Mam problemy adaptacyjne,interpersonalne-co robić-bezradna?

Problemy związane z depresją.

Mam problemy adaptacyjne,interpersonalne-co robić-bezradna?

Postprzez Ninoczka » 5 kwi 2009, o 13:19

No witam ponownie!Tym razem chciałabym Wam powiedzieć,ze mam cholerne problemy adaptacyjne z przystosowaniem sie do trudnych okolicznosci,co inny na moim miejscu to juz dawno by zrobił.Poza tym jak wchodze w grupę to nieraz nie wiem jak sie zachować,co wpędza mnie w depresję,dół i lzy mam w oczach.Podam przyklad:podchodze normalnie do grupki osób na uczelni i wchodze im w temat,ale tego nie widze,otrzymuje odpowiedz na swoje pytanie mimo wszystko i wiecej im nie przerywam!Cos tam dwa zdania zamieniłam i dupa.Oni weszli na inny temat,a ja juz sie zestresowałam i zaczełam czytac jakąs tam ulotkę,choc kolo mnie stal jeden chlopaczek,który pyta mnie o czym oni gadaja,to mu powiedzialam,to on zaczal z nimi gadac.Pewnie mysleli( pozostali faceci),że piłka nożna,to baby nie interesuje.Uciekłam,bo wyczułam,ze cos jest nie tak i to jedyne co zrobiłam dobrze.I przez to w grupie mam tylko jedna kolezanke. W niektórych sytuacjach nie wiem jak zagadac itp. i poprostu wymiekam.Poza tym tez jestem niedojrzala emocjonalnie,bezradna i nie potrafie nagle byc w 100%dorosla.Przeraza mnie to wszystko,a mój psycholog o tym wie.Wiem jednak,ze w 100% tego nie wylecze, bo to wynik urazu głowy OUN z dzieciństwa.I tak w kazdym razie 90% skutków tego urazu juz minęło.Prosze zatem o odpowiedz,jak moge sobie z tym radzic,co moge zrobic,bo tyle ile moge,to chce zrobic,a reszte oddam losowi,zeby sumienie miec czyste.No to chyba tyle moich problemów po 6 latach terapii mi zostalo.Pozdrawiam,a w dodatku moi rodzice z niczego nie zdaja sobie sprawy,tylko mysla,ze w 100% jestem zdrowa psychicznie.Pieprzone polskie znaki-wybaczcie.
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Postprzez Jaga » 8 kwi 2009, o 14:19

Witaj Ninoczko,

W sumie jestem tu od niedawna. Zobaczyłam Twojego posta i postanowiłam odpowiedzieć, bo przez większość swojego życia w wielu sytuacjach miałam bardzo podobne problemy. W sumie to nęka mnie to jeszcze do dziś, choć jest lepiej niż kiedyś. Ja również w większości sytuacji, zwlaszcza jeśli chodziło o kontakt w grupach bądź z nowymi dla mnie ludźmi, nie wiedziałam jak się zachować, czułam się onieśmielona, skrępowana, nie wiedziałam jak zagadać, jak włączyć się w dyskusję, zabranie głosu w grupie przychodziło mi z trudem. Za każdym razem kiedy znajdowałam się w nowym środowisku ( kolejne szkoły, studia, praca) bardzo trudno było mi się przystosować. Potwornie się balam w zasadzie wszystkiego. Sama stawiałam sobie bardzo wysokie wymagania, patrzyłam na siebie bardzo krytycznym okiem. Ciągle miałam w głowie wyobrażenia na temat tego, jaka powinnam być, jak powinnam się zachowywać, żeby było ok i wyrzucałam sobie wciąż że taka być nie potrafię. Wydawało mi się, że wszyscy w tym nowym środowisku patrza na mnie i oceniają mnie, że dostrzegają to że jestem spięta i zdenerwowana. Porównywałam się z innymi osobami i ciągle wydawało mi się, że jestem od nich gorsza, czegoś nie umiem tak jak oni itd. Nie wiem jak to jest w Twoim przypadku, ale w moim sedenm sprawy był zawsze brak pewności siebie. Miałam bardzo niskie poczucie własnej wartości, byłam bardzo krytyczna wobec siebie i stawiałam sobie bardzo wysokie wymagania, co ma swoje źródło w doświadczeniach z okresu dzieciństwa. W czasie studiów nie udało mi się tego przezwyciężyć nigdy. Z wyjątkiem paru koleżanek i jednej dziewczyny, z którą się zaprzyjaźniłam, nie potrafiłam nawiązać bliższego kontaktu z resztą grupy i w szerszym gronie zawsze czułam się skrępowana. W wielu sytuacjach wolałam się trzymać na uboczu, swobodnie potrafiłam rozmawiać tylko z tymi kilkoma koleżankami. Bardzo podobne doświadczenia miałam na początku w pracy.

Myślę, że grunt to akceptacja samej siebie. Musimy nauczyć się dostrzegać w sobie nie tylko minusy, wady, ale dostrzegać i cenić nasze zalety, nasze mocne strony, nawet jeśli są to rzeczy małe. Ważne jest żeby dać samej sobie szansę swobodnie oddychać, a nie cały czas być dla siebie surowym krytykiem i winić siebie za wszytko. Trzeba dać sobie samemu szansę na istnienie w tym świecie, a nie uciekać. Ale do tego trzeba przede wszystkim poznać dobrze siebie i zrozumieć swoje emocje, zapytać siebie co sprawia, że w takich czy innych sytuacjach czuję się źle, czego się obawiam, co wywołuje u mnie tak ogromny stres. To jest bardzo ciężka praca, która zabiera wiele czasu i wymaga cierpliwości, siły.
Ja, w porównaniu do tego jak było kiedyś, obecnie lepiej radzę sobie w takich sytuacjach. Dlatego, że udało mi się zmienić sposób myslenia o sobie i swoim otoczeniu. Co prawda są jeszcze takie momenty, kiedy wracam do poprzedniego schematu, ale staram się nad tym panować i nie dać temu szansy na dominację. Staram się po prostu myśleć w ten sposób, że jak każdy na tym świecie mam swoje dobre i złe strony, zdarza mi się popełniać błędy, strzelać gafy, ale nikt nie jest od tego wolny. Przede wszystkim staram się nie porównywać siebie z innymi w konkretnych sytuacjach i skupiam się na tym co w sobie lubię. Ważne jest też, żeby nie udawać kogoś innego niż się jest. Czasami trzeba po prostu dać samemu sobie czas. Nie robić niczego na siłę. Starać się małymi kroczkami, powoli zmieniać swoje nastawienie do otoczenia. Warto zacząć od takich prób jak np. zagadnięcie kogoś o naprawdę drobne sprawy, np. jakać kwestia związana z tematem wykładu albo książka, którą ostatnio czytałaś. Czasami można zacząć od takich drobnostek, jak pogoda, to co wczoraj robiłaś, jakaś Twoja ostatnia przygoda gdzieś, usłyszany ostatnio dowcip i od tego dyskusja może się rozwinąć na inne tematy. Żeby z kimś nawiązać bliższy kontakt, musisz po prostu tą osobę czy osoby poznać. Nie bój się więc pytać ludzi o różne rzeczy, np. hobby, ich opinie na różne tematy. I przede wszystkim nie myśl w tym momencie o tym, że oni sobie tak czy inaczej o Tobie pomyślą, nie wyobrażaj sobie, że oni Cię ciągle oceniają. Może przez chwilę przestań tak intensywnie myśleć o sobie , o tym jaka jesteś "beznadziejna" itp., ale postaraj się podejść z dystansem do tego, rozejrzyj się wokół siebie, spójrz realnie na otoczenie. Każdy z nas jest inny, nikt z nas nie jest chodzącym ideałem. Ty masz również swoje słabe punkty, ale to nie oznacza, że jesteś gorsza od innych. Nie bój się samej siebie, tego jaka jesteś.
Piszesz w swoim poście: "uciekłam, bo wyczułam, że coś jest nie tak..." - to ja się Ciebie spytam tak: a skąd wiesz, że coś było nie tak? Może to tylko Twoje własne wyobrażenia? Skąd wiesz co Ci ludzie w tym momencie pomysleli o Tobie? Właśnie w taki sposób radziłabym rozmawiać ze swoim wewnętrznym krytykiem. Nie daj swoim własnym wyobrażeniom i negatywnym myślom dominować w Twojej głowie. Zastanów się również jak długo jeszcze zamierzasz uciekać. Czy naprawdę uważasz, że to jedyny sposób? Przecież przez to pozbawiasz sama siebie naprawdę wielu fantastycznych, ciekawych przeżyć, doświadczeń. Ja też wiele razy uciekałam. Ale takie ucieczki są tak naprawdę ucieczkami przed konfrontacją z samą sobą.

Nie wiem czy moje słowa w czymś Ci pomogą, ale mam nadzieję, że tak.
Pozdrawiam i życzę powodzenia
Jaga
 
Posty: 68
Dołączył(a): 6 kwi 2009, o 13:21
Lokalizacja: WLKP

Postprzez aziza » 9 kwi 2009, o 23:41

witajcie

obie jestescie mi bardzo bliskie przez to co napisalyscie
jednak ciagle czuje sie tak jak Ty Ninoczko a chcialabym sie czuc tak jak Ty Jago

Jak to zrobilas ze zmienilas swoj sposob myslenia? czy korzystalas z jakiejs terapii?
Ja sie juz w tym wszystkim pogubilam, tak sie czuje wlasnie beznadziejna i jak napisalas skupiam sie na sobie, mam wrazenie ze wszyscy mnie oceniaja - i to oceniaja zle...

Jak to przerwac? co moge zrobic juz dzis juz teraz?

Czuje sie zdeterminowana by cos z tym zrobic
bo zycie w ciaglym cieniu samej siebie a jednoczesnie na ciaglym piedestale - bo ciagle mam wrazenie ze wszyscy sa skupieni wlasnie na mnie - jest bardzo meczace
choc sobie powtarzam ze przeciez oni maja swoje zycie - tylko ja skupiam sie na glupstwach analizujac ich spojrzenia usmiechy slowa i gesty - tylko po co?
przeciez jak napisalas Jago - nie mam pojecia co inni o mnie mysla - choc z gory zakladam ze mysla zle...
aziza
 
Posty: 18
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:18
Lokalizacja: Białystok

Postprzez Ninoczka » 10 kwi 2009, o 23:29

Azizo, dziękuję za komentarz i ciesze się, że jest ktos podobny do mnie tu na forum:).No cóż,recepta zawsze jest jedna:terapia,a do tego ksiązka pawlikowskiej w dżungli zycia i w dżungli miłości ,chyba te obie najlepiej. pozdrawiam serdecznie, 3maj się i nie daj się.
Ninoczka
 
Posty: 59
Dołączył(a): 19 lut 2008, o 19:29
Lokalizacja: Wrocław=Sin City...

Postprzez Jaga » 14 kwi 2009, o 12:56

---------- 12:55 14.04.2009 ----------

Witajcie,

Trudno mi odpowiedzieć w zwięzły sposób w jaki sposób dokonać pewnych zmian w sobie, żeby lepiej się ze sobą poczuć. To jest tak naprawdę długotrwały, bolesny proces. Muszę przyznać, że w moim przypadku było tak, że miałam wsparcie ze strony przyjaciółki - osoby która kilka lat temu rozpoczęła terapię indywidualną. To ona była pierwszą osobą, która pokazała mi, że można wyjść z labiryntu naszych własnych schematów i spojrzeć na siebie inaczej. To ona otowrzyła mi oczy i uczyła innego myślenia. W wielu sytuacjach, kiedy przedstawiałam jakąś swoją czarną wizję lub interpretację jakichś wydarzeń, ona komentowała to np. w taki sposób: "a skąd wiesz, że tak własnie ktoś pomyslał?, kto ci powiedział, że ty nie możesz, nie umiesz?, każdy z nas ma jakieś słabości, wady, skąd wiesz czego ktoś od ciebie oczekuje?, skąd wiesz, że ktos cię ocenia?, to ty sama siebie tak surowo oceniasz, nie myśl o tym jaka powinnaś być, co ktoś może pomyśleć, bądź sobą, daj sobie czas, masz takie samo prawo jak każda inna osoba, żeby czegoś nie wiedzieć, nie umieć, popełnić błąd... itp. Krok po kroku własnie w taki sposób uczyłam się mysleć. Później rozpoczęłam terapię, która pozwoliła mi lepiej zrozumieć co się ze mną dzieje i dlaczego mam taki stosunek do samej siebie. Z terapii po pewnym czasie zrezygnowałam, bo finansowo nie dawałam rady. Jednak niewątpliwie ślad po tym pozostał. Poznałam lepiej siebie i zaczęłam na co dzień po prostu myśleć, koncentrować się na tym co w sobie lubię, za co mogę siebie cenić, co mam w sobie fajnego. Staralam się też okazywać każdego dnia osobom z mojego otoczenia jakiś drobne, życzliwe gesty. Szybko zauważylam, że moje życzliwe (nawet jeśli wciąż trochę nieśmiałe) nastawienie jest dostrzegane i odwzajemniane, co dawało mi pozytywną siłę. Co jeszcze? Próbowałam cały czas własnie w taki sposób mysleć, że nikt z nas nie jest wolny od słabości, każdemu zdarza się popełnić błąd, mieć gorszy dzień, ale nawet jeśli coś nam nie wychodzi, to nie oznacza jeszcze, że jestesmy beznadzejni na całej linii, z powodu jakiejś naszej gafy czy wpadki świat się nie zawali. Dawałam też samej sobie czas na zrozumienie pewnych rzeczy, podjęcie pewnych kroków. Starałam się bardziej lekko podchodzić do pewnych swoich zachowań, nie skupiać się na analizie każdej sytuacji. Nastawialam siebie w ten sposób, że różnimy sie od siebie jako ludzie, każdy jest inny i na swój sposób wyjątkowy, każdy z nas jest tak naprawdę skomplikowanym wewnętrznie konstruktem i każdy ma takie samo prawo do istnienia w tym świecie i walczenia o swoje szczęście. Zaczęlam też rozwijać swoje zainteresowania, czerpać satysfakcję z tego co robię i cieszyć się z każdego małego osiągnięcia na tym czy innym polu.
W taki sposób jak tutaj opisalam, krok po kroku budowałam swoją wewnętrzną siłę. Oczywiście zdarzały się w dalszym ciągu upadki i dołki. Do dziś jeszcze miewam z tym problemy, choć jest lepiej niż kiedyś.
Kilka miesięcy temu zaczełam ponownie terapię. Tym razem chcę kontynuować ją już bez żadnych przerw i dotrzeć do sedna wszelkich swoich trudności.
Pomyślcie sobie przez chwilę czy naprawdę warto tracić czas w życiu na taką szarpaninę z samą soba i zastanawianie się co ktoś o nas myśli, czy naprawdę warto się tym zajmować? Czy nie lepiej zająć głowę czyms pożytecznym? Czy czyjaś opinia, osąd (prawdziwy czy wyimaginowany) ma rzeczywiście wpływ na nasze życie? Czy ma prawo decydować o naszej samoocenie?
Życzę Wam dziewczyny dużo siły i powodzenia! Pozdrawiam
Jaga
 
Posty: 68
Dołączył(a): 6 kwi 2009, o 13:21
Lokalizacja: WLKP


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 498 gości

cron