Wszystko wraca...

Problemy związane z depresją.

Postprzez Legion » 25 cze 2008, o 23:58

ToMinie napisał(a):Legionie, naprawdę nie ma już żadnych szans na wznowienie nauki?



Szansa teoretyczna zawsze jest. Ale w praktyce raczej nie wykonalna.
Legion
 

Postprzez ToMinie » 26 cze 2008, o 07:45

Miałem już tak, że wszystko się jakby zatrzymało, a chciałem więcej. To była już depresja. Rzuciłem pracę i wznowiłem studia. Jakoś tam je skończyłem i to dało mi w sumie kilkanaście dobrych, w miarę normalnych lat.
Niestety depresja wróciła... :cry:
Ale warto spróbować. Jest to nie byle jaki cel, któremu da się podołać. Poznać mądrych ludzi, trochę może im pomóc, może w przyszłości trochę oni pomogą... Depresja na pewno Ci się cofnie, a przecież w Twoim przypadku wcale nie musi wrócić.
ToMinie
 
Posty: 90
Dołączył(a): 8 lip 2007, o 14:23

...

Postprzez aga123 » 27 cze 2008, o 23:39

Pisze tu poniewaz potrzebuje jakos wyrzucic to co jest we mnie, od prawie 10 lat nigdy nikomu nie powiedziałam wiekszosci a co dopiero całosc tego co we mnie siedzi, jestem zamknieta w sobie i to jest jeden z głównym problemów, w wieku 12 lat patrzyłam jak moja mama umiera na raka, a potem ten pusty dom, ojciec zaczał pic a ja bałam sie wracac do domu, potem stwierdzili u niego depresje, brał mnostwo tabletek skobnczyło sie na tym ze dwa razy trafił do zakładu psychiatrycznego.. te wszystkie nieprzespane noce hałasy gdy wracał pijany, jak juz byłam w domu uciekałam na balkon, wiem ze nic by mi nie zrobił ale byłam dzieckiem i bałam sie, bardzo sie bałam..jeszcze w jakis czas potem jak słyszałam podobne huki zaczynałam sie trzasc i płakac nawet w biały dzien.. w dwa lata pozniej po smierci mamy powiesił sie.. brałam rozne tabletki wysłali mnie do psychologa ale gdy ten mi powiedział ze mam stan pzred depresyjny wystraszyłam sie, widziałam co sie działo z ojcem.. juz wiecej nie poszłam.. starałam sie oszukac sama siebie, przy ludziach jestem zupełnie inna za wszelka cene staram sie by nie poznali prawdy, nie chce by ktos sie nade mna litował, myslałam ze z biegeim lat bedzie lepiej ale tak wcale nie jest jest coraz gorzej budze sie rano i nie mam sił nie mam sił na nic, nie mam cohoty sie z nikim spotykac, przez to wszystko nabawiłam sie nerwsicy lekowej, przy silnych stresach zaczynam sie dusic tzn nie moge złapac oddechu na poczatku pojawiało sie to w stanach duzego zdenerowania teraz potrafi mnie dopasc w autobusie czy w nocy, nie wiem co mam robic, nie wiem czy powinnam spróbowac jeszcze raz isc do psychologa, jak to ma tak wygladac to wolałabym zeby to wszystko sie wreszcie skonczyło, jade samochodem i mam ochote przydusic na gaz i rozpierdolic sie na pierwszym lepszym drzewie, ale brak mi odwagi.. bo co jesli sie nie uda.. ?
aga123
 
Posty: 1
Dołączył(a): 27 cze 2008, o 22:44

Postprzez mahika » 28 cze 2008, o 06:53

Witaj, sama widzisz że odwlekanie podjecia leczenia tylko pogorszyło Twój stan.
Ze stanu przeddepresyjnego zaczyna sie tworzyć depresja, skoro myślisz o samobójstwie....
nie jestem lekarzem zeby stawiać diagnozy, no ale powiedz sama, co da Ci uciekanie przed lekarzem?
Pomyśl do czego doprowadza odwlekanie wizyty u dentysty, raczej nie do wyleczenia, tylko....
I tak samo jest z Tobą. Im dłużej zwlekasz tym gorzej. dlatego pomyśl o tym żeby iść, tym bardziej ze kiedyś zrobiłaś ten krok i byłaś, a chowanie głowy w piasek przed depresją nie zmieni nic, chyba z e na gorsze.
Także idź, moze sie uda i będzie lepiej, nie musisz mieć takiej depresji jak ojciec, ona ma różne oblicza, w dodatku on pił co raczej nie wspomagało ani działania leków ani terapii, więc jeśli Ty nie pijesz to też będzie zupełnie inaczej niż z ojcem...
Pozdrawiam cieplutko i odwagi ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 512 gości