dziekuje za odpowiedzi....
tylko nie wiem jak sie zmobilizowac...moge isc na dwor,sluchac muzyki z mp3,ale gdy otworze zeszyt to czytam w kolko to samo i trudno cos z tego zapamietac...nawet przy czytaniu trudno mi sie skupic...moje mysli gdzies bladza...
wczoraj bylam w kosciele i czulam sie tam zle...probowalam skupic sie na mszy ale czulam sie jakas znerwicowana,co czesto mi sie ostatnio zdarza...dlonie mi sie spocily,w glowie sie krecilo...nienawidze takich sytuacji...czy to moze byc nerwica?moze przesadzam,nie wiem...
chcialabym isc do psychologa albo psychiatry,ale boje sie...po pierwsze,nie wiem do ktorego isc,a poza tym co jesli moje problemy wcale nie sa problemami,ktore nalezy ,,leczyc''?czytalam artykuly o depresji i spotkalam sie ze zdaniem,,nie kazdy smutek to depresja''...przeciez az tak zle nie jest,moge wstac,robic rozne rzeczy,nie zawsze jest zle chociaz czesto...czuje ze nie powinnam sie nad soba uzalac,ale nie moge przestac...nie wiem czy isc czy nie...wiem ze ja sama musze podjac te decyzje ale chyba nie dam rady...
a gdybym poszla do tego psychiatry to powiedziec mu ze mysle o smierci,probie samobojczej?czy lepiej sie powstrzymac?
:(:( nie wiem co zrobic ze swoim zyciem
(( ono nie ma sensu
:(