Księżycowa napisał(a):Czuję się do dupy
.
Sama ze wszystkim, do tego męczę się w ciągłym milczeniu, które mnie męczy a nie wynika ode mnie
.
Przestałam ciągle chcieć wszystko naprawiać i jest fatalnie ... Mam ochotę uciekać a nie mam gdzie
. Nawet nie zauważyłam kiedy to się takie stało, takie chore....
Myślę ,ze to jest tak jak z operacją. Zrobili Ci zabieg,pogrzebali we wnętrznościach ,wycinając jedno musieli poranić inne dookoła ,żeby do tego sie dostać. Potem jak wiesz następuje czas gojenia ran .Ale wtedy nikt juz tam nie grzebie,nie poprawia,ty sobie leżysz,odpoczywasz,pomalutku spacerujesz ,ale nic nie działasz. Dajesz czas,żeby wszystko sie zrosło ,zagoiło.To nicnierobienie nie raz trwa bardzo długo ,bo nawet jak już sie zrośnie to przez wiele miesięcy trzeba sie oszczędzać ,nie można dźwigać ,przesilać itd .Jednym słowem trzeba dać temu czas.
A Ty chciałabyś tam zaglądać ,dłubać,wiercić i niecierpliwić się ,ze tak długo to trwa.
To jest bardzo ważne zdanie,które napisałaś ...przestałam ciągle chcieć wszystko naprawiać i jest fatalnie.....
myślę,ze to światełko w tunelu dla Ciebie.Bo uświadomiłaś sobie ,że to nie działa,że nie da sie wszystkiego i wszystkich kontrolować ,że nie da się patrzeć na świat i ludzi tylko krytycznie i ich naprawić .Że to co Ty wiesz,że jest słuszne i tak powinno być to dla innych wcale takie nie jest i
przyjęcie tego ,że inni mają do tego prawo ,że inni mogę lub chcą sie mylić lub sie mylą według ciebie bo nie potrafią inaczej jest ważne dla Ciebie.Pozwoli Ci to odpuścic ,pójsc dalej Tobie. Zycie ,los ludzie są nieprzewidywalni,pewne ogólne schematy postępowania owszem,ale ludzie mają prawo być twórczymi i reagować różnie na różne sytuacje.Nie znajdziesz w życiu żadnego pewnika,niczego na stałe, ba....nawet nie możesz do konca polegać na sobie ,że zawsze zachowasz się tak jak należy ,jak terapia mówi ,jak etyka nakazuje. I inni też nie zawsze tak będą postępowali. I nie zawsze okoliczności życia będą identyczne. Więc myślę,że warto wiele w zyciu odpuścić .Naprawdę wiele oczekiwań zweryfikować i pozwolić życiu wieść sie spontanicznie ,raczej płynąć z prądem niż pod prąd i w miarę tego płynięcia korygować co Ci pasuje. Myślę ,że warto też odpuścić ludziom ,nie zwracać uwagi na wszystko ,nie odbierać do siebie,nie patrzeć na działania ludzi poprzez pryzmat siebie. Puscić luźno to co się dzieje ,niech się dzieje ,ale nie odbierać tego osobiście ,nie mieć ciągłego poczucia ,że ktos chce zrobić krzywdę .Nie patrzeć w ten sposób..A nawet jeśli chce ,to jego sprawa. Jednym słowem mniej myśleć ,mniej analizować (nie mówię ,ze wcale,chociaż na tym etapie to nawet bym całkowicie wyłączyła myślenie,zwłaszcza destruktywne,że ktoś mi cos złego ,że zło sie czai) .Myślę ,że to krok milowy w Twojej terapii. To etap pogodzenia się z tym jakich ludzi ma się dookoła siebie i ponieważ nie ma sie zamiaru ich wymienić na innych jak rodzice ,partner środowisko w pracy to zaakceptować ich obecność wokół siebie takimi jacy są.Dać im przyzwolenie w swojej duszy na bycie sobą.nawet wtedy ,kiedy uważasz,że według Ciebie źle czynią to odpuścić naprawianie ich ,niech tam sobie żyja po swojemu,nawet źle ,ale niech to Ci nie zabiera twojej energii życiowej na poprawianie ich,niech nie spala Ciebie. Niech to płynie obok Ciebie.
Myślę,że to etap gojenia, spokojnej rekonwalescencji ,nawet jesli wszystko nie zostało od razu załatwione.
Czasem po złamaniu nogi robi sie kilka operacji ,ale pomiędzy nimi jest czas spokoju,odpoczynku gojenia czasem bolącego gojenia i nie grzebania. Więc chyba to ten czasu u Ciebie i poddaj sie jemu swobodnie. Bo to ,że nie wytrzymujesz milczenia to świadczy o tym ,że zrobiłaś to na siłę,że walczysz z tym .A ja proponuję poddaj się temu.Jest też aspekt nad którym warto się zastanowić to ten ,że bardzo trudno innym się żyje mając koło siebie ciągłego naprawiacza,to też weź pod uwagę.Ty załatwiasz swoje sprawy ,relacje ,stosunki i chodzisz na terapię,ale to Twoja terapia i Twoje leczenie. inni nie muszą w tym uczestniczyć ,chociaż dobrze by było ,ale ich opór jest zrozumiały.To Ty się leczysz ,to moment Twój ,a nie Twoich bliskich ,dla nich taki moment może wcale nie nadejsc ,ale Ty nie powinnaś sie tym zajmować i przejmować .Dać żyć innym to też element własnego spokojnego życia.