witam wszystkich w nowym roku:)
jeszcze nigdy nie pisałam na forum,jestem nowa:)pomyślałam,że to dobre miejsce abym mogła się zwierzyć komus z dreczacych mnie demonów;/ postaram sie mówić zwieźle i na temat
dręczą mnie mysli samobójcze od 12 roku życia, mam za soba również jedna próbę samobójczą. Teraz mam 23 lata, czasem bywa lepiej , a czasem gorzej, jak to zapewne sami wiecie. Ostatnio wydarzyła sie pewna okropna rzecz, przez która znowu mam czarne mysli, ale po kolei.
Otóz jakis czas temu spotykałam sie z kolegą ze studiów. Było fajnie, do czasu, gdy nie zaprosił mnie na impreze:/ było fajnie, piwko itp. i on wyszedł do sklepu po coś tam, nie wiem, a ja . . . zaczęłam gadać z taka dziewczyną, a potem, pieścic ją przy wszystkich (!) i sie pocałowałysmy, wszyscy to widzieli, i on też :/ po tym wydarzeniu oczywiście mnie zostawił, wcale nie dziwne.
Nie mam pojęcia, czemu tak sie zachowałam, jestem zdruzgotana, jak mu mogłam zrobic cos takiego, myslę o tym cały czas, nie moge sie uczyc za bardzo ani pracować, cały czas teraz wyobrażam sobie, co by było, jakbym zachowała sie inaczej, może byśmy dalej byli ze sobą:/ te mysli nie daja mi spokoju. Przestraszyłam sie siebie , swojego zachowania. Boje sie, że już zawsze będe sama, że umre sama :/Nie wspominajac o tym, jak sie teraz na mnie ludzie na studiach patrza. Nie wiem, czemu sobie robie takie rzeczy, czuje,że wszystkie szanse już stracilam, chce przestac istniec. Na razie mam zapisaną na 22 stycznia wizyte u psychologa.
Czy jest jakiś sposób, aby przestac mysleć o utraconych szansach? o smierci jako jedynemu wyjsciu?