laissez_faire otworzyl mi oczy

Problemy związane z depresją.

laissez_faire otworzyl mi oczy

Postprzez sikorkaa » 28 gru 2008, o 13:59

grudniowe spotkanie we wroclawiu. planowane od dluzszego czasu :)
my - nasza paczka, znajaca sie juz wczesniej i Ty - zaproszony do grona 'wtajemniczonych' :wink:

przyszedles, wypilismy po piwie, pogadalismy, posmialismy. ja, jakto ja, nie moglam sie powstrzymac, zeby nie rzucic paru grypsow, paru krzywych zartow.
ale taka juz wlasnie jestem. nie umiem na powaznie.

i w pewnym momencie Twoje proste slowa - 'przeciez to zwykla ucieczka'.

i ten moj wieczny protest:
jaka ucieczka?? zadna ucieczka!!! ja poprostu rozrywkowa dziewczyna jestem!!! lubie zartowac. pewnie, ze mam jakiestam problemy, ale je sobie obsmieje i dobrze bedzie.


dupa, dupa, dupa !!!! - nic nie bedzie dobrze !!!!



jestem aktorka, swietna aktorka - jako dziecko gralam w teatrze i tam wpajano mi do glowy wszystkie techniczne sztuczki grania, udawania, wcielania sie w role ... i swietnie, pojetna ze mnie dziewuszka, wiec wszystko sobie wpoilam do glowy i ...

...... tak juz zostalo. nie uswiadomilam sobie tylko jednej podstawowej rzeczy - aktorstwo to zawod, kiedy schodzisz ze sceny caly warsztat zostawiasz w szafce i zamykasz na klucz. po godzinach jestes juz soba.

nie umiem !!!!! ciagle gram w teatrze swojego zycia !!! ciagle udaje kogos, kim nie jestem, przed rodzina, przyjaciolmi, nawet przed sama soba.

moj humor, moje zarty na kazda okazje i bez okazji ... teraz juz wiem dlaczego. zeby nie dopuscic mojego wewnetrznego glosu, ktory wrzeszczy, bo gdy mowil to bylo za cicho: 'GOSKA, NIE JESTES WYJATKIEM, PRZESTAN WRESZCIE ROBIC Z SIEBIE KOGOS, KIM NIE JESTES. TY TEZ MASZ PROBLEMY, NAZWIJ JE WRESZCIE, PRZED SAMA SOBA NIE UCIEKNIESZ'

otworzylem mi oczy jacku, choc przez moje cale 23 lata zycia udawalo mi sie uciekac, a moze to znow byla gra??

nie wiem jeszcze czy jestem Ci wdzieczna, bo jest mi z ta wiedza teraz duuuzo gorzej :(
sikorkaa
 

Postprzez flinka » 28 gru 2008, o 15:34

Sikoreczko prawda często jest bolesna i często się przed nią bronimy... Trudno jest przyjąć, że czegoś nie dostrzegaliśmy, no bo jak to my przecież znamy się najlepiej... Łatwiej powiedzieć ja taka po prostu jestem, to część mnie, dobrze mi z tym... Ale w pewnym momencie okazuje się, że wcale tak dobrze nie jest, że ta część wcale nie jest nasza, a jest tylko jakimś tam mechanizmem obronnym... A kiedy to dociera do nas i ten mechanizm przestaje działać to na powierzchnię wychodzi nasz ból i musimy się z nim zmierzyć...

Rozumiem, że możesz czuć się przytłoczoną tą nową dla Ciebie prawdą... Możesz być przytłoczona, bo przyjęcie jej wymaga od Ciebie pewnych zmian, a jednocześnie przyjęcia, że nie żyłaś dokońca w zgodzie ze sobą (tak jakbyś chciała), że ta autentyczność być może gdzieś Ci się czasem wymknęła... Tak, Sikorko rozumiem Twoje zagubienie...

Ale...

Przed Tobą otwierają się równocześnie nowe możliwości. Możesz teraz przestać uciekać od tej części siebie, która ma problemy, której jest z czymś trudno, która jest zraniona i potrzebuje, byś się o nią zatroszczyła i być może przyjęła od kogoś trochę wsparcia, pomocy (co daje równocześnie wspaniałe poczucie bliskości z drugą osobą!)... Sikoreczko możesz się nauczyć zauważać swoje problemy, nauczyć się o nich mówić, przeżyć swój ból bez tej otoczki żarów i wyśmiania swoich problemów (a wiem, że potrafisz się otworzyć, potrafisz być bardzo autentyczna i stworzyć poczucie bliskości, wystarczy tylko częściej do tego sięgać, częściej sobie na to pozwolić). A od tego już tylko krok, by zacząć rozwiązywać problemy, by nie wchodzić więcej w jakąś sytuację, by dostrzec co Cię rani i dlaczego pomimo to po to sięgasz. To jest możliwość Sikorko, by lepiej poznać siebie i zatroszczyć się o siebie. Otwiera się przed Tobą nowa droga - trudna, ale i fascynująca (tak sobie myślę :wink: )...

Buziaki Kochanie! :usmiech2:


Laissez_faire, kolego (myślę, że tu zaglądasz...) jesteś bardzo uważnym obserwatorem i równocześnie Twoje spostrzeżenia są wyjątkowo trafne i poruszające i masz sporą odwagę w sobie konfrontowania ludzi z prawdą (i ta prawda do nich bardzo trafia, zauważyłeś?)... Byłam i jestem pod wrażeniem wiesz?
Pozdrawiam Cię :usmiech2:
Ostatnio edytowano 28 gru 2008, o 15:58 przez flinka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez melody » 28 gru 2008, o 15:53

Sikoreczko Droga, a ja myślę, że to nie jest tak, że całe swoje życie odgrywałaś różne role; że stale tylko zmieniałaś maski i wizerunki i że - tym samym - kompletnie nie byłaś sobą.

Wydajesz się być teraz rozczarowana swoim życiem i przekreślasz wszystko grubą krechą (ze skrajności w skrajność :wink: )

Moim zdaniem byłaś autentyczna w kontakcie ze mną (ja tak Ciebie odczuwałam). To byłaś Ty - ze swoim humorem, dowcipem, ale i z nutą refleksji. To wszystko to część Ciebie.
A teraz odkryłaś też inną część - być może bardziej potłuczoną i poranioną...
W każdym z nas znajdują się takie różne części naszych osobowości, z których jedne identyfikujemy wcześniej, a inne później.

Prawdziwa zmiana w naszym życiu jest możliwa dopiero po tym, jak określimy to, co chcielibyśmy zmienić.

Buziak i głowa do góry! :cmok:
mel.
melody
 

Postprzez kaśku » 28 gru 2008, o 19:49

---------- 18:46 28.12.2008 ----------

sikorkaaa witaj w klubie :usmiech2:

widze ze nadajemy na podobnych falach ;)

fakt to tez problem, ale ja nie umiem inaczej, ale ja po prostu taka juz jestem, a raczej nie umiem byc powazna ... :(

---------- 18:49 ----------

czasem mi sie wydaje, ze ja na forum i ja w realu to dwie rozne osoby, jakby ktos mnie poznal face to face, to by moze sie zdziwil,
bo nie jestem ta sama depresyjna dziewczyna z forum, tylko pogodna, usmiechnieta, odwiecznie zartujaca itp, ale to aczej nie maska, ja po proztu taka jestem ...
bleee
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez kate_s_ » 30 gru 2008, o 16:24

Mi bliżej do Ciebie porcupine, tzn. to nie maska, też taka chyba po prostu jestem... Tak z doświadczenia moich ponad 30 lat to widzę, że najpierw ludzie mnie za to kochają a z czasem zaczynają nienawidzieć, trudno... też czasem się za to biję po dupie.

Sikorko - z drugiej strony nie chodzi chyba o to żeby wszystkich wokół epatować swoim nieszczęściem, swoimi problemami. Ważne aby móc z kimś od czasu do czasu, kiedy się tego potrzebuje pogadać tak szczerze, otworzyć się. Czy to będzie przyjaciel, terapeuta, byle był. Nawet tutaj ludzie ciężko doświadczeni przez życie pozwalają sobie na żarty, kpiny, często z samych siebie. Ludzka natura?

Nie wiem też jaki charakter miało Wasze spotkanie, na ile jesteście sobie bliscy,wiesz, każdy z nas trochę gra gdy znajdzie się na mniej znanym gruncie. A że laissez.... on zawsze sprowadzał ludzi na ziemię, nie oceniam czy to źle czy dobrze, po to tu był.
Avatar użytkownika
kate_s_
 
Posty: 122
Dołączył(a): 4 wrz 2008, o 15:07
Lokalizacja: Wlkp.

Postprzez flinka » 2 sty 2009, o 22:33

Sikoreczko zamilkłaś (?)
:cmok:
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 397 gości

cron