Jezu Mahika, aż mnie dreszcz przeszedł. Ja się zaraz jakoś strasznie wczuwam...
Wiem, że to już nic nie zmieni, ale cholera no... tyle "ludzi" przejeżdżało i tylko jeden pomyślał, że zwierze może cierpi, bo czuje...
Mnie by tez rozwalił taki widok...
Ale dziś uwierzyłam, że zdarzają się ludzie co myslą... podczas naszje pracy dziś się wywiązała dyskusja i okazało się, że jest osoba, która gada mądrze. Rozpisywac się nie będę... ale to dobra wiadomość... niestety smutna jest taka, że więcej jest osób, które myslą niekoniecznie najlepiej dla zwierząt i to jest smutne, że wielu ludzi tak podrzędnie je traktuje
.
Dobre jest to, że wydają się to fajne osoby, z którymi da się rozmawiać a nie przekrzykiwać i to jest nadzieja
biscuit napisał(a):"cudowna" cywilizacja
wszędzie samochody, beton
ludzie wożą swój jeden tyłek w kilkuosobowym samochodzie
nie ma miejsca dla zwierząt w naszym zawłaszczonym przez człowieka świecie
który zniszczy wszystko czego się tylko tknie
wody, powietrze, ziemię
wybije zwierzęta, wykarczuje roślinność
wybetonuje całą planetę
aż w końcu ułamie się gałąź na której siedzi
i sam zdechnie w tym zdewastowanym przez siebie świecie
Nic dodac nic ująć... pamiętam jak też bierałam przestraszonego psa z jezdni, który był w takim szoku, że tylko szczęście go uratowało chyba przed władowaniem się pod autobus. My też szybko zawróciliśmy i udało się go zgarnąć... Najsmutniejsze jest to, że na przystanku pełno ludzi patrzyo an to a idioci w autach trąbili na niego...
Zgłosilismy na policję, ale zabraliśmy do domu, bo komendant jakoś od razu schroniskiem chciał się wykpić, więc na wszelki wypadek zostawiliśmy numer w razie jakby ktoś się odezwał.
I odezwał się po niego ktoś... okazało się, ze zwiał pierwszy raz a miał już ponad 10 lat (za nic nie wyglądał), bo przestraszył się burzy i jakimś cudem im uciekł... nawet nie wiedzieli jak.. nie sposób było im nie uwierzyć, tak zapłakanych ludzi to ja chyba w życiu nie widziałam, w tym dziecko... w ogóle dawali nam pieniądze i pytali ile mają oddać... trudno było mi przekonać. ze nic nie jest potrzebne ... Pies się wyraźnie ożywił... jakoś zawsze jestem nie ufna do takich ludzi, ale tutaj byłam przekonana, ze mówią prawdę... Dziecka mi się żal zrobiło... już zwłaszcza jak zobaczyłam, ze to nie dziecko w stylu - pociągnąć psa za ogon i brać na siłe na ręce..
Fajnie się tak pozytywnie zaskoczyć ludźmi... szkoda, że tak rzadko się to zdarza...