przez Laisha » 8 maja 2007, o 23:00
Azot - nawet nie mam odwagi, aby odpisać.
Nie mam odwagi, aby się przyznać, iż wszystko już zawiodło.
Nie powinnam marnować cennego czasu innych "forumowiczów", nie powinnam, gdyż ja nie chcę "walczyć", bo owa walka, to udawanie, iż banalnie cieszy mnie poranna kawa, pasjonuj±ca ksi±żka. Dostrzeganie "małych szczę¶ć" codzienno¶ci, u¶miech do swoich my¶li.
To oszustwo, budz±ce m± niechęć, co więcej odrazę!
Nie potrafię zaakceptować, że tak czarne, pochmurne niebo nade mn±. Nie potrafię żyć bez miło¶ci.
I nie jest to wył±cznie kwesti±, iż strata miło¶ci "niedokończonej" nie pozwala mi oddychać!
Może to zbyt zawikłane, popl±tane, ale cierpię, gdyż zmuszam się do życia.
Jałowo¶ć, becelowo¶ć, niemożno¶ć zrealizowania własnych marzeń.
Może, pozbywaj±c się pragnień, osi±gamy drogę do szczę¶cia...? Nie, ja nie potrafie tak, jak buddy¶ci medytować i osi±gn±c upragniony spokój.
Moje szczę¶cie - On, moje szczę¶cie - rodzina, moje szczęscie - przyjaciele, moje szczę¶cie - moje pasje, moje szczęscie - moja praca, moje szczęscie - my¶l, iż jestem warto¶ciowym człowiekiem.
Nic już z tego nie mam...
Nie dramatyzuję! Nie ma sensu kolejna "wiwisekcja" moich przeżyć, mych do¶wiadczeń. Większo¶ć, juz opisywałam!
Teraz tylko irytuj±, drażni± mnie słowa - "Za¶wieci dla nas kiedy¶ słońce!"
Przestać czuć, oddychać!
A czemu wci±z żyję? Bo nie chce po raz kolejny obudzić się, na intensywnej terapii, w klinice ostrych zatruć, w¶ród mechaniczno-bezdusznych lekarzy.
Pamiętam to upokorzenie...te spojrzenia...
Tak, nie udało mi sie kiedy¶! I do cholery, już wówczas miało ¶wiecić
to słońce! Nawet moja skuteczno¶ć w odbieraniu sobie życia jest do niczego! Tabletki, to nie jest metoda przynosz±ca oczekiwany efekt. "Co¶" muszę jednak zrobić! S± inne sposoby...
Mnie jest wci±ż zimno, ten chłód serca poraża, ciemno¶ć wdziera się w oczy...
Nie powinnam, już pisać...Niech pisz± Ci, co maj± jeszcze nadzieję!
Przepraszam Was...