---------- 16:28 08.12.2008 ----------
Abssinth napisał(a):heja Sanna
osobiscie nie bralam udzialu, ale kiedys bylam zainteresowana...ktos podrzucil mi wtedy ten oto link :
http://forumhumanitas.ipbhost.com/index.php?showtopic=357moze tam troche histerycznie o nim wspominaja, ale wydalo mi sie cenna przeciwwaga dla wielu innych niezmiernie entuzjastycznych wypowiedzi...bedziesz w stanie bardziej ocenic, jako osoba, ktora brala w tym udzial juz i widziala na wlasne oczy jak to wszystko wyglada
pozdrawiam cieplo,
A.
No nie, to zupełnie nie tak wygląda jak to opisują .... Przede wszystkim prowadzili to psychologowie z certyfikatami psychoterapeutów, w pełni profesjonalnie i w żaden sposób nieszkodliwie, moim zdaniem, dla uczestników
.
Mój psychoterapeuta mówił mi, że sam Hellinger jest postacią kontrowersyjną i jego poglądy się zmieniały . Jestem pewna że własciwe jest wykorzystanie, właściwe prowadzenie ustawień to kwestia przygotowania, wiedzy, odpowiedzialności itp. prowadzącego.
Acha , na jednych ustawieniach byłam w Warszawie w Instytucie NLP, a na 2-gich w Łodzi w Polskim Instytucie Ericsonowskim.
---------- 17:17 ----------
Jeszcze przyszło mi coś do głowy - rozsądne wydaje mi się podejście, jak w Łodzi, gdzie warunkiem uczestnictwa w ustawieniach jest wskazanie/zalecenie terapeuty. Powiem może na swoim przykładzie jak ja to widzę. Moja rodzina: matka wychowująca bezdotykowo, nie potrafiąca zupełnie okazać uczuć, żadnego ciepła i akceptacji, krytykę chętnie. Gdy poruszałam ten temat tłumaczyła, że ona nie potrafiła inaczej postępować, bo u niej w domu tak było. Ona usprawiedliwiła postępowanie swoich rodziców tym, że po bardzo ciężkich przejsciach wojennych ( zesłanie na Syberię) już nie potrafili funkcjonowac jak normalni, zadowoleni ludzie. Psychoterapeuta wytłumaczył mi, że tak jest faktycznie, ludzie po bardzo ciężkich przejściach, żeby poradzić sobie z tym co przeżyli odcinają się od swoich uczuć, zamrażają je, zatracają zdolność empatii. Moja mama , zyjąc w takim domu ( wiem, że oprócz chłodu było tam i bicie, postawa ,, nigdy nie dość dobrze" również ) odcięła się od swoich uczuć dokładnie tak samo. To , że mnie dotknęła depresja świadczy o tym, że ja jestem w tej linii najbardziej normalna , że ja się od swoich prawdziwych uczuć i potrzeb nie odcięłam zupełnie. I co teraz? Rozumiem , że moja matka jest ofiarą ofiar, ale wściekam się na myśl o tym, że ona to, co miało miejsce w jej domu i to co ona zrobiła, zakłamuje. ,, Zimny chów" wobec dzieci można wytłumaczyć , usprawiedliwić, wybaczyć, ale trzeba też nazwać po imieniu: to nie jest dobre. A moją matke na to nie stać, nie stać jej na uczłowieczenie swoich rodziców- uczyniła z nich jakichś mitycznych, męczenniczych świętych którym należy okazywać cześć za ich męczeństwo, ale nie wolno przyznać że popełniali, jak ludzie, błędy. Zrobiła to pewnie żeby sobie poradzić z tym, że nie dostała czułości , akceptacji itd. Jej postawa sprawia , że mnie trafia szlag, dla mnie ona tkwi w niedojrzałym, lękliwym zakłamaniu przed prawdą o tym że jej rodzice nie byli doskonali. Teraz nie jestem w stanie rozmawiać z moją matką, mam ochotę potrząsnać nią i wykrzyczeć jej w twarz: ,, Tak, twoi rodzice przeszli bardzo wiele, ale skrzywdzili Cię, a Ty skrzywdziłaś mnie- co nie znaczy że czy twoi rodzice, czy Ty jesteście złymi ludźmi.Zderzenie się z prawdą nie spowoduje końca świata! Ale uświadom sobie to wreszcie: wychowywanie dzieci ,, na odległość", bicie ich, ciągła krytyka, szkalowanie ojca było ZŁE dla dzieci.". Wiem, że wykrzyczenie tego mojej matce nie ma sensu, nic to nie zmieni, ona nie ma potrzeby przebudowy swojej wizji świata, nawet jeśli opiera się ona na chowaniu prawdy pod wycieraczkę . Bliska rozmowa z nią też nie wchodzi w grę, bo skutek jej stylu wychowywania jest taki , że nawet do wspólnego zdjęcia stawałyśmy o metr od siebie, matka jest ostatnią osobą do której przyszłoby mi do głowy się przytulić. Jednocześnie myślę o niej i czuję ogromną potrzebę załatwienia dla siebie tej sprawy - myślę że zrobię to podczas ustawień hellingerowskich właśnie- tam mogę przeżyć symboliczne wykrzyczenie żalu i złosci i wybaczenie - chciałabym żeby tam te emocje ze mnie uszły. A potem znów mogę z realną matką rozmawiać o tym jak najlepiej przesadzać kwiatki.