trzynaście miesięcy

Problemy związane z depresją.

Postprzez Szafirowa » 20 paź 2009, o 10:23

Mel - chyba niepotrzebnie wulgarnie i niegrzecznie.
Jakoś tak nieteges ... ganić ludzi za to, że nie patrzą na Twoje problemy tak, jak Ty byś tego oczekiwała.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 20 paź 2009, o 10:39

Mel jest w kiepskiej formie :( , więc trzeba zrozumieć i się nie dąsać.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 20 paź 2009, o 11:41

Melody, bardzo bym Cię chciała przytulić, bo chyba niewiele więcej można zrobić w takiej sytuacji jak tylko pobyć z kimś i pogłaskać po głowie. Wydaje mi się, że rozumiem twoje odczucia , bo jeśli mówię ,, boli mnie życie" i słyszę ,, to obejrzyj jakąś komedię", to ogarnia mnie złość, chęć płaczu i poczucie opuszczenia. Pamiętam jak mój mój narzeczony nie mógł zrozumieć dlaczego ja płaczę przez cały piękny letni dzień i nie mogę przestać myśleć o tym jaką byłam złą matką. Dla niego to było proste ,, przecież to było i minęło, teraz jest ok". A mnie to bolało i dręczyło , jak gdyby działo się teraz. Ale czy mogę mieć do niego pretensje, że nie zrozumiał, że nie poczuł? Zaczęłam wtedy głaskać się sama po włosach, po twarzy, postanowiłam sama się przytulić i zaopiekować, no i jakoś przeszło.
Mama? Wiem już że nie zrozumie o czym ja mówię, że zawsze na ,, ból istnienia " bedzie miała podpowiedź ,, przyjdzie wiosna, zaświeci słoneczko, poczujesz się lepiej".
Pogodziłam się z tym, że będzie nieraz tak że tylko ja będę mogła być dla siebie swoją najlepszą przyjaciółką i najczulszą mamą , oparciem, osobą która mnie uspokoi, obejmie, pogłaszcze i zrozumie.
Bądź dobra dla siebie, Melody. Pozdrawiam ciepło.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez melody » 20 paź 2009, o 12:10

Szafirowa napisał(a):Mel - chyba niepotrzebnie wulgarnie i niegrzecznie.
Jakoś tak nieteges ... ganić ludzi za to, że nie patrzą na Twoje problemy tak, jak Ty byś tego oczekiwała.

Tak to czujesz? W porządku. Uczucia rozumiem. Nie rozumiem natomiast po co stawiasz się w pozycji obrońcy? Potrzebujesz tego do czegoś?

Moim zdaniem, jeśli ktoś poczuje się urażony moją wypowiedzią (która nie była kierowana do Ciebie bo nie było Cię w moim wątku), to jeśli będzie chciał, to mi o tym powie. Wówczas będziemy sobie to wyjaśniać, jeśli zajdzie potrzeba. Nie mam natomiast potrzeby wyjaśniania tego Tobie, skoro komunikat Ciebie nie dotyczył.

Ewka napisał(a):Mel jest w kiepskiej formie :( , więc trzeba zrozumieć i się nie dąsać.

Jestem w kiepskiej formie i nie trzeba mnie rozumieć, Ewciu. Można jedynie chcieć, próbować, czy cokolwiek, natomiast zdecydowanie nie ma takiej konieczności. Można się też dąsać na mnie, bo ja nie jestem pod jakąś specjalną ochroną :wink: W ludziach moje zachowanie też może uruchamiać jakieś tam ich kawałki i OK.

Sanna,... dziękuję Ci :serce2: :kwiatek2: , tyle teraz mogę powiedzieć...
melody
 

Postprzez Szafirowa » 20 paź 2009, o 13:25

Nie ma we mnie nic z obrońcy, bom nie jest powołana do zbawiania świata.
Pozwalam sobie na obecność w Twoim wątku, bo jest to forum publiczne i takim je właśnie odczuwam. Nie sądzę żeby poszczególne tematy wymagały dopisku, komu wolno wchodzić, czytać, pisać, a komu dziękujemy.

Odebrałam Twój poprzedni wpis jako bardzo agresywny i ganiący tych, którzy ze swoimi radami nie trafili w Twoje oczekiwania Mel.
To tak ... jakbyś Ty była bardzo skomplikowana, Twoje nieszczęśliwe miłości tak nieszczęśliwe, jak żadne inne na świecie, Twoja depresja tak depresyjna jak ten .. no, jak nie wiem co.
Tymczasem Twoje doświadczenia były, są i będą udziałem doświadczeń wielu innych osób. I co człowiek - to sposób, to charakter, to osobowość, to inny wszechświat.
Jasne, że rada typu: na złą miłość to najlepsze jest szorowanie kibla, może czasem wkurwić, jak to wdzięcznie ujęłaś.
Ale liczą się też intencje. Ktoś, kto leczył złamane serce szorowaniem kibla, będzie tę metodę dalej zalecał jako bardzo skuteczną.
I nie ma w tym nic powierzchownego, nic irytującego, nic wkurwiającego ...

Mam jakąś taką podskórną obawę, że jeszcze nie czas Mel na wgryzanie się. Czasem jesteśmy tak słabi - tak rozmyci, że to w co próbujemy się wgryźć, kąsa nas o wiele dotkliwiej. Czasem posiadanie szerokiego spektrum wiedzy i świadomości, jest bezpieczniejsze niż ślizg po powierzchni.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 20 paź 2009, o 13:46

Nie będę się spierać :cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 20 paź 2009, o 14:42

Mel, przepraszam, że ja w Twoim wątku, ale coś mi się przypomniało.
No więc napiszę do Szafirowej:
Nie trzeba mieć jakiegoś szczególnego stopnia depresji, żeby w miarę rozumieć o czym pisze inna osoba w depresji. Ale wydaje mi się, że warunkiem zrozumienia takiego stanu jest przeżycie czegoś podobnego albo posiadanie wyksztalcenia psychologicznego itp.
Mnie zdarzyło się , że znajomy, przesympatyczny zresztą, zatroszczył się dlaczego tak smętnie wyglądam. Nie chciałam wchodzić w szczegóły DDD i terapii , powiedziałam ogólnie ,, a takie stany depresyjne". Jego zdumienie było niepomierne ,, Jak to , przecież Ty nie masz żadnych powodów do depresji!". Ech, co chcę przekazać... po tej wypowiedzi widać było że jesteśmy z kompletnie różnych światów, że on nie zrozumie o czym ja mówię bo takie doświadczenie jest mu kompletnie obce, niezrozumiałe, niepojęte itd. Na szczęście ucięłam krótko temat, ale gdyby zaczął mi doradzać ( w swojej najlepszej wierze, to bardzo sympatyczna osoba ), że np. nie powinnam o smutnych rzeczach myśleć albo np. powinnam wychodzić częściej ze znajomymi na piwo, to musiałabym baardzo powoli liczyć do 10-ciu żeby opanować się i przyjąć jego szczere, ale absolutnie nietrafione, porady bez potrzeby tłumaczenia . Gdybym była w złym stanie, ze zdartym naskórkiem i emocjami na wierzchu , to skończyło by się to wybuchem wściekłości albo płaczu.
Zaczęłam pisać, wiem co chcę napisać, ale nie wiem jak to ubrać w słowa. Z moich kontaktów z osobami ,, niezaburzonymi" tak je nazwijmy , takimi które nie miały jednostek chorobowych typu zaburzenia nastroju ( depresja) czy zaburzenia emocjonalne, widzę że próby pomocy przez rozmawianie o problemie były bezcelowe. Każda z nas snuła swoją, kompletnie różną opowieść. W pewnym momencie oznajmiłam stanowczo koleżankom , że przestaję odpowiadać na pytania jak się czuję i co mi dolega, zostawiam to sobie na terapię, bo tak przykre było dla mnie poczucie kompletnego niezrozumienia. To było tak jakbym mówiła po polsku, a otzrymywała odpowiedź w kompletnie innym temacie po chinsku. Jeśli , ciągnięta za język, mówiłam coś na temat relacji z matką, a słyszałam ,, moja matka też była taka, ty za bardzo to analizujesz, nie mysl o tym", to załowałam że w ogóle zaczynałam tę rozmowę . Mogłam mysleć tylko : ,, Tylko wiesz, róznica polega na tym, że u Ciebie jakieś głupie wspomnienie z dzieciństwa nie wywołuje napadów płaczu w miejscu publicznym ani nie budzi Cię nad ranem". Przyznam jednak, że gdyby wbrew mojej wyraźnej prośbie, koleżanki nadal chciały doradzać mi w sprawie brzemienia dzieciństwa i jego skutków dla mnie, to chyba nie dałabym rady utrzymać tego koleżeństwa.
Ale to koleżanki, osoby można rzec, przypadkowe. A tu mamy forum ,, psychotekst" i spodziewamy się ( może i niesłusznie) grona trochę mniej przypadkowego, mamy wątek depresja, a więc szansa na kolejne zawężenie i dotarcie do grona z grubsza rozumiejącego problem odbiorców, no i wreszcie to, że można poczytać sobie stare wpisy i trochę się o kimś dowiedzieć.
Podsumowując- rozumiem, że można odczuć dyskomfort, bezsilność czy nawet wkurwienie , jeśli dostaję rady na kompletnie inny temat niż ten który poruszam, zwracam uwagę, że to nie o to chodzi, a rozmówca dalej mówi o czymś innym. Nie chodzi o poczucie wyższości, stopień skomplikowania itp. , a o kompletne niezrozumienie.
Ostatnio edytowano 20 paź 2009, o 14:49 przez Sanna, łącznie edytowano 1 raz
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Szafirowa » 20 paź 2009, o 14:49

Sanno, pozwolę sobie odpisać Ci na PW, bo chyba nie o polemikę chodzi w wątku Mel.

Nie zrozumiałaś jednak intencji mojej wypowiedzi.
Nie ośmieliłam się udzielać Mel żadnych rad, czy wskazówek, bo zwyczajnie nie czuję się na to wystarczająco mądra.
Swoją wypowiedzią dałaś do zrozumienia, że deprecjonujesz wypowiedzi wszystkich, którzy do Mel pisali i próbowali cokolwiek radzić. Ja doceniam intencje, jak już wyżej podkreśliłam. Rzeczywiście, ktoś radził siłownię, naukę, jakieś dodatkowe zajęcia na popołudnia - osobiście nie uważam tego ani za trywialne, ani za banalne.
Jak to słusznie ujęłaś - to jest psychotekst, mnogo nas tu, i różnorodność wielka ...
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Sanna » 20 paź 2009, o 14:54

Przepraszam Mel, że w Twoim wątku.
Szafirowa, nie deprecjonuję. Wiem że osoby tu radzą zgodnie ze swoim najlepszym doświadczeniem. Tylko może niekoniecznie upewniły się, że ma ono cokolwiek wspólnego z doświadczeniem Mel.
A odezwałam się w sprawie, bo przeżywałam zbliżone sytuacje, i czułam się nieraz podobnie - bywało że i wściekła.

Jeśli kogoś uraziłam- przepraszam- wiem, że każdy z piszących tu ma dobre intencje.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Abssinth » 20 paź 2009, o 17:13

Mel.....ja tylko przytule....

juz teraz rozumiem, skad sie wzielo to sliczne swiatelko w Twoich oczach, kiedy mowilas mi o tym - ze zauwazylas - co ja czuje do siostry....


nie potrafie pomoc, nawt nie mysle, ze potrafie...
przytulam mocno. bardzo mocno.

A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Goszka » 20 paź 2009, o 17:35

I ja tulę...
taką mam małą refleksję że czasem trudno nie być powierzchownym próbując kogoś wesprzeć...zwłaszcza przez internet...
Wiem że to frustrujące.Nikt jednak nie wie co w Tobie siedzi, lepiej niż Ty sama.
:)
:pocieszacz:
Goszka
 

Postprzez Sanna » 20 paź 2009, o 18:34

A ja proszę żeby potraktować mój wpis jako niebyły. Pozdrawiam wszystkich ciepło.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 20 paź 2009, o 18:36

Dlatego rzadko piszę na depresji... chciałoby się, a wychodzi dupa.

Eh, życie;(
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 21 paź 2009, o 09:34

E tam, Ewa. Ja zawsze myslę, że czuję wielki szacunek i podziw dla osób takich jak np. Ty które mimo że osobiście może nie przezyly tego typu problemów ( chyba) , to mają taką zdolnośc empatii czy czegoś tam innego , że potrafią zrozumieć i takie stany i nie ulegają pokusie łatwych czy, wydawało by się, oczywistych rad.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez melody » 21 paź 2009, o 11:02

Szafirowa, ten wątek, w którym teraz jesteś w najmniejszym stopniu dotyczy miłości, czy złamanego serca. Piszę Ci o tym bo się do tego odwołałaś.
Oczywiście, że masz prawo tu być, i ważne jest żebyś wiedziała po co tu jesteś. Nie musisz odpowiadać mi, odpowiedz sobie samej, to wystarczy.
Z Twoich wypowiedzi potrafię wyciągnąć wiele takich myśli, z którymi się zgadzam i wiele takich, z których wnioskuję, że nic o mnie nie wiesz. Jeśli nie masz w sobie ochoty na to, żeby się coś jednak dowiedzieć, żeby mnie poznać, to w porządku. Tylko moja prośba jest taka - nie kreuj w swojej głowie wyobrażeń na mój temat, skoro nie masz odwagi sprawdzić ich trafności.

Abss., są takie ludzkie doświadczenia, że najlepszą pomocą jest nie udzielanie rad i dziękuję, że Ty tego nie robisz. Twoje uczucia do siostry mnie nadal poruszają i są dla mnie inspiracją... Dziękuję Ci za tamtą opowieść i bardzo się cieszę, że szczęśliwie doleciałaś do domu ( :kwiatek2: )

Goszka, Twoje jedno "rozumiem" daje mi większe oparcie niż garść rad... Ufam Twojemu "rozumiem", jest ono dla mnie straszne autentyczne ( :serce2: )

Sanna, dziękuję że nie muszę Ci niczego tłumaczyć; dziękuję za widzenie tego, co pozornie niedostrzegalne ( :kwiatek2: )

Ewuniu, znamy się już trochę więc nie będę się rozgadywać. Odnajduję przy Tobie schronienie... po prostu... Napiszę niedługo, bądź spokojna ( :serce2: )

mel.
melody
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 116 gości

cron