samotnosc/wchodzenie w zwiazki

Problemy związane z depresją.

samotnosc/wchodzenie w zwiazki

Postprzez provansee » 14 kwi 2008, o 17:06

Jak to jest, ze niby dobrze mi sie uklada z ludzmi, niby jestem ekstrawertykiem, niby mam takie duze poczucie humoru, ludzie do mnie lgna, ale...nie potrafie wchodzic w zwiazki? Ci ktorych sobie upodobam, zwykle daja mi kosza, co cholernie boli, natomiast zdarzaja mi sie niestety tez odwrotne sytuacje...Nie wiem dlaczego tak sie dzieje. Doskwiera mi straszna samotnosc, ale przeciez nie moge zwiazac sie z kims, do kogo nic nie czuje, albo np wrecz czuje wstret. Nie potrafie wiazac sie tylko po to, by kogos "miec". Zastanawiam sie, czy to sie kiedykolwiek zmieni. Jestem juz w wieku, kiedy ludzie zaczynaja sie hajtac, zakladac rodziny...Tym bardziej mnie to przygnebia. Przestaje miec nadzieje na milosc...moze po prostu szczescie nie jest mi przeznaczone. Staram sie nie myslec o tym na co dzien, ale sa takie dni, kiedy to wszystko do mnie wraca jak bumerang. Coraz trudniej skupiac sie na obowiazkach :cry: Moja dusza i cialo placza
provansee
 
Posty: 10
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 19:50

Postprzez Ventia » 14 kwi 2008, o 18:42

Nie smuć się i nie trać nadziei. Wierzę, że trafisz na kogoś odpowiedniego i znajdziesz miłość. Możliwe, że spadnie na Ciebie w najmniej spodziewanym momencie. A to, że nie szukasz na siłę tylko po to aby kogoś mieć popieram z całego serca. Trzymaj się słonko :kwiatek2: :slonko:
Ventia
 

Re: samotnosc/wchodzenie w zwiazki

Postprzez retbutt » 14 kwi 2008, o 23:27

[quote="provansee"] Doskwiera mi straszna samotnosc, ale przeciez nie moge zwiazac sie z kims, do kogo nic nie czuje, albo np wrecz czuje wstret. Nie potrafie wiazac sie tylko po to, by kogos "miec". Zastanawiam sie, czy to sie kiedykolwiek zmieni. Jestem juz w wieku, kiedy ludzie zaczynaja sie hajtac, zakladac rodziny... Przestaje miec nadzieje na milosc...moze po prostu szczescie nie jest mi przeznaczone.
Wiesz co provansee...czasami...miłość przychodzi z .....czasem :wink: więc moze warto dać komuś szansę, może nie komuś do kogo czujesz wstręt, ale sympatię?
Avatar użytkownika
retbutt
 
Posty: 53
Dołączył(a): 9 lut 2008, o 02:06
Lokalizacja: Lublin

Postprzez bunia » 14 kwi 2008, o 23:36

Nie szukaj milosci....ona sama Cie znajdzie....nieproszona i nieoczekiwana...."wykorzystaj" ten czas teraz....potem zacznie sie nowa, inna przygoda.
Powodzenia ! :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Goszka » 15 kwi 2008, o 00:02

A ja wierzę w przeznaczenie!Patrząc wstecz,widzę że wszystko co przeżyłam do tej pory miało cel.To nie przypadek że znajduję się akurat w tym miejscu w życiu,to na pewno gdzieś prowadzi!
I wierzę że w Twoim przypadku i każdej innej osoby tak właśnie jest.
Tylko nic na siłę,tylko cierpliwości,tylko wiary i nadziei,a wszystko będzie dobrze :)
Jak pisze Bunia-to miłość znajdzie Ciebie,a wtedy Ty możesz już tylko(a może aż)pomóc temu wszystkiemu potoczyć się dalej :)
Goszka
 

Postprzez provansee » 15 kwi 2008, o 18:11

Dziekuje wszystkim za odpowiedzi. Sa bardzo optymistyczne, tyle ze ja naprawde czekam juz tak dlugo. Ciagle sobie mowie, ze nie warto sie tak nastawiac, w takim napieciu wypatrywac...ze trzeba zobojetniec i wtedy przestanie bolec...Ale to zdecydowanie nie wychodzi. Widac cos automatycznie mi sie w glowie przestawia na tryb wypatrywania i ubolewania nad tym moim losem samotnika. Patrzac na ludzi-chyba generalnie latwo im sie wchodzi w zwiazki...Na co dzien slychac duzo okreslen w stylu "moj chlopak", "moj były".
Ostatnio niestety pojawila sie w mojej metryce dosc powazna jak dla mnie cyferka (25), poza tym te wieczne pytania znajomych, czy ktos jest w moim zyciu, samotne przychodzenie na wesela znajomych...Rodzina tez juz subtelnie zaczyna dawac znaki, ojciec ponoc skarzyl sie (nie w mojej obecnocsi co prawda), ze nie moze doczekac sie wnukow. To wszystko jakos tak mnie przygnebia...Czuje sie momentami bardzo wyobcowana i jakas wybrakowana, taka wieczna singielka, w dodatku nie ze swojego wyboru...Ogladam pary znajomych i zastanawiam sie o co tu chodzi, ze niektorzy ludzie tak latwo sie przyciagaja. Rozne to sa pary, czasem udane, czasem nie...ale probuja. Czasem lapie sie na tym, ze kazdy dzien zaczynam z nadzieja, ze moze to dzis...Wiem...to idiotyczne i dziecinne...
provansee
 
Posty: 10
Dołączył(a): 24 wrz 2007, o 19:50

Postprzez Ventia » 15 kwi 2008, o 18:15

Wiesz dla mnie opowieści innych to też abstrakcja. Ja byłam związana z kimś tylko dwa razy, a drugi partner jest ze mną cały czas. Ale wchodząc w związek zawsze myślałam o kimś jako o potencjalnym kandydacie na męża? Nigdy nie chodziłam z nikim dla samego chodzenia, bo tak jest fajnie, ale z miłości. Według mnie warto czekać. I życzę Ci z całego serca abyś kogoś znalazła
Ventia
 


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 493 gości

cron