Skrajności emocjonalne...

Problemy związane z depresją.

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez KATKA » 3 lut 2013, o 02:20

:buziaki: :buziaki:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez marie89 » 3 lut 2013, o 09:15

:) :cmok:
marie89
 

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez Winogronko7 » 3 lut 2013, o 15:16

Marie, jak się dzisiaj czujesz? :slonko: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez marie89 » 3 lut 2013, o 18:43

Winogronko7 napisał(a):Marie, jak się dzisiaj czujesz? :slonko: :kwiatek2:


Mentalnie do d**y, bo parę zmartwień mam... A ogólnie to właściwie chwilowo też "blee".
Przeziębiłam się. Kicham, prycham, marudzę :roll: Tylko pies od czasu do czasu do mnie zagląda i "pyta" jak się mam.
Został mi jeszcze jeden egzamin. W tych okolicznościach trochę ciężko mi się na niego przygotowywać, ale ostatnimi czasy sprzyja mi w praktyce powiedzonko, że głupi to ma szczęście :haha:

A Ty już świętujesz Słodkie Winogronko?
marie89
 

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez Winogronko7 » 3 lut 2013, o 21:08

Mam nadzieję, że te zmartwienia to nic poważnego i są tylko chwilowe.
...dlatego zawsze chciałam mieć psa :D

ja czekam na jeszcze jeden wynik egzaminu i juz po sesji. Mam nadzieję, że jutro się nie rozczaruję widząc dwóję :lol:
Aj Marie, myślałam dziś o Tobie :)
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez marie89 » 3 lut 2013, o 22:37

Ty i dwója? No weź nie żartuj sobie nawet!
To NIEMOŻLIWE JEST!!! :)

Ja tam miałam w swojej karierze studenckiej takie zdarzenie... ale człowiek uczy się na błędach.
Teraz poniżej 4 się nie zdarza.
Chociaż nadal bywa tak, że do egzaminu uczę się w dzień egzaminu :lol: :lol: :lol:
Jeszcze pół roku i wio... Sentyment mnie dopada.

***

Zmartwienia standardowe... jak na mnie.

***

Myślałaś o mnie... Mam nadzieję, że dobrze :wink: Dziękuję.

***

Miałam plany na jutro, ale nie czuję się za dobrze, więc pewnie jutro nadal moimi towarzyszami niedoli będzie zapchlona acz kochana przecież Zuzia i chusteczki higieniczne... :)
marie89
 

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez Winogronko7 » 3 lut 2013, o 22:58

hmmm, też myślę, że nie możliwe bym nie zdała... choć to był pierwszy nasz egzamin na pilotach (100 pytań ABCD, 30 sek na odp i zaznaczamy na pilotach). Zobaczymy :)

Ah doceń Zuzię, tak Ci jej zazdroszczę :D Zdrówka życzę a te zmartwienia weź zamknij w szufladzie! :D

PS no przecież, że dobrze myślałam :D
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez marie89 » 3 lut 2013, o 23:11

Na pilotach? Co za rewolucja... U mnie średniowiecze - tylko kartka (własna!!!) i długopis :lol:
Albo odpytywanie.

Tylko co z tego, jak te formułki nieżyciowe są...

Czeka mnie teraz egzamin jakby 'socjologiczny'. Boję się co TA kobieta znów wymyśli...

***

Zuzia... Jest ze mną od kilku dni. Ktoś pozbył się szczeniaków w okolicy. Miały trafić do schroniska. Przekonałam tatę, by przygarnąć choć jednego. Fajna. Mała zadziora.

***

Trzymam za Ciebie kciuki :cmok: Na pewno będzie 5 :)
marie89
 

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez oliwia » 12 lut 2013, o 12:16

cześć Mariola,
Jak leci? :)
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez marie89 » 9 mar 2013, o 21:25

Jak ja go chwilami nienawidzę...
I siebie.

Nie chcę tak żyć. Ale nie wiem do końca jak żyć inaczej.

Chcę skończyć studia. Znaleźć pracę. Uniezależnić się.
Uda się?
Nie wiem.
Ciągle nie wiem czy coś mi się uda... Czy warto się starać.

Zły dzień.
Czuję się sama.
Nikt nie może tego zmienić.
marie89
 

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez Winogronko7 » 10 mar 2013, o 11:33

Marie, co się stało? Dlaczego nachodzą Cię takie myśli?
Nienawidzisz siebie dlatego, że nienawidzisz jego?
WARTO się starać. Choćby dlatego, by odejść i żyć po swojemu- inaczej. Uda sie napewno bo jesteś ambitna i pracowita.

Przytulam Cię Marie, może moja wirtualna obecność choć odrobinkę Ci pomoże i nie będziesz czuć się tak całkowicie sama.
:kwiatek:
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez marie89 » 10 mar 2013, o 22:27

Wiesz, nie zawsze zmiana polega na jawnym wygłoszeniu, głównie dla samej siebie "NIE CHCĘ TAKIEGO ŻYCIA".
Pracowałam nad sobą. Nadal pracuję. Widzę efekty. Ale nie zawsze jestem tak twarda, nieugięta, pewna... Czasem po prostu brak mi sił. Czuję się wtedy beznadziejna i sama... Nie mogę się ogarnąć potem przez wiele dni. Jak teraz.

Tata znów ma fazę na wódeczkę.
To nie to co kiedyś... ale jednak.
I tak mnie wkurza jego brak rozsądku, dojrzałości.
Taki stary a taki głupi...

Jego komentarze wpuszczam jednym uchem, wypuszczam drugim... Ale jak mam gorsze dni - byle krzywe spojrzenie wystarczy, by mnie rozwalić ma małe kawałki...

I wtedy go nienawidzę. I nie mogę na niego patrzeć.
I to mnie jednocześnie nadal boli.

W dużej mierze to z jego powodu czuję się gorsza, nie akceptuję siebie... nie umiem się odnaleźć... nie nawiązuje prawidłowych relacji... W dużej mierze się do tego przyczynił. Nigdy tego nie pojmie. A nawet jeśli - to mnie to niewiele da.

Dzięki Winogronko :cmok:
Na tę chwilę czuję się trochę lepiej.
Zakopałam się w książkach. Praca zajmuje myśli.
marie89
 

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez Winogronko7 » 11 mar 2013, o 13:42

Rozumiem Mariolcia co czujesz. Rozumiem jak to jest nie akceptować siebie. I pomimo tego, że osoby z zewnątrz mogą się dziwić dlaczego? Skoro jesteś ładna, inteligentna i miła. Dlatego czujesz się sama- brak zrozumienia.
I jak tak uważam, że jesteś ładna, inteligentna i miła. Ale opowiedziałaś o swojej sytuacji w domu, z ojcem i wszystko jest dla mnie jasne.
Kurde. Beznadziejne są te ludzkie schematy zachowań. Dlaczego masz cierpieć w dorosłym życiu przez błędy wychowawcze rodziców?
Bądź bardziej wyrozumiała dla siebie.

Marie, co masz na myśli o nieprawidłowych relacjach z ludźmi? (ja chyba wiem o co kaman, ale opowiedz o tym).
:kwiatek:
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez marie89 » 11 mar 2013, o 17:57

Nieprawidłowe relacje?

Wałkowałam to trochę z Panią P.

Chodzi o to, że w relacji z innymi ludźmi bardzo kontroluje swoje zachowanie... tak by nie zostać odrzuconym. Zdarza mi się to coraz mniej, w myśl zasady, że trzeba być sobą... Ale jednak zdarza się. Jak mam gorszy czas. Wycofuję się często w głąb siebie. Jestem małomówna.
Nie czuję się dobrze zwłaszcza w relacji damsko-męskiej. Nie ufam mężczyznom i ich unikam. Po prostu. Na tym etapie szczerze wątpię by udało mi się zbudować "coś normalnego", kiedy nie postrzegam siebie za dobrze... Może kwestia pracy nad sobą. A być może nic nie pomoże.

Przykro mi.
Mama ostatnio ma dużą potrzebę rozmowy. Kocham ją ale trudno mi tego słuchać... To dla mnie za dużo.
Widzę i dobrze wiem, że nie czuje się szczęśliwa, doceniona, szanowana. I widzę, że tata mimo lat nie dostrzega jakie błędy popełnia. Wytyka wszystkim błędy po kolei, a zupełnie pomija swoje. Manipuluje emocjami, poczuciem winy...
Dzięki rozmowom ze specjalistą rozumiem ten proces. Jestem bardziej świadoma, silniejsza. Natomiast zmienić mogę tylko to co dotyczy mojej osoby, mojego działania.
Napominanie ojca, uświadamianie go to nie moja rola. Zresztą nawet gdybym próbowała - nie jest to typ człowieka, który idzie na kompromis...
Chciałabym by te relacje rodzinne były w miarę w porządku, ale udawać idealnej rodzinki nie ma co...
Mama coraz bardziej gaśnie w oczach.
Chciałabym jej powiedzieć wprost: "Na co czekasz? Nie zmieni się... Separacja?". Przez gardło mi to przejść nie może. To moi rodzice...
Wątpię, że mama kiedykolwiek się zdecyduje na taki krok. Za głęboko w tym siedzi.
Widzi, że jest źle. Narzeka. A jednak... trwa w tym dalej.

Trudna sytuacja.
marie89
 

Re: Skrajności emocjonalne...

Postprzez Abssinth » 12 mar 2013, o 01:34

Chciałabym jej powiedzieć wprost: "Na co czekasz? Nie zmieni się... Separacja?". Przez gardło mi to przejść nie może. To moi rodzice...


to moi rodzice, niech cierpia oboje, ja nic nie powiem...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 133 gości

cron