pomóżcie,jakkolwiek możecie.

Problemy związane z depresją.

Postprzez sonata » 21 lis 2008, o 16:20

judytko,nie wpędzaj sahary w poczucie winy:)
sonata
 

Postprzez Judith » 21 lis 2008, o 17:27

nie wpędzam :) mam tylko nadzieje, że nie bede w podobnej sytuacji.
Avatar użytkownika
Judith
 
Posty: 83
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 17:12

Postprzez flinka » 21 lis 2008, o 23:41

Sahara dziękuję Ci, że podzieliłaś się tym ze mną. Wierzę, że przeżywaniem czyjegoś odejścia może trwać bardzo długo. Chciałabym, żebyś wiedziała, że nie poczułam się przytłoczona Twoja wypowiedzią. Nie wiem jak długo u mnie będzie trwało "zapominanie", ale jest we mnie zgoda, by dać sobie na to czas. Nie chcę się z nikim wiązać przez jakiś czas (nie wiem jak długi...) z różnych przyczyn. I jakieś miejsce we mnie dla niego na pewno pozostanie, nawet nie chciałabym, żeby było inaczej.

"eeeeeeeeeeeeeeee tam..............w nas jest to co same chcemy ,żeby było........."
Sonata nie zgadzam się z Tobą do końca, byłoby to zbyt proste. Każdy inaczej przeżywa rozstanie i potrzebuje na to różną ilość czasu. A czy tak dobrze byłoby zapomnieć?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez sonata » 22 lis 2008, o 00:18

Flinka ,a dlaczego ma nie być proste?,........jeżeli urpościmy pewne zachowania ,to łatwiej i szybciej dojdziemy do siebie i otworzymy na nowy etap życia..........jeżeli cos sie skonczyło to po co to ciągnąć jak kulę u nogi? Szlachetnie zachować w sercu na dnie ,ale iśc dalej z nadzieją patrzeć przed siebie ,a nie wałkować coś co juz dawno przebrzmiało. Takie jets życie ,....ludzie przychodzą i odchodza .........należy im się żałoba po odejsciu ,ale nie wieczna............Nie lepiej wspominać piekne chwile z usmiechem na twarzy i pogodnym wspomnieniem mając piekną przyszłosc przed sobą? Lepiej rozpaczać?
sonata
 

Postprzez flinka » 22 lis 2008, o 18:58

Chodziło mi tylko o to, że potrzeba czasu, by pogodzić się ze stratą, móc zamknąć coś w sobie i być może wyciągnąć wnioski (coś przeanalizować, przepracować w sobie). I akceptuję to, że może trwać to parę miesięcy, ale także i wiele lat.

"Szlachetnie zachować w sercu na dnie" - Nie chodzi mi tu o szlachetność, ale o to, że tak bliski kontakt z drugim człowiekiem zmienia nas, wzbogaca i pamięć o tym człowieku zostaje gdzieś wewnątrz.

"Nie lepiej wspominać piekne chwile z usmiechem na twarzy i pogodnym wspomnieniem mając piekną przyszłosc przed sobą? Lepiej rozpaczać?"
Czasem trudno jest tak pogodnie coś wspominać, trzeba pozwolić najpierw, by przeminął ból. Ja osobiście potrzebuję to przeżyć (doświadczyć emocjonalnie) i przeanalizować doświadczenia, by następnym razem być bardziej świadoma budując z kimś związek i nie powtórzyć pewnych przeżyć. Nie chcę też być z kimś dla zapełnienia pustki. Tkwienie w rozpaczy oczywiście nie jest dobre, ale równocześnie nie mam potrzeby przed nią uciekać ani gdy dotyka ona mnie, ani kogoś innego. Ważne jest dla mnie, by nie bać się bólu i nie uchylać przed nim.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez sonata » 22 lis 2008, o 21:14

Flinka........ja rozpaczalam 14 lat..............i to byl błąd i strata energii i czasu ,dlatego wiem ,że nie należy usypiać cudzych uczuc ,tylko czasem należy potrząsnąć człowiekiem.........gdyby mnie ktos wtedy wyrwał z tej obsesji ,pomógl tak jak dzisiaj tutaj maja kobiety pomoc ,to nie stracilabym tyle czasu ,energii życiowej i zdrowia.......
sonata
 

Postprzez flinka » 23 lis 2008, o 00:50

Wiesz fajnie, że o tym napisałaś, bo teraz przez inny pryzmat patrzę na Twoje wypowiedzi i rozumiem Twoje intencje. Myślałam, że kieruje Tobą racjonalizm, którego się obawiam, a pisząc o swoim doświadczeniu stałaś się dla mnie bardzo autentyczna. Rozumiem, że możesz czuć żal za tymi latami...
I chciałam Cię uspokoić ja nie trwam ani w obsesji, ani nie mam zamiaru zamknąć się w rozpaczy i nie doświadczać życia.

Pozdrawiam Cię :usmiech2:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez sonata » 23 lis 2008, o 12:45

---------- 11:30 23.11.2008 ----------

Flinka...........Wiem ,że moje wypowiedzi są inne............bo już jestem po drugiej stronie. Dlatego moim zdaniem wsparcie nie może polegać na gdybaniu czy alkoholik ,który tłucze żonę to może ma jakieś egzystencjalne problemy?Po prostu jest chory i chla................
Więc delikatność w stosunku do kobiety,która ma z kimś takim do czynienia zupełnie jest nie na miejscu bo tylko spowalnia jej działanie ,daje złudne nadzieje,"a może"......"a jednak"......"a gdyby tak"..........i biedna kobicina szuka u siebie błędów ,że może nie dość się stara ,że ją walnął dzisiaj ,że może nie dość dobrze obserwuje jego humory ,że nie wrócił na noc?
To powoduje ,że przeciąga się czas,kiedy kobieta może trzeźwo popatrzeć na swoją sytuacje i na jegomościa z którym jej przyszło żyć .
Nie chodzi tutaj tylko o agresywnych alkoholików ,ale i o zdradzających mężów ,o ignorantów,o nieczułych despotów i egocentryków skupionych tylko na swoim dobru, o nicponi co żyją na koszt kobiety, nieudaczników i niedojrzałych emocjonalnie maminsynków. Kobieta dając z siebie wszystko co najlepsze jest tylko narzędziem wyżej wymienionych osobników do wyładowywania swoich nagromadzonych skrzywień.
A co powinna za to otrzymywać?????
Dobro ,ciepło ,uwagę ,troskę ,wsparcie ,wdzięczność ,radość i dumę ,że jest się wspaniałą partnerką, przyjaźń i poczucie bezpieczeństwa ,że nie zostanie oszukana,że nie żyje jak na linie zawieszonej w powietrzu ,tylko mocno stoi dwiema nogami na ziemi mając poczucie bezpieczeństwa........
Czy to dużo???????
Czy nie zasługujemy na to????
Czy nie dajemy tak wiele dobrego z siebie ,że nie możemy mieć dobrego człowieka za partnera???????
Z poważaniem EWA

---------- 11:45 ----------

Aha i nie pisałam tego tutaj wyżej do Ciebie osobiście Flinka ,tylko to są ogólne moje refleksje po obserwacji tego forum...........

I jeszcze jedno..........nie pisałam też że nie doświadczasz życia ,że się zamykasz,bo nic o Tobie nie wiem............robisz jak chcesz .........ja pisze swoje przemyślenia o sobie i na podstawie swoich doświadczeń........

Moja refleksja straconych lat dotyczy tego ,że nie ułożyłam sobie życia z innym partnerem, bo uważałam miłość za świętość i że nikogo już tak nie pokocham........... i to był błąd ,bo uważam ,ze sobie to wmówiłam.
Gdybym tak spuściła powietrze i nie nadymała się niezwykłością mojego uczucia i nie była taka próżna ,że tylko ja tak potrafię kochać to miałabym dzisiaj jeszcze jedno ,a może dwoje dzieci i pełna rodzinę.........
Gdybym spojrzała na życie jako na pasmo różnych doświadczeń ,różnych sytuacji to pochowała bym miłość i szacunek do męża na dnie serca i otworzyła się na nową miłość mając w zanadrzu piękna przeszłość .......
Moimi wywodami zmierzam do tego ,że jak coś się kończy to należy top zakończyć ,odbyć żałobę (nie za długą) i popatrzeć w przyszłość.....

Ja nie unikałam życia ,żyłam pięknie, zawód mam piękny i wrażliwość duszy ogromną ,więc doceniałam każdą chwilę swojego życia i w zjednoczeniu z przyrodą ,którą kocham chłonęłam każdą chwile:))))
Ale niepotrzebnie zbudowałam w sobie grobowiec miłości!!!!!!!!!!!

Gdybym nie była tak próżna jak napisałam wyżej i lżej potraktowała życie z większym zrozumieniem jego nieuchronności pewnych zdarzeń to byłabym w innym miejscu.Stworzyłabym piękną rodzinę. A już na pewne sprawy jest za późno.........
EWA
sonata
 

Postprzez flinka » 23 lis 2008, o 14:09

Zgadzam się z Tobą w tym co piszesz i rozumiem...

Chciałam Ci tylko zwrócić uwagę na coś... Ktoś z zewnątrz może widzieć bardzo wiele, że mężczyzna jest taki a taki, że rani kobietę, że ona jest od niego uzależniona, że wszystko mu wybacza, itd. Ale mam świadomość, że ona nie przyjmie tej prawdy od razu, ona go kocha!, jest przerażona możliwością, że go utraci i zostanie sama, myślą o tym co się z nią stanie gdy go nie będzie. Na przyjęcie prawdy potrzeba czasu (pewnie oby to nie trwało wiele lat!), potrzeba też tego, żeby mieć zaufanie do osoby, która tą prawdę obwieszcza. I nie chodzi mi o to, by dawać komuś fałszywą nadzieję, ale ważne jest, by komuś dać wsparcie, zrozumienie i zwrócić uwagę na to co przeżywa. Wiesz chodzi mi o to, że pewne schematy zachowań kształtowały się latami i nie da się tego zmienić w jednaj chwili. Potrzeba tu cierpliwości i bycia gotowym, by wesprzeć kogoś gdy podejmie decyzję o zmianach, pewnie są i momenty i takie osoby, którymi trzeba wstrząsnąć. Ale jednak trzeba być w tym bardzo uważnym i nie można każdego dopasowywać do naszych własnych przeżyć (aczkolwiek myślę, że własne doświadczenie pomaga). To taka moja ogólna refleksja.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez sonata » 23 lis 2008, o 14:22

Jasne ,że nie dopasowywać ,ale ukazywać rzeczy takimi jakie są. Ja nikogo nie popycham do decyzji i nikt mądry by się mnie nie posłuchał.Każdy ma swój czas na podjęcie różnych kroków.Ale pisanie ,że może on ma problemy egzystencjalne ,jak on po prostu chla albo bije to nie ma żadnego sensu .
Ukazywanie rzeczy takimi jakie są to podstawa,a osoba mająca problem już sobie sama podejmuje decyzje .Ale widzi sytuacje z naszej perspektywy i zaczyna myśleć .To trwa jak piszesz w różnym czasie u każdego. Ale nie ma co pozostawiać kobiecie złudzeń jak jest ewidentnie niszczona fizycznie czy psychicznie.Jeżeli byłaby szczęśliwa w związku to by jej tutaj nie było...........Widać nie są zaspokajane potrzeby kobiety i nie osiąga ona poziomu satysfakcji ze związku, w którym jest.
Myślę ,że opisując swoje doświadczenia daję tylko do myślenia ,a nie plan do realizacji....
Pozdrawiam Flinkę EWA
sonata
 

Postprzez Judith » 23 lis 2008, o 15:17

u mnie za kilka dni minie 3 miesiąc, a do mnie jednak dalej nie doszedł fakt, że ja już z nim nie bede i, że on mnie już nie chce. Przypominam sobie jak było z nim cudownie, jak kupował mi czekolade, jak zapewiał o swojej miłości czasem 3 razy na dzień i automatycznie przychodzi mi myśl, że to niemożliwe, że on mnie już nie chce- no po prostu niemożliwe, i tak w tym tkwie.

Głupie jest też to, że niedawno on powiedział mi, że jestem i zawsze byłam śliczna (mówi tak każdej no ale...) i teraz nie chce poddać się operacji którą chcialam miec w ferie zimowe..bo wtedy juz sliczna nie bede. Bede łysa, z bliznami na glowie, z bliznami nad piersiami i z żelastwem w głowie...
Avatar użytkownika
Judith
 
Posty: 83
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 17:12

Postprzez flinka » 23 lis 2008, o 15:28

Judith rozumiem, że tęsknisz, ale nie możesz przez to krzywdzić siebie! Jeśli nie będziesz o siebie dbała, to nikt inny też nie będzie... Operacja daje Ci szansę, że będziesz lepiej funkcjonowała, że będzie Ci łatwiej na co dzień. Będziesz mogła być bardziej samodzielna i robić więcej rzeczy, które sprawiają Ci radość. Będziesz łysa... ale włosy przecież odrosną. A do tej pory możesz nosić jakąś śliczną chusteczkę i w niej też możesz wyglądać ładnie. A blizny z czasem będą mniej widoczne.

Jak się czuje Twoja siostra po operacji (pisałaś, że ją miała)?
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez Judith » 23 lis 2008, o 18:09

teraz czuje się dobrze. Na początku była bardzo słaba, mało jadła, co zjadła-zwymiotowała,tak jak w szpitalu. Niedawno była na wszczepieniu drugiego stymulatora, a kilka dni temu na kontroli i nastawianiu stymulotarów, wtedy było podobno źle bo całą lewą strone jej rzucało,bo nastawili je źle..ale teraz jest dobrze. Stoi prosto, chodzi prosto i się nie męczy, trzyma głowe prosto, nie ma już żadnego ścisku mięsni przy kręgosłupie.. to cudowne ją teraz oglądać. Jeden stymulator niestety widać.
Avatar użytkownika
Judith
 
Posty: 83
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 17:12

Postprzez flinka » 24 lis 2008, o 19:50

"Stoi prosto, chodzi prosto i się nie męczy, trzyma głowe prosto, nie ma już żadnego ścisku mięsni przy kręgosłupie.. to cudowne ją teraz oglądać."
Kochanie nie uważasz, że warto?

I tak dla przypomnienia i motywacji, wizyta u psychologa już umówiona? :wink:

Trzymaj się ciepło :usmiech2:

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez Judith » 25 lis 2008, o 15:25

ide jutro. No warto..
;*
Avatar użytkownika
Judith
 
Posty: 83
Dołączył(a): 19 lis 2008, o 17:12

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 403 gości

cron