czemu wszystko mnie rani?mam wszelkie powody do bycia szcześliwą codziennie jak idę do pracy mówię to sobie,więc dlaczego wredne słowo wstrętnego człowieka sprawia,że chcę się zabić,bo już mimo tej pierońskiej walki nic mi to nie daje.Naprawdę walczę i nic. I tak jestem zerem........
Piję.Zdaję sobie sprawę z tego,że jestem kaleką,że nie moge sobie pozwolić na związek,że tkwię w beznadziejnej prowincji,bo nie mam gdzie wrócić,że daję się pomiatać,bo sama siebie nienawidzę...chciałabym,żeby mnie szlag trafił.Nawet jeśli nie godzę sie na obrażanie się to i tak winie siebie o konflikty.
Niech to się już skończy............