---------- 20:00 04.09.2008 ----------
No cóż, mam lepsze i gorsze dni. Chyba jak każdy. Na pewno czas już przestać tyle myśleć, ale to silniejsze ode mnie. Ostatnio doszłam do wniosku, że mam w sobie coś z masochistki. Oglądam ostatnio filmy w
internecie dedykowane dla ludzi, którzy już nie żyją. Są to przeważnie
młodzi ludzie, którym życie powinno się dopiero zacząć, a tu nagle ułamek sekundy i gasną jak ogień świeczki. Potem jest mi tak szalenie smutno i
przykro.
I kiedy pomyślę, że moje życie miałoby skończyć się tak jak ich, nagle i bez uprzedzenia ogarnia mnie taki bliżej nieokreślony lęk, że nie zdążę.....
Brać życia "garściami", nacieszyć się nim takim, jakie ono właśnie jest i
może przede wszystkim zaakceptować je takim jakie ono jest. Albo, że nie
zdążę powiedzieć tego, co czasem chciałabym powiedzieć, wykonać gesty,
na które dzisiaj mnie nie stać i jeszcze powąchać, posmakować, zobaczyć i poczuć to, co do tej pory nie było mi dane.
Czas jest pojęciem względnym....[/list]
---------- 01:16 06.09.2008 ----------
Umówiłam się z koleżanką na piwo. To, że Krzysiu miał być to był mój
pomysł. Już nie raz razem wychodziliśmy. I przyszedł Krzysio. Z Agą. Nie ze coś do niej mam, że jej nie lubię, bo to bardzo miła dziewczyna i ma gnój w domu, ale nagle zrobiło mi się tak strasznie samotno, że nikt nie myśli o
mnie z taką czułością, nikt się o mnie nie martwi. "Po prostu rób swoje". Ale ile tak można?
Dzisiaj moja Mama wraca. I znowu będę chodzić z przyklejonym uśmiechem do twarzy, że wszystko jest w najlepszym porządku, że ten, kto narzeka jest słaby. I nie mam jeszcze aż tak najtragiczniej, bo poza tym, że mój tato czasem pije i opowiada o czymś o czym już dawno chciałabym zapomnieć to jest kochanym tatą i nigdy nie zamieniłabym go na nikogo innego. I wiem, że jestem w tym wszystkim taka strasznie egoistyczna, bo przecież nie tylko ja mam depresję, ale i mase osób też ale czy nie mogę tylko sobie tego
tutaj napisać? Właśnie tak jakby życie miałoby skończyć się właśnie teraz, w tej chwili.
Chyba wolę pisać w kosmos, niż milczeć...