To co piszesz jest ciekawe. Hmm mimo, że moje studiowanie chujowo mi szło, to jednak do dziś podoba mi się język, którego się uczyłem, choć rzuciłem go w cholerę.
I masz rację, ja nie miałem jakby dla kogo być wytrwałym. Wszystko codziennie mnie stale dołowało, wkurwiało do potęgi: koledzy i koleżanki w grupie, wykładowcy, jebnięty w-f, na który ciągle się spóźniałem, albo który odrabiałem nieustanniexD, zasrany "ogón", na którym zasypiałem, antropologia chujtury, z której nie zrobiłem przez 3 miesiące żadnej notatki, tak samo historia, geografia i inne. Z jednej strony głupio mi, że tak się leniłem, a z drugiej miałem te przedmioty w dupie, więc jakim expertem miałbym niby być w tej dziedzinie po studiach?
Z jednej strony mam jakieś doświadczenie, z drugiej nic z tamtego okresu nie wyniosłem. Czuję się jakby to wszystko mi się wczoraj przyśniło. Jestem tak niecierpliwy do wszystkiego, a przecież coś muszę zacząć robić.
Ja mam zawsze motywaję, gdy planuję coś na kolejne miesiące, może lata, ale w TEJ konkretnej chwili musi to być coś co mnie pasjonuje, bo inaczej po prostu nie umiem niczego zrobić. Nie wiem skąd ten defekt u mnie. Zawsze wszystko wokół, mnie nudziło. Chyba życie nie dało mi dosyć w kosć, żebym zaczął sam dbać o swoje dupsko. Nie wiem dziś kim jestem, bo nie ma mi tego kto powiedzieć. Zawsze olewałem innych, zostawiałem, nie odzywałem się długo. W dzieciństwie zawsze wolałem być sam. Jak ktoś po mnie przyłaził na dwór czy coś, to byłem zły, bo akurat rysowałem, albo bawiłem się, a to takie pasjonujące było, że z trudem chciało mi się przestać, ale jak słyszałem od taty - wyjdź trochę na dwór - to było to jedynym bodźcem, który mnie przekonywał, myślałem - "no wypadałoby... czemu nie... co mi szkodzi..." a teraz ten bodziec nie istnieje.
Tylko że wtedy nikt mnie nie krytykował, bo nie musiałem się o nic martwić, od 16 roku życia kompletnie nic się nie zmieniłem, pewnie jedynie poza wyglądem. Ciągle gdzieś moje myśli są w chmurach, marzę, marzę i zatracam się trochę w tych marzenach. Chyba po prostu próbuję robić - nawet teraz, myśląc o przyszłości, czy o teraźniejszości - coś z powodu presji otoczenia.
Jest tylu ludzi w mieście, do któych mam po prostu ochotę zagadać i sobie pójść. Tak było nieraz w Warszawie! To mi się cholernie podobało! Do kogokolwiek! Pogadało się, czy to w Empiku, czy gdzieś, jak się ludzie zbierali, żeby coś zobaczyć, tłum jakiś, to zagadało się i tyle, co nie znaczy, że do wszystkich się dało i że wszyscy są w Bydgoszczy źli, a w Wawie super. Nie nie nie, bez przesady. Choć tutaj w Bydgoszczy to porażka jest jakaś, ludzie mnie wkurwiają, są okropnie niemili, samolubni, dlatego lubię starsze osoby, bo są samotne i często coś tam do ciebie szepną, bo mają chęć pogadać. Umiem i lubię im odpowiadać, zależy też co mówią xD Lubię ludzi prostych, takich którzy nie są zakompleksieni z tego powodu gdzie mieszkają, co robią - choć ja mam taki kompleks. Taa... chyba się dziś czegoś nauczyłem, choć nie umiem do końca tego określić.
Chyba tyle się nauczyłem, że wiem z jakimi ludźmi lubię rozmawiać, a z jakimi nie. Choć TEŻ NIE DO końca, bo przecież nie zamykam się na wszystkich, potrafię pomóc, na tyle, ile umiem i na ile mam cierpliwości. Ale ogóle może to mi pomoże w tym, jakim ludziom się zwierzać, a do jakich trzymać dystans. Może... Nie chodzi tu o sytuację, gdy ktoś chce wsparcia, a ja powiem "NIE! Takich jak ty nie lubię". Chodzi o ludzi, których kiedyś będę widywał na codzień, moooże w pracy, mooooże na kolejnych studiach i będę umiał zdecydować, czy się nie zamknąć, czy powiedzieć o tym, o czym będę chciał osobie, której po przemyśleniu warto zaufać. Może nauczy mnie to, że nie warto tyle o swoich problemach gadać i warto się trochę zastanowić. LOL nie wiem o czym ten post jest, ale cóż... piszę co myślę i staram się jak mogę, żeby to miało ręce i nogi
Piszcie co uwas, jeśli macie na to ochotę. Chętnie poczytam.
Myślę, że na tym forum i w tym dziale nie trzeba pisać tylko jak nam źle. Może ktoś by się chciał pochwalić, że miał dziś wesoły dzień.
Oczywiście nie przesadzając z przechwalaniem się, tego nikt nie lubi Oo'' (co ja pierdolę? xD).
Pozdrawiam.