ciagle nie doszlam do siebie..
czuje, ze w srodku jestem jakas rozdrazniona. drobna rzecz moze mnie wytracic z rownowagi. latwo sie zaczynam denerwowac, lub smucic..
teraz siedze w pracy, czuje jakies wewnetrzne napiecie..
moze sobie cos wymyslam ale czuje sie jakbym sie do niczego nie nadawala..
Pracuje teraz w nowym projekcie, co raz wieksza odpowiedzialnosc, trudniejsze rzeczy do zrobienia.. Mam wrazenie ze sie gubie, ze nic kompletnie nie wiem..zaczynam myslec ze brakuje mi kompetencji.
To moja pierwsza taka praca..
jestem zestresowana..
przez ten jezyk nie wiem co sie dzieje na okolo mnie..
Nie chce mi sie juz nawet wysilac, dopytywac, najchetniej bym uciekla stad...
wlasciwie bylo dobrze do momentu kiedy sie dowiedzialam ze mama jest chora..Od tego dokladnie momentu, czuje ten wewnetrzny niepokoj..
zrobilam sobie test- lista stresujacych wydarzen zyciowych..
wyszlo mi ze w przeciagu najblizszych 2 lat pewnie mi sie to wszystko odbije..
przez ten wlasnie ostatni czas ponad 2 tygodni:
krew z nosa mi ciagle leci
jak zjem z rana sniadanie to czesto je zwracam ( na pewno nie jestem w ciazy i nie mam bulimi)
oooo juz oko zaczyna mi latac ......
( to mnie rozsmieszylo bo mi sie osiol ze Szreka przypomial)
ale na powaznie musze to jakos rozladowac.. tylko jak?
trening starcza na chwilke...