przez KMN » 9 paź 2009, o 04:27
Dawno temu, za górami za lasami w pewnym krolestwie zył sobie pewien człowiek. Człowiek ten Piotr bo tak mu było na imie zył według swoich zasad, które skonstruował by stworzyc sobie swiat w ktorym on mogł funkcjonowac. Zył na wyspie bowiem nie miał potrzeby kontaktu z innymi ludzmi. Wolał spedzac czas w swej pustelni i zastanawiac się nad zyciem, ludzmi, swiatem. Był dociekliwym poczukiwaczem prawdy i chciał ja odryc za wszelka cene. Pewnego ranka obudził sie, wyskoczył raptownie z łózka po czym pobiegł po kartke bo w czasie snu doznał olsnienia. by poznać prawde musiał poznać inny swiat- swiat ludzi albowiem jego swiat i jego samotnie potrafił opisac bardzo dobrze. Chociaz nie wiedział co go spotka ruszył jak najszybciej w droge poniewaz jego ciekawosc była wieksza niz strach. poniewaz mieszkał na wyspie musiał zbudowac tratwe by przepłynać spora rzeke. To było jego pierwsze wyzwanie poniewaz na swojej włąsnej wysepce miał wselkie pozywienie jakiego potrzebował a wiec nigdy wczesniej nie musial opuszczac swojego domu. Zbudował wiec tratwe i popłynał. Gdy dotarł do pierwszej wsi zdziwił sie bardzo bowiem nigdy wcesniej nie musiał przebywac wsrod innych ludzi. Starał sie wiec poznac ich jezyk i dostosowac do panujących warunków. Po jakims czasie zaczał źle sie czuc, nie potrafił jak dawniej usmiechac sie w duchu a jego umysł zamiast poszukiwac swojego dawnego celu-prawdy zaczal przysparzac mu kłopotów bowiem tak był skontruowany by zespolic go ze społeczenstwem. Preraził sie wiec Piotr i chciał uciec do swej samotni. Podczas powrotu spotkal pewna rodzine, która powiedziała mu ze go przygarnie i nauczy jak funkcjonowac w tym swiecie. Znów wrociły jego mysli o prawdzie wiec zgodził sie. Był jednak tak przywiazany do tego by byc sam ze nie potrafił przebywac wsrod tej rodziny, gdy wiec dostał u nich swoj pokoj znow utworzył z niego swa samotnie. Po pwenym czasie przyzwyczaił sie do tej rodziny i owy dom byl mu juz bliski, choc to jego pokoj wciaz byl dla niego prawdziwym domem. Pewnego ranka znow sie przebudził, po raz kolejny przysniła mu sie droga do prawdy, lecz tym razem musiał udac sie do pewnego miasta. Przywiazał sie juz do tej rodziny i nie chciał tego miejsca opuszczac lecz mysli o prawdzie nie dawały mu spokoju. Po długich nieprzespanych nocach i wielu przemysleniach postanowił ze tam sie uda gdyz to prawda stanowi dla niego sens zycia. Poszedł wiec do owego miasta i tam kompletnie nie mogl sie odnaleźć. Spotkal pewnego starca który sam zamieszkiwał dom i zapytal sie Piotra czy ten mu nie potowarzyszy. Piotr zagubiony w swiecie o ktorym nie mial pojecia zgodził sie bowiem musial poznac nowe zasady tym razem jeszcze wiekszej grupy osob. Starzec nauczył go o ludziach i zyciu w miescie tego co sam przezyl jednak jego czasy juz mineły i powiedział Piotrowi ze jesli chce poznac prawde o całym swiecie to musi udac sie na uniwersytet. Piotr troche sie wahajac udał sie w kompletnie obce miejsce, pelne nieznanych mu ludzi, zyjacych według nieznanych dla niego zasad. Pierwszy dzien na uniwersytecie byl dla niego prawdziwym wyzwaniem. Strasznie bał sie ludzi, w swej samotni nie musial z nikim przebywac, ani rozmawiac. Był tylko on i jego mysli. Wrocił do starca ale juz odmieniony, był strasznie słaby i blady, źle sie czuł starec jednak nie zwracał na to uwagi, wczesniej bowiem doszli do porozumienia ze Piotr woli samotnosc wiec bedzie zył jak wczesniej i starzec nie zwroci na niego uwagi. Mysli Piotra kompletnie uciekły od prawdy chciał natomiast wrocic do domu, ale nie do swej samotni lecz do owej rodziny ktora potrafiła uwolnic go od ciezaru tych nieprzyjaznych myśli, ktora potrafila nauczyc go jak sobie poradzic w tych sytuacjach. Piotr wywodził sie z dawnej rodziny wojowników i nigdy sie nie poddawał wiec i tym razem powiedział sobie ze musi wytrzymac, ale jego mysli tylko sie pogarszały. Jego ciało nie działało juz jak kiedys, czuł sie chory i przygnebiony a na mysl o tym ze nastepnego dnia znow musi udac sie na uniwersytet wolał nie kłasc sie spac bo tak mogł dłuzej to odwlekac. Zaczeły meczyc go rozne choroby i bole serca. Strasznie bał sie ludzi choc sam nie wiedział dlaczego. Nic w jego racjonalnej głowie nie mogło mu pomoc. Wszyscy wydawali mu sie strasznie obcy a on chciał juz sie tylko czuć dobrze. Prawda pozostala dla niego czyms niedoscignionym. Pewnego dnia słyszy pukanie do drzwi. Otwiera je i widzi dziwnie ubranego człowieka w szlafroku z jakims patykeim w dłoni i z jakas dziwna czapka w kształcie stozka na głowie. Dziwny człowiek spojrzał na Piotra i jego wytrzeszczone oczy oraz usta jak u karpia i rzekł: Poczarowac? Na to Piotr mu odrzekł: A potrafisz zaczarowac tak zebym nie bał sie ludzi? Szukam prawdy w zyciu a nie odnajde jej dopoki sie boje. Kiedys chciałem byc sam teraz poznałem co to znaczy miec tych ktorzy słuchaja i pomagaja, ale boje sie gdy mam cos poweidziec tym ktorych nie znam a patrza sie na mnie strasznie i chociaz mam spore doswiadczenie w nauce nie potrafie im tego opowiedziec. Moje ciało dziwnie sie zachowywuje meczy mnie, nie potrafie usnac, rece mi sie trzesa, serducho kołacze i brakuje mi jezyka gdy mam cos powiedziec. Nie odnajde prawdy kiedy nie bede mogl opowiedziec o tym co juz znalazlem, a to przeciez po to wyruszyłem. Byłem wczesniej wsrod innych osob ale od pewnego czasu nie moge z tym wygrac. Nie dam sobie rady. Nie moge tego przezwyciezyc. Czarodziej wtedy zapytał: A chciałbys to przezwyciezyc? Mowisz nie dam rady, a skad to wiesz? Nikt Ci wczesniej nie czarował. Nie dawałes rady ale to sie zmieni. Bo ja potrafie czarowac ale inaczej. Ja potrafie zaczarowac wyobraźnie a to jej potrzebujesz by stac sie mocniejszym. Ja Cie nie moge zmienic ale dam Ci cos co pozwoli Ci samemu sie zmienic. Jedyne co musisz to samemu chciec reszte wykona za Ciebie Twoja wyobraźnia. Nie boisz się rozmawiac ze mna wiec wyobraź sobie ze rozmawiasz z 20 osobami. Wyciagnał różdzke i wyczarował 20 Piotrów ale kazdy inaczje ubrany i kazdy twarz miał nieco inna. Jeden dłuzsze włosy, innemu czarodziej wasy dorobił... Piotr zlekł sie strasznie a jego umysl tak nastawiony na strach nie pozwolił mu ujrzec ich twarzy. Jego serce znow mocno zabiło, rece znow zaczeły sie trząść. Wtem czarodziej złapal go za reke i zatrzymał czas. Piotrze zatrzymuje czas bys mogl zobaczyc ze Ci ktorych wyczarowalem sa tak naprawde tacy jak Ty, sa Toba. Twoje oczy tego nie dostrzega bowiem umysł jest przytłumiony. Dał wtedy Piotrowi magiczna rozdzke i powiedział Co tylko pomyslisz tak sie stanie, ale jest jeden warunek. Ty musisz tego chciec, inaczej zyczenie sie nie spełni. Piotr wiec wział głeboki ODDECH zaczał spokojnie wypuszczać powietrze, po czym znów wział taki sam ODDECH. By chciec najpierw musiał oproznic umysl ze złych mysli bowiem wiedział ze nie zaczaruje siebei gdy nie bedzie chciał. Popatrzył na te 20 osob a poniewaz czas stanal w miejscu one choc caly czas wpatrzone w niego nie mogly zareagowac. Na jego szczescia dookoła była tylko cisza mogł wiec sie skoncentrowac i wyrzucic złe mysli. Nie mam złych mysli, jestem tutaj bo mam w zyciu cel. Nie boje sie tych bo oni sa tacy jak ja. Oni mysla jak ja, oni bali sie jak ja. Teraz sa w grupie a wiec i ja moge. Pomysła wtedy o naukach ktore wyciagnał z rodziny u ktorej był, pomyslał o wysztskich tych dobrych sytuacjach ktore sie wydarzyły dzieki innym ludziom, pomyslał o prawdzie ktorej tak poszukiwał i o tym ze on chce byc inny, ze on panuje nad umysłem, ma rozdzke wiec co sie moze stac. Motywował sie tak i wtedy w umysle blokada zaczela ustepowac. 20 Piotrów wciaz na niego wpatrzonych a on w koncu zaczał w nich widziec siebie. Cel byl dla niego wazniejszy a jego umysł tylko go w tym przekonywal coraz bardziej i nakrecał go w tym przekonaniu.
Oni sa tacy jak Ty Piotre teraz to dostrzegasz, ten ma wzrok jak Ty ten marszczy czolo w Tobie tylko podobny sposob. Piotr zaczał im sie jescze baczniej przygladac i mowic do nich, bo zadna krzywda nie mogła go spotkac wsrod kogos kogo znał. Czuł sie juz pewnie i po chwili zorientowal sie ze nie trzesa mu sie juz rece, a jego serce spokojnie uderza. Wzial wiec rozdzke do reki i postanowił ze teraz jest dobry moment, teraz czuje sie na silach by moc przemaiwac gdy czas znow płynał. Nagle zorientował sie ze juz rozdzki nie posiada, czarodziej gdzies zniknał a czas juz dawno płynał. 20 Piotrów po prsotu było bez ruchu i sluchalo go jak ciekawie opowiadal o poszukiwaniu sensu swego zycia. Tak ich zaciekawił ze siedzieli w bezruchu, zamysleni. Mowiłem sam do siebie, a słuchali wszyscy. Objawów tez nie mam, to dziwne. Wtem zobaczył kartke na stoliku. W swojej wyobraźni mozesz czarowac jak tylko chcesz. W swojej wyobraźni tworzysz swoj swiat. To Twoja wyobraźnia Cie kształtuje i to w niej musiałes wygrac z lekiem. To w niej stowrzyłes ta droge jaka chciales podazac, teraz to jest Twoja rzeczywistosc. Teraz Ty wyczarowałes sobie takiego siebie jakiego chciałes, takiego ktory potrafi wiecej bo i Twoj swiat jest bogatszy w rzeczy o ktorych nie wiedziales ze isntieja, ze mozna je wyczarowac. Moja rozdzka nie jest juz Ci potrzebna, bo w wyobraźni moesz namalowac swoja.A teraz idz na uniwersytet bo juz sie nie boisz, nie masz juz czego sie bac. Stworzyłes taki swiat w ktorym mozesz wszystko. Swiat ktory pozwoli Ci dotrzec do prawdy, ktorej od tak dawna poszukiwałes. Nie watpisz juz w siebie i nie lekasz sie bo Ty teraz tworzysz swiat, a w nim nie ma strachu, w nim jest tak jak Ty chcesz. Idz i nie przejmuj sie, ja bede z Toba gdy tylko mnie namalujesz....