moje dziecko umarło...

Problemy związane z depresją.

Postprzez anna maria » 3 lut 2010, o 10:40

Odeszło.
Pamiętaj jednak że było,a było pewnie w jakimś celu ,może właśnie dlatego ,żebyś teraz cierpiała i myślała o nim.
Trudno jest zrozumieć sens istnienia i sens odchodzenia.
Dlaczego on, ona ono ?
Nie wiemy. :cmok:
anna maria
 
Posty: 554
Dołączył(a): 15 lis 2008, o 17:00

Re: po jego odejściu...

Postprzez ewka » 3 lut 2010, o 17:58

Wszystko potrzebuje czasu, Saharo.

Może popełniłam bład,że za niego wyszłam?

Dlaczego tak myślisz? Mężczyźni inaczej przeżywają... jeśli tego cierpienia u niego nie widać to wcale nie znaczy, że nie cierpi i jest mu Wasze dziecko obojętne - każdy przeżywa po swojemu Saharo. Przebrzmiewa w tym wszystkim taki jakiś Twój żal do męża i jego dziecka, że żyją... ja myślę, że to nie jest dobre myślenie.

Kiedy zmarł mój ojciec... po pierwszym szoku mąż powiedział do mnie tak: psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Miałam do niego wtedy wielki żal... ale po czasie przyznałam mu rację: życie trwa dalej. Wiem, że to brzmi okrutnie, ale taka jest prawda...

Wszystko potrzebuje swego czasu - żałoba szczególnie.

Ściskam serdecznie :serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sahara9 » 3 lut 2010, o 23:36

Masz rację, mam żal do męża, bo mam wrażenie,że dla niego liczy się tylko jego żyjące dziecko. Ono łączy go z byłą żoną. Mój mąż wczoraj powiedział do mnie,że też nie ma za fajnego życiorysu bo" rozwiódł się, stracił kontakt z dzieckiem". Zabolało mnie to. Poczułam się jak substytut. Moje zmarłe dziecko też było nikomu niepotrzebne. Strasznie zabolało i nadal boli.
Mąż nie stracil kontaktu z dzieckiem, widują się bardzo często. Ja muszę to znosić, a jest mi niebobrze.
Sahara9
 
Posty: 78
Dołączył(a): 3 lis 2008, o 16:12
Lokalizacja: pustynia

Postprzez ewka » 4 lut 2010, o 07:49

Sahara9 napisał(a):Mój mąż wczoraj powiedział do mnie,że też nie ma za fajnego życiorysu bo" rozwiódł się, stracił kontakt z dzieckiem". Zabolało mnie to. Poczułam się jak substytut.

Ja jego słowa zrozumiałam inaczej... rozwód jest jakąś tam życiową klęską i nie musi w tym być tęsknota za byłą żoną. Skoro wzięli rozwód - sprawa jest zakończona. Koniec. Teraz Ty i on to nowa księga, Saharo. Tak to widzę.

Sahara9 napisał(a):Mąż nie stracil kontaktu z dzieckiem, widują się bardzo często. Ja muszę to znosić, a jest mi niebobrze.

Tak zachwują się prawdziwi mężczyźni i ojcowie, mnie się taka postawa podoba. Co złego w tym widzisz? Jak dokładnie nazwałabyś to, co musisz "znosić"?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sahara9 » 4 lut 2010, o 13:01

Ja słowa męża odebrałam inaczej, raczej jak coś w rodzaju: to, że się rozwiodłem jest moim dramatem, wciąż i nadal to przeżywm. O jego byłej żone nadal myśli (skoro o tym mówi i podaje to jako przykład swojego dramatu, zamiast np. podać smierć naszego dziecka). W konsekwencji poczułam się jak piate koło u wazu, dodatek w ramach nędznego pocieszenia. Zabrakło mi może słów: to dobrze, że się rozwiodłem,bo jestem teraz z tobą.
Sahara9
 
Posty: 78
Dołączył(a): 3 lis 2008, o 16:12
Lokalizacja: pustynia

Postprzez ewka » 4 lut 2010, o 13:54

Wiesz Sahara... mężem był jakiś tam czas, ojcem Waszego dziecka praktycznie raczej nie zdążył się poczuć - patrząc realnie tak można to skomentować.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Szafirowa » 4 lut 2010, o 14:58

Saharo ... nie oceniaj swego męża aż tak surowo.
Rozwód naprawdę jest dramatem w życiu wielu osób, a fakt, że jst się w drugim, innym związku, niewiele w tym zmienia.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Poprzednia strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 301 gości