Fil - Ty żartujesz z ta ciepłą jesienią?
jeszcze takiej nie pamiętam... Żeby było tak szybko, tak zimno, ciemno. Tak strasznie!
To tak obiektywnie - bo miałam okna nieszczelne i już w październiku - plułam lodem. I to siedząc w dresie, szlafroku i pod kocem.
Subiektywnie - tez nie pamiętam takiego czasu w całym swoim zyciu! Kiedy by mnie gonił tak pogrzeb za pogrzebem, nieszczęście i niefart - jedno za drugim.
Zginęłam moja bratanica w wypadku. Miałam jechac na pogrzeb, ale se mój luby zawinszował miec udar. Ganialam między szpitalem, a restauracją, po 12 godzin dziennie.
Moja mama sobie nogę złamała. Myslałam - tu luby zaopatrzony, jadę do mamy. A on se zażyczył mieć drugi udar - tym razem krwotoczny. No już, doprawdy! mógłby mieć inne jakies zachcianki
Trochę kpię, ale gdyby nie wrodzone poczucie humoru i ośli optymizm, to teraz ja bym wymagała ostrej opieki na oddziale psychiatrycznym.
W każdym razie - jeszcze jestem w jednym kawałku. A - co najsmieszniejsze - wygląda na to, że będzie dobrze
Księzycowa
Z tym listopadem, to ja tak ironiocznie trochę
Bo mnie nie o listopad ( i o jesień) chodziło, tylko o "grudzień w listopadzie"
- bo od kilku lat, kiedy postuluję o pominięcie listopada, na rzecz grudnia
spotykam się z dziwnym oporem
jakobym kalała "świętą listopadową" zadumę
na rzecz zupełnie pogańskiej i niefrasobliwej zabawy adwentem
I takie rzeczy jak radośc ze światełek, zapachów i tam innych takich
zupełnie nie przystoją do postawy moralnej, która jest przynalezna w listopadzie
Ja naprawdę próbowałam się dowiedzieć, jaka to niby postawa jest właściwa w listopadzie
Ale dowiedziałam się tylko, że w listopadzie jest przynależna "zaduma"
Przy czym nikt mi nie wyjaśnił ( do tej pory) jakie to cechy, zachowania, rytuały nie sprzeniewieżają się owej "zadumie". Są jednostki, którym śmiech na cmentarzu i wielka ilość osób przeszkadza, by ów stan 'zadumy" osiągnąć, natomiast nie udało mi się ( do tej pory) dociec, jak się ma cieszenie się z tego, że będzie adwent i będzie magicznie
- już w lisopadzie. Coś ktoś mówił, że ma to jakiś związek z postawa będącą "przeciwko komercji", tylko ja nie wiem zupełnie, jak się ma to, że ja sobie lampki choinkowe zaświeciłam w listopadzie - to niby uległam komercji? Podobny związek z komercją (lub brak związku raczej) widzę w dyni
W ogóle tego nie rozumiem.
Więc sobie robię grudzień w listopadzie, bo nie wiedzę powodu, żeby nie robić?
Najbardziej śmieszy mnie to, że w każdym innym miesiącu mogę sobie kupi np mak, albo mąkę - i sobie przemielić ów mak na makowiec, a z mąki zrobić makaron. Ale jak to zrobię w lisopadzie- to ulegam komercji, hi. Ja jak sobie kupię mikołaja z czekolady - to już w ogóle mam przesrane
Bo to znaczy, że jestem pustakiem, nie mam zycia duchowego, a tak w ogóle - to nawet nie wiem, co to znaczy
Bo w listopadzie mam się skupić na zyciu duchowym i pozagrobowym. A jak się smieję w domu - to po raz kolejny mam przesrane, bo odwracam uwagę innych osób, skupionych na "zadumie" do takich potwornych GŁUPOT
- jak piernik staopolski, lampeczki
światełeczka
świeczuszki
Ciekawe
I zakręcone, jak świński ogon