Szukanie pracy idzie mi jak krew z nosa ,szczerze to już tracę nadzieję ,że cokolwiek znajdę... ,aż odechciewa mi się szukania ,to takie bezcelowe i zniechęcające...
Nadszedł czas opłat za studia ,póki co matka mnie wspiera ,ale ostatnio poklóciłyśmy się i od .. 5 dni cisza ,w tej rozmowie to Ja miałam rację ,i ona się obraziła ,że śmiem mieć inne zdanię..chora sytuacja ...najchętniej to w ogóle bym do niej nie dzwoniła ,ani oglądała kogokolwiek z mojej pseudo rodzinki...oni są dla mnie tacy obcy ,tyle razy mnie zranili a ja kretynka pozwoliłam się uzależnić od matki!... sama chciałam ,to teraz cierp babo!..
.....ciesze się ,że studiuję ,mimo ,że mam teraz takiego doła motywacyjnego ,że moja czarne myśli podpowiadają mi nieciekawy scenariusz uczelniany.... :-/..masakrycznie nie chce mi się uczyć ,głowazawalona masą problemów i zmartwień więc jak siegam akurat po coś nudnego bo trzeba to myśli dryfują nie wokoł kanta tylko wokół mojego posranego ,przepraszam za wyrażenie ,posranego życia...czuję
się taka samotna ,facet chodzi do pracy ,rozkręca obok swój interes a ja ?
nieudolna ,nieudacznica...
wszystko wydaję mi się takie pozbawione sensu.. ,kasa mi sie też kończy ,nawet mój facet mi nie pomoże ,bo sam nie wiele obecnie ma ...
chyba zacznę głodować..:-/i odważę się wziąść pracę byle jaką.. byle by była kasa jakakolwiek....ale nie mam odwagi ,ochoty ,chyba nie chce mi się żyć ..
nienawidzę tego uczucia bycia zależnej od kogokolwiek!... jest to nie do zniesienia dla mnie...
a dni uciekają..
co za bełkot znów ,przepraszam ,jest mi wstyd ,że zaśmiecam to forum:-/:(