w bólu i w milczeniu. Leżąc w łóżku do południa wyobrażałam sobie, że nie żyję, a proste czynności typu pójście po szklankę soku, sprawiały mi trud. Nawet okno zasłaniałam, bo światło dzienne też bolało...
Kiedy wreszcie uświadomiłam sobie, że on faktycznie odszedł, doznawałam wrażenia, jakbym już nie trwała, a moje serce nie biło. Najgorsze było to, że nie zdążyłam mu powiedzieć o tym i o tamtym... Że nie zdążyliśmy zrobić tego i tamtego... (...).
Potem nastała odchłań, emocjonalna nicość. Nie odczuwałam nic. Tak strasznie nic... Pisałam sobie pamiętnik i wiersze i w nich wylewałam żale.
Co do porównywania, to przez następne 1,5 roku byłam w tym mistrzynią. To naturalny rozwój wypadków. Tylko wiesz... kiedy w ten sposób uraziłam jedną, drugą czy trzecią osobę, postanowiłam w końcu coś zmienić w swym gównianym żywocie. Zdecydowałam, że pogodzę się z faktem, iż nie będziemy więcej razem. Ba, że nawet nigdy się już na tym świecie nie spotkamy.
Święta prawda, że rozstrząsanie uczuć powoduje jeszcze większy chaos.

Piszę Ci o moich odczuciach, byś wiedziała, że nie jesteś odosobnionym przypadkiem. I że to, co przeżywasz oraz będziesz przeżywać jest normalną reakcją, do której masz prawo. Są określone stadia, przez które TRZEBA przejść, by iść dalej. Lecz im wcześniej uzmysłowisz sobie, że bunt wewnętrzny (tutaj jako r. obronna) nic nie zmieni, tym korzystniej dla Ciebie.

Wtedy D. był dla mnie Tym Wybranym... dziś jestem z kimś zupełnie odmiennym od D. Nie jest lepszy czy gorszy - jest po prostu całkowicie inny. Cieszę się życiem i dziękuję Bogu, że nie popełniłam samobójstwa. Kogo dziwactwa mójże Wojtuś musiał by tak cierpliwie znosić jak nie moje ? ;).
Pewnie za jakiś czas sama spostrzeżesz, że miewasz podobnie (życzę Ci tego).



Przykro mi, że musisz przez to przechodzić.
Jednak w Tobie na zawsze pozostanie jego cząstka, podobnie jak on zabrał ze sobą część Ciebie.
A z upływem czasu zobaczysz nie na darmo była jego śmierć, że nie na darmo umarł. Ja wierzę, że to czemuś służy. Czemuś cennemu.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez UlaR » 9 lip 2009, o 13:59

Dziękuję Ci... Ale z tego co piszesz najgorsze wcale nie jest już za mną... Jakoś będę musiała to przejść chociaż w tym momencie kompletnie sobie tego nie wyobrażam :( Dosłownie WSZYSTKO mi się z Nim kojarzy... Ciężko mi tym bardziej że zastanawiam się nad tym jak to będzie gdy spotkamy się po drugiej stronie: ja być może z mężem i ewentualnymi dziećmi będziemy żyć w wiecznej szczęśliwości a On co, sam? To byłoby niesprawiedliwe...
UlaR
 
Posty: 11
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 10:55
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Innuendo » 9 lip 2009, o 23:01

cześć Ulu

jakoś słowa mi się nie składają chociaż normalnie to jestem wygadana, niekiedy za bardzo nawet,
więc tylko - ściskam i myślę o tobie

pozdr :)
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 10 lip 2009, o 16:10

UlaR napisał(a):Dziękuję Ci... Ale z tego co piszesz najgorsze wcale nie jest już za mną... Jakoś będę musiała to przejść chociaż w tym momencie kompletnie sobie tego nie wyobrażam :(


Nie koniecznie będzie tak samo. W ten sposób wyglądał mój "scenariusz".
Wiadomo, swoje musisz przecierpieć, a ja - nauczona własnymi błędami - piszę o tym, by nie poddawać się załamaniu zbyt długo, jak to właśnie zrobiłam. Szkoda zdrowia, bo co się stało, to się nie odstanie.
Widać, tak miało być w obu tych przypadkach.

Rozmawiaj z ludźmi, wypłakuj się.


Wspominasz o spotkaniu po drugiej stronie... ufam, że tak na serio, to dopiero Tam stajemy się w pełni szczęśliwi. TAM.
Śmierć jest przejściem do lepszego świata.


Miesiąc temu również straciłam ważnego dla mnie człowieka (rak żołądka)(...).
Pomodlę się za Was wieczorem.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez forsycja.24 » 10 lip 2009, o 18:39

Moja Droga,

Mogę sobie jedynie wyobrazić co w takiej sytuacji przeżywasz. Mocno Cię ściskam i wierzę, że znajdziesz na tyle siły w sobie, w Bogu, że przejdziesz przez to wszystko najlepiej jak tylko można.
Napisałaś, że obawiasz się Jego samotności... Pamiętaj ON na pewno nie będzie jej odczuwał, to są tylko ziemskie emocje. Tam ich nie ma. Ja w to mocno wierzę. On pozostanie w Twoim sercu, takim jakim był dla Ciebie w czasie Waszego wspólnego czasu. Czas leczy rany. Trzymaj się dzielnie Kochana. Życie przed Tobą...
forsycja.24
 
Posty: 71
Dołączył(a): 25 kwi 2009, o 17:41
Lokalizacja: DW

Postprzez kasjopea » 10 lip 2009, o 23:43

Ulu dasz radę na pogrzebie .Bóg da Ci siły żeby przetrwać ten trudny czas.Sama się zdziwisz .Podobno dostajemy taki ciężar jaki jesteśmy w stanie podzwignąc.Wiesz Ulu kiedyś nie wyobrażałam sobie śmierci mojego ojca.Jak zachorował prosilam Boga żeby pozwolil mi być przy nim jak będzie umieral.Bóg mnie wysluchał bylam sama jak zaczął konczyć życie.Paradoksalnie ja zawsze tak bardzo balam się zmarłych.Nie wiem kto i co dodało mi sił ale dałam radę.Nie boj się swojego bylego chłopaka On zapewne nigdy by Cię nie skrzywdził.Rozmawiaj z nim modl się za niego ,noś żalobę jeśli chcesz to zależy od ciebie.Wiadomo musisz wyplakać swój żal i smutek.Potrzebny jest Ci czas tylko czas.Sciskam mocno Ulu i wiem że dasz radę a co do oglądania w trumnie to nie musisz tego robić jeśli nie chcesz może lepiej zapamiętaj Go takim jaki był ,ale to juZ Twoja decyzja. :pocieszacz:
Avatar użytkownika
kasjopea
 
Posty: 673
Dołączył(a): 17 maja 2009, o 11:39

Postprzez Carrie » 11 lip 2009, o 17:45

Ula, życie nie zawsze jest sprawiedliwe i nie zawsze dzieją się rzeczy które jesteśmy w stanie sobie wytłumaczyć. Piszesz, że jesteś wierząca, a więc uwierz w to, że tak po prostu być musiało. Nie wiem, nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego tak się dzieje i co "dobrego" ma niby być w tym, że Bóg - jeśli istnieje - zabiera najbliższych nam ludzi .. O tym przekonamy się pewnie kiedyś sami.

A teraz bardzo ważna jest pomoc psychologa. Uwierz mi, że nawet jeśli wydaje Ci się, że udźwigniesz to wszystko sama, będzie Ci bardzo trudno.
Nie możesz tego zbagatelizować, tu chodzi o Twoje zdrowie i życie.
Strasznie mi przykro, że jesteś tak młoda, a taka tragedia Ciebie spotkała.

To na pewno nauczy Cię czegoś, da nowe - chociaż bardzo bolesne - doświadczenie. Nie myśl teraz o tym czy znajdziesz kogoś takie jak On, czy nie. To oczywiście jest niemożliwe, ponieważ każdy człowiek jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Na pewno nie będzie łatwo.
Ale uda Ci się to przejść.

Pozdrawiam serdecznie. Trzymaj się.
Avatar użytkownika
Carrie
 
Posty: 43
Dołączył(a): 11 lip 2009, o 17:37

Postprzez UlaR » 12 lip 2009, o 09:43

11 lat temu mój tata popełnił samobójstwo. Znalazłam Go wiszącego na strychu... Wtedy nikt nie korzystał z pomocy psychologa szczególnie moja mama która bardzo cierpiała. Może to był błąd ale mieszkam na wsi, nie jestem zamożna, tutaj nikt nie myśli o takiej pomocy bo zwyczajnie nie ma na to pieniędzy... Muszę sobie dać radę sama
UlaR
 
Posty: 11
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 10:55
Lokalizacja: Lublin

Postprzez impresja » 12 lip 2009, o 12:06

Nie musisz sobie dawać rady sama .jest tutaj dużo kobiet ,które Cie wesprą ,ale chyba dziewczyny też wiedzą ,gdzie w necie jest indywidualna pomoc psychologiczna. W tej sytuacji warto skorzystać z profesjonalnej pomocy. Może są jakies gratis indywidualne rozmowy z psychologiem ? Za dużo ciężaru jak na młodą osobę .Warto nauczyc sie sobie z tym poradzić ,że móc wieść potem satysfakcjonujące zycie. :pocieszacz:
impresja
 

Postprzez Innuendo » 13 lip 2009, o 22:30

Ulu, coraz bardziej słów mi brak, dwie bliskie osoby straciłaś, samobójstwo - znalezienie ciała, koszmar po prostu koszmar, teraz chłopak... nowy koszmar - no trzymam za ciebie kciuki i wiedz że to niekoniecznie tak musi być że jesteś skazana na samotne uporanie się, może taka jest reguła - np. w twojej rodzinie każdy sam sobie stara radzić, dusi się w środku z emocjami i idzie w zycie, albo tak przyjeto w okolicy że do psychologa nie wypada iść, ale wiesz co - warto zmieniać takie schematy, warto robić inaczej, warto dać sobie szansę
a pomoc psychologiczna jest nie tylko odpłatna
ściskam ulu!
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 482 gości

cron