laissez_faire napisał(a):(...)jednak musze cie Fil. zmartwic alkoholizm mi raczej nie grozi; za malo genow mi staruszek przekazal ;]
no to ja też muszę Cię zmartwić, laissez... albowiem tego, że jesteś alkoholikiem nie wyssałem sobie z palca, tylko oparłem się po prostu na Twym własnym określeniu samego siebie jako alkoholika, które miało kiedyś miejsce na tym forum - zapomniałeś? może byłeś zanadto na bańce, kiedy to niegdyś napisałeś i została Ci biała plama w pamięci...
pamiętam także, iż dodałeś, że mimo iż jesteś alkoholikiem, to (Twoim zdaniem) nie rzutuje to jakoś szczególnie na Twoje życie (nie pamiętam, niestety, w jakim to było wątku...)
ale niezależnie nawet od Twego własnego samookreślenia się (i nie było to wcale tak dawno...) jako osoby z problemem alkoholowym wystarczy rzut oka na Twego ostatniego tutaj posta... - no to rzućmy tym okiem...
i co widzimy...?
ano widzimy, że właśnie przypomniała Ci się
"zabawna historia" - jak to określasz:
"walka o strategiczne miejsce przy barze",
a potem
"swoista konwersacja",
"cycki cycki", itd...
"pijany kiwał się na nogach",
"usłyszałem w końcu, że ma wielką <pytę>",
"alkohol na tyle mnie otępił",
"sugerowałem wyruchanie wszystkich dziewczyn",
"przy zamawianiu kolejnej kolejki, sytuacja powtórzyła się", itd, itp...
i jeszcze na koniec:
"czekalem na zamowienie, wyslany prze kumpla, ktory stwierdzil, ze aby ulec 'chetnej' nieznaomej, musi sie jeszcze troche napic... ja w zasadzie nie potrzebowalbym juz niczego wiecej, by zaprowadzic ja za reke do ubikacji... zapewne w momencie sciagania spodni szybkie otrzezwienie umyslu nakazaloby ucieczke... eh lubie alkohol, bo tylko piany mam heteroseksualne odruchy..."
no cóż... dla kogoś, kto zetknął się bliżej z problemem i tematyką alkoholową, jest to klasyczny i wręcz nawet mało oryginalny przykład standardowych zachowań alkoholików bujających się gdzieś tam po barach w lekko (lub mocno...) szemranym towarzystwie i szukających "zalania robaka" na śmiałość, albo na swoje problemy, albo... ot tak, po prostu dla towarzystwa i dobrej zabawy - ale tak czy inaczej bez wódy ani rusz a potem dosyć żałosny obraz degrengolady wśród oparów alkoholowych przemieszanych z niewybrednym erotyzmem, seksem, wulgarnością, itd...
laissez, mimo że jak zwykle opisałeś to ze swadą tworząc całkiem wyrazistą scenkę rodzajową, to JEDNAK... jest dla mnie oczywiste, jakiego rodzaju jest to rodzajowa scenka - a dla Ciebie najwyraźniej nie jest to oczywiste i jakby nie zdajesz sobie sprawy o czym świadczy to, co opisujesz, mimo że jesteś wystarczająco inteligentnym i bystrym obserwatorem...
powiem Ci tyle - jak dla mnie, to jest klasyczny obrazek alkoholowy i scenka rodzajowa z życia osoby mającej problem z alkoholem...
ponadto, chcę Ci jeszcze powiedzieć, że w tego typu klimacie - alkoholu i niewybrednego kojarzenia go z seksem i erotyzmem masz bardzo małą szansę, by w jakikolwiek sposób ruszyć z miejsca cokolwiek w dobrym kierunku w obszarze Twoich problemów w relacjach osobistych w kontekście intymnym...
dla mnie jest oczywiste na 90 procent, mimo że nie jestem fachowcem (ale znam nieźle problematykę alkoholową) ani nie widziałem Cię na oczy, że masz problem z alkoholem i wali to po oczach niczym czerwona płachta...
jeśli Ty sam tego nie dostrzegasz, to nie jest dobrze, niestety...
mówię to co mówię na podstawie zarówno tego ostatniego posta, jak i paru innych Twoich, które miałem okazję czytać na przestrzeni ostatnich paru miesięcy (o Twoim chlaniu, przykrych stanach na kacu, itd, itp...)
uderza mnie też to, że wypowiadałeś się niekiedy w wątkach omawiających problemy intymne innych osób, gdzie zajmowałeś czasami całkiem sensowne stanowisko nie traktując spraw miłosnych krańcowo instrumentalnie i jakby w jakimś "pijanym zwidzie"... niektóre Twoje wypowiedzi świadczyły według mnie o pewnej Twojej wrażliwości w tym obszarze i nieprostackim, nieprymitywnym podejściu... tutaj natomiast, to co się czyta, to czysta degrengolada, jak dla mnie... czyżby jednak alkohol...?
według mnie odpowiedź brzmi: - zdecydowanie tak! choć z pewnością to nie jedyny Twój problem i nie jedyne źródło zamieszania w Tobie w obszarze osobistych, intymnych spraw... ale moim zdaniem jeżeli nie zaczniesz właśnie od tego, to kiepsko widzę Twoje szanse na względnie udane życie (osobiste i w ogóle - generalnie) bez ciągłego bujania się po psychiatrach, brania prochów, przepisywanych przez nich i wpadania w denne stany psychiczne...
sorry, ale taka jest prawda według mnie na Twój temat, w tym obszarze i piszę Ci to tutaj bez cienia złośliwości ani nawet bez jakiejś powiedzmy z lekka wrednej satysfakcji... po prostu szczerze Ci mówię, co myślę obserwując to co piszesz a na Twoim miejscu popytałbym innych, na przykład trzeźwych alkoholików, czy przypadkiem nie mają podobnych do mnie odczuć, jak również wybrałbym się na miting AA i opowiedział parę scenek rodzajowych takich jak ta, którą tutaj ostatnio przytoczyłeś i ciekaw byłbym odzewu...
pozdrawiam - bo ja nie czuję do Ciebie żadnej irracjonalnej wrogości - ja jedynie nie toleruję pewnych Twoich wrednych lub podłych albo aroganckich zachowań, szczególnie kiedy są skierowane na mnie i nie podoba mi się w Tobie właśnie taka pewnego rodzaju degrengolada, której w mojej osobistej ocenie ulegasz i o czym miewam okazję tutaj niekiedy czytać... no i od tych Twoich homofobicznych, beznadziejnych postaw względem siebie samego jak i innych też mi się czasami robi niedobrze, ale w tym obszarze akurat mogę Cię po części zrozumieć (choć nie usprawiedliwić pewnego rodzaju krzywdy, którą potrafisz na tym tle wyrządzić...
) zważywszy pewne Twoje przeżycia z przeszłości... niemniej jeśli zamierzasz z tym gównem w sobie (pardon!) spędzić całe życie, to serdecznie współczuję, bo myślę, iż w tej sytuacji będzie ono dosyć wszawe...
ajajaj... zamiast pójść do pubu, to ja tu poemat wypisałem...
to napiszę coś jeszcze, z innej beczki - właśnie czytam "Homobiografie" - Krzysztofa Tomasika - i szczere polecam: fascynujące i dosyć fajnie napisane (lekko lecz nie w atmosferze magla) a jednak jak się tak zastanowić, to wnioski, jak zwykle moim zdaniem jeśli chodzi o środowisko gejowskie, niezbyt optymistyczne...
no to wracam do lektury...
p.s.
http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewto ... 0279#50279