Mam 32 lata, za chwilę będę miała 33. Od 4 klasy liceum mam depresję. Walczę z nią z róznym skutkiem. Nie jestem podobno głupia i mam duży potencjał, to opinia innych ludzi. Ja już sama nie wiem czy mam jakikolwiek potencjał. Zawsze byłam ambitna, skonczyłam studia filozoficzne i wysoką średnią.Podobno jestem też ładna. Obecnie mam wrażenie,ze jestem prawie na dnie.
Przez 5 lat pracowalamw firmach farmaceutycznych-okazuje się,że radziłam sobie dosyć wzglednie,momentami nawet swietne.Ponieważ nie widzialam sensu w tej pracy,korupcja i przeliczanie ludzi na recepty przyprawialo mnie o mdlości, walka szczurów podgryzających sobie wzajemnie gardła zniszczyły mnie. Chorowalam na depresje, pogrążałam się, brałam L4(naturalnie nie od psychiatry,zeby nikt ni wiedział) i wychodziłam z niej o własnych siłach.I tak od nowa. Z pierwszej firmy wyrzucono mnie,bo nie radzilam sobie wystarczająco dobrze(nie potrafilam skorumpowac wszystkich), z drugiej wywalono mnie,bo nie potrafilam odnaleźć się w środowisku stuprocentowej sekty; z trzeciej firmy wylali mnie ,bo zauwazono,że choruję.Nie potrafiłam już tego ukrywać,smutek mnie zjadał dzien za dniem.
W międzyczasie rzucil mnie chlopak, z którym byłam prawie 10 lat dla innej,potem kolejny - moja jedyna miłość - odszedł na zawsze. Reszty mężczyzn nie pamiętam i nie chcę pamiętac.
Potem byłam dlugo bez pracy, dochodziłam do siebie, mialam problemy z paralizem ręki.Były kolejne prace, beznadziejne i finansowo i intelektualnie. Brnęłam,zeby było za co żyć. Nikomu nie mogłam powiedziec prawdy,że mam depresję,że nie potrafię żyć w tym swiecie.Musialam udawac,mówić wyswiechtane slogany o ambicjach,elastyczności i kreatywności, kiedy w środku byłam i jestem wrakiem. Potem kolejne praca i kolejny bezsens. Szukalam spokoju,ale ludzie nie dzadzą nam spokoju, zawsze szukają metody jak nas zniszczyć. Teraz jestem sama ze sobą. Próbuję stworzyć coś swojego - gazetę.Niestety stres mnie zjada, nerwy już nie te co kiedyś. Nie potrafię podnieść słuchawki i wykręcić numeru, nie potrafię mówić nie drżąc.Nie potrafię tak żyć,kiedy już niczego nie potrafię.
Wiem,że mój plan się nie uda,wiem,że to będzie kolejna porażka.Wiem,że będe musiała znowu się podnieść i wstać - zacząć szukac pracy,odpowiedać na głupie pytania kłamstwami i udawać, całe zycie udawać i tak do samego końca. Moje dzwi są zamknięte.Nie mam klucza.