Jestem w czarnej du*ie :(

Rozmowy ogólne.

Jestem w czarnej du*ie :(

Postprzez inferia » 17 lip 2011, o 20:46

Witam forumowiczów.

Jeśli ktoś się zainteresuje moim wątkiem, będę bardzo wdzięczna, bo wiem, że nie jest to nic ciekawego i poruszającego. Ale być może ktoś z Was stał kiedyś w takim momencie życia i też nie wiedział co robić, może ktoś mi podpowie ... ;)

Mam 23 lata, w tym roku skończyłam studia, kierunek: Administracja Publiczna, specjalizacja: gospodarowanie nieruchomościami.
Z nauką nie miałam nigdy większych problemów, nawet dobrze sobie radziłam, ale nie chciałam iść na studia. Jestem z natury leniem :oops: Na ten kierunek namówiły mnie dwie przyjaciółki, liczyłam na to, że po administracji znajdę sobie jakąś papierkową robotę w urzędzie i będzie dobrze. Tak mniej więcej na 2 semestrze stwierdziłam, że to jest do bani, cała wiedza z zakresu administracji to wkuwanie na pamięć reguł, norm, definicji i innych smutów, których i tak nigdy nie zapamiętam. Generalnie mam duże problemy z pamięcią (3,5 roku palenia marihuany x) ), pewnie stąd się też bierze to, że jak już się czegoś nauczyłam to po 2-3 dniach nic nie pamiętałam. Więc po co mi te studia??...
Dotarłam do końca, jedna poprawka prze 3 lata studiów, obrona na 5, całkiem ładne oceny uzyskane dzięki rewelacyjnemu ściąganiu. Miałam nawet jakiś czas stypendium naukowe. Nie wiem po co mi to teraz, skoro nic nie pamiętam. Dokończyłam te studia, bo "tak by wypadało".

I co mam zrobić teraz? Studiować dalej ten kierunek, zrobić magistra z administracji i potem np. podyplomówkę z wyceny nieruchomości, czy zacząć OD NOWA inny kierunek? Chciałam iść na technologię żywności, interesuje mnie to po prostu, ale czarno widzę swoją przyszłość po takim kierunku. Z resztą jeśli zacznę od początku, to skończę studia jak będę miała 28 lat :(
Chciałabym nauczyć się czegoś na studiach i móc to wykorzystać w pracy, chciałabym po prostu coś umieć, a nie być baranem z obronionym licencjatem :( Rany, dlaczego doszłam do tego dopiero teraz, kiedy prawdopodobnie zmarnowałam 3 lata życia na studiowanie nie wiadomo czego :cry:

W dodatku, żeby było jeszcze bardziej kolorowo, złożyć podanie muszę do końca lipca, a za tydzień wyjeżdżam z Polski :shock:


Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji, albo ma pomysł na moją beznadziejną? Z góry dziękuję za przeczytanie wątku i odpowiedzi :wink:
inferia
 
Posty: 4
Dołączył(a): 17 lip 2011, o 20:27

Postprzez Honest » 17 lip 2011, o 20:51

Witaj,


a może idź na studia, które Cie interesują i jednocześnie możesz pracować :)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez marie89 » 17 lip 2011, o 21:05

No wiesz...


Dziwny ten świat... Tobie studiować się nie chce.. a ja chcę tyle, że mnie nie stać... Ehh

A już tak - bez "ostrej" uszczypliwości z mojej strony...
... z serca - zastanów się na czym Ci zależy... Jesli kierunek Cie nie fascynuje to po co się z nim męczyć.. Pomyśl o czymś innym... Np coś w czym możesz wykorzystać wiedzę administracyjną... Np praca socjalna.. (tak mi przyszło do głowy pierwsze z brzegu...) - kierunek ciekawy... praca się najdzie.. może nie kokosy.. ale...

Nie rób nic na siłę.. aczkolwiek też nie gub rozsądku.
marie89
 

Postprzez inferia » 17 lip 2011, o 21:26

Kochani, to nie jest tak, że mam kasę z nieba i sobie mogę studiować co chcę. Troszkę Wam naświetlę bardziej sytuację:
Mieszkam z rodzicami, mama emerytka, tata rencista, bez możliwości pracowania. Nie przelewa się, ale tragedii nie ma. Studiowałam dziennie, także nie było w związku z tym kosztów, dorabiałam sobie co nieco sprzątając, żebym miała kasę na imprezy i ubrania, bo nie lubię ciągnąć pieniędzy od rodziców na rzeczy, bez których można żyć. Dwa lata temu w czasie wakacji zarobiłam na autko, rodzice pomagają trochę mi je utrzymać. Nie jestem obibokiem, który żeruje na rodzicach....

Na dalsze studia wyprowadzam się do większego miasta, ponad 300km od tego, w ktrórym mieszkam. Nie zamierzam liczyć na całkowite finansowanie ze strony rodziców, dlatego w grę wchodzą tylko studia zaoczne, bym mogła podjąć jakąś pracę. Studia zaoczne i koszt wynajmu pokoju to ok 1000 zł miesięcznie, planuję od rodziców brać ok 700 zł miesięcznie, a jeśli znajdę na tyle płatną pracę, będę brała pieniążki tylko na czesne...


Honest, tak bym chciała robić, ale co mnie czeka z moim licencjatem, raczej teraz dobrej pracy nie znajdę, mam nagraną jedynie pracę na taśmie ... Ale od czegoś trzeba zacząć ;)
inferia
 
Posty: 4
Dołączył(a): 17 lip 2011, o 20:27

Postprzez Honest » 17 lip 2011, o 21:29

No pewnie, że od czegoś trzeba zacząc ;)

Fajnie, że dalej chcesz się uczyć.

Ale co z trawą????
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez inferia » 17 lip 2011, o 21:41

Koniecznie chcę się uczyć, źle mi z myślą, że nic nie umiem tak naprawdę :(
Z trawą to rozdział prawie zamknięty, od dwóch lat nie palę codziennie, tylko tak ze 2-3 razy w miesiącu. Ostatnio nawet rzadziej, bo przeraża mnie coraz bardziej stan... hhmm... moich zdolności do koncentracji i zapamiętywania. A raczej niezdolności :?
inferia
 
Posty: 4
Dołączył(a): 17 lip 2011, o 20:27

Postprzez Bianka » 17 lip 2011, o 23:58

Inferia :) to ja jestem w czarnej d..pie:) mam 28 lat za chwilę 29 i być może uda mi się zrobić lic. na kierunku który już mnie dawno nie intersuje! zazdroszczę Ci Twojego położenia, teraz magistra możesz zrobić bardziej zgodnego z zainteresowaniami, nie musisz ciągnąć tego samego ani zaczynać od nowa, ciesz się tym co masz!!!
Co do pamięci, nie jest może super ale w pracy i tak wszystkiego Cię nauczą, studia nie przygotowują w większości przypadków w ogóle do pracy...
Ja kończę turystykę i rekreację a nie znam bo nie mieliśmy w ogóle żadnych systemów rezerwacji! a tego wymagają w każdym hotelu, na przewodnika wycieczek są osobne kursy które trzeba zrobić, na wychowawcę kolonijnego też kursy, studia nic nie dają, ale papier trzeba mieć:/
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Honest » 18 lip 2011, o 00:13

Bianko, turystyka to przede wszystkim język. Jak podniebna pisała, ile się uczy, szkoli angielski to ho ho, jestem pełna podziwu dla niej.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Bianka » 18 lip 2011, o 11:53

Honest więc nie jest ten kierunek do niczego potrzebny żeby pracować w tym zawodzie, można zrobić kursy...ja miałam zawsze talent do języków, na początku studiowałam anglistykę z hispanistyką, mówiłam swobodnie po francusku i wszystko przepadło:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez inferia » 18 lip 2011, o 18:32

Też miałam studiować turystykę ;)

Faktycznie, prawdą jest, że języki trzeba utrwalać, kiedyś byłam bardzo dobra z niemieckiego, na jakieś 2-3 lata odpuściłam i klops. CHciałam nauczyć się angielskiego, bo w zasadzie po co mi ten niemiecki, skoro wszyscy rozmawiają po angielsku i w dzisiejszych czasach to mega wstyd nie znać tego języka... Od jakiegoś czasu uczę się sama w domu na własną rękę, ze dwa razy w tygodniu przysiądę, coś tam poczytam... nie wiem jak to będzie wyglądało.

Bianko, faktycznie nieciekawa sytuacja, podobna do mojej. Mnie strasznie gryzie to, że podjęłam się studiów, z których nic nie wyciągnęłam. Zmarnowałam 3 lata nauki, chociaż myślę sobie, czy gdybym studiowała co innego, też nie doszłabym do takiego wniosku, że trzeba było się do cholery uczyć... Może po prostu teraz przyszła ta chwila i w końcu zrozumiałam, co miała na myśli moja mama, mówiąc: pamiętaj, że uczysz się dla siebie, a nie dla nas.... :(

Jestem w kropce, nie wiem czy iść tym tropem dalej i skończyć edukację za 2-3 lata z tytułem magistra, od biedy nie jest to jakiś tragiczny kierunek... Czy zacząć od nowa i skończyć mając 28 lat. Przez ten czas tyle się może wydarzyć i mogę żałować, że nie ukończyłam tej głupiej administracji.

Ciągle słyszę też (tak jak mówi Bianka), że studia nie przygotowują do zawodu, wszystkiego człowiek uczy się dopiero w pracy, potrzebny jest tylko tytuł. Ale co jeśli potencjalny pracodawca zapyta mnie o jakieś banalne pytanie z zakresu administracji i nie będę umiała odpowiedzieć?

Jeju już nie wiem co robić, czarna du*a :(
inferia
 
Posty: 4
Dołączył(a): 17 lip 2011, o 20:27

Postprzez Bianka » 19 lip 2011, o 09:14

Inferio masz tylko 23 lata, nie zmarnowałaś trzech lat bo masz papier tak???
Gdybym była na Twoim miejscu to poszłabym na magisterkę bliższą moim zainteresowaniom i tyle i nie ma co płakać bo naprawdę nie ma tragedii...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Jestem w czarnej du*ie :(

Postprzez Aksamitny » 10 wrz 2011, o 20:17

Zapnij kobito pasy.
Mi pukła czterdziestka.
Nie mam, za co żyć i właśnie wylano mnie z roboty, której nienawidziłem.
Wykształcenie mam lichutkie też nie to, co kocham.
Kochałem lotnictwo a teraz wiem, że poprzez moje przejścia z dzieciństwa ( jestem DDA ) chcę pomagać osobom z problemami ( uzależnienia alkohol i takie tam i niska samoocena ).
Na pewno będę szedł w tym kierunku i nim fajtnę to myślę, że się jeszcze przydam komuś do czegoś.
Więc nie panikuj tylko usiądź wygodnie i zacznij od tego, że wykombinuj, se co ci sprawia przyjemność i sprawdź czy czegoś o tym nie uczą.
Pozdro.
Aksamitny
 
Posty: 62
Dołączył(a): 28 paź 2009, o 02:51
Lokalizacja: Zgierz

Re: Jestem w czarnej du*ie :(

Postprzez Orm Embar » 10 wrz 2011, o 23:36

Aksamitny napisał(a):Zże poprzez moje przejścia z dzieciństwa ( jestem DDA ) chcę pomagać osobom z problemami ( uzależnienia alkohol i takie tam i niska samoocena ).
Na pewno będę szedł w tym kierunku i nim fajtnę to myślę, że się jeszcze przydam komuś do czegoś.


Witaj Aksamitny,

Stara dobra zasada - zanim zabierzesz się za profesjonalne pomaganie, musisz pomóc sam sobie - czyli najpierw sam musisz uporządkować swoje sprawy. Naturalnie, tu na forum czy w życiu, możesz pomagać jak zwykły człowiek zwykłemu człowiekowi - i jak najbardziej OK. Trochę też mnie niepokoi to, że nic nie piszesz o pomaganiu SOBIE SAMEMU - jeśli ktoś tego nie zauważa, to często usiłuje uciec od trudu rozwiązywania swoich spraw w pomaganie innym. Nie twierdzę, że tak jest, ale przemyśl sprawę... ;-)

No i powodzenia!

A co do autorki postu - masz tak z grubsza dwa wyjście: 1. albo masz jakąś rzeczywiście niesamowitą pasję, i wtedy idź w ciemno, ale też patrz uważnie jak możesz mieć z tego pieniądze (i tu kolejne studia OK); 2. idź do pracy zgodnej z Twoim wykształceniem lub podobnej (a w ostateczności jakiejkolwiek), nabywaj doświadczenia zawodowego, a jeśli postanowisz zmienić zawód, jest tyle kursów, podyplomówek i tego typu spraw, że nie musisz iść na drugi kierunek.

Jeśli wygrasz sporo kasy w totka, to idź na kolejne studia nie oglądając się na nic - pożyjesz sobie jeszcze na luzie. ;-) To nie sarkazm - kumpela tam ma, jest starzy są przyzwoicie choć nie rewelacyjnie sytuowani, niemniej jednak fundują jej studenckie życie, no i studiuje chyba trzeci kierunek...

powodzenia!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Re: Jestem w czarnej du*ie :(

Postprzez Aksamitny » 13 wrz 2011, o 20:44

Orm Embar Witaj.
Dzięki za uwagę na temat pomagania sobie.
Jestem już na tym etapie i powiem, że z punktu widzenia, która patrzyła jak z pełnym poświęceniem moja mateczka pomagała wszystkim a nie sobie dziwiłem się długo i bardzo jak ktoś mógł mi mówić, że mam pomagać sobie.
Nawyki czerpiemy od rodziców i dokładnie staramy się naśladować ich w swym życiu.
Wydawało mi się świństwem myśleć o sobie, kiedy tylu ludzi powinienem uszczęśliwiać nawet na siłę.
:-)
Pewnie mnie rozumiecie.
Pewnego razu spotkałem kogoś, kto jest ratownikiem i instruktorem ratownictwa.
Słuchałem z zaciekawieniem jak opowiadał o regułach działania ratownika.
Wpierw zadbaj o własne bezpieczeństwo by nie utonąć wraz z ratowanym a dopiero nieś pomoc.
Jestem logikiem i to do mnie trafiło.
Dziś to rozumiem i stosuję.
Sory, że odbiegłem tu od tematu postu, lecz ta nasza wstawka przyda się wielu ludziom, którzy dziś jeszcze mając niską samoocenę wstydzą się myśleć o dbaniu o siebie.
To nie jest egoizm to wasza droga ku lepszemu życiu was i innych.
Dbajcie o siebie a my jesteśmy z wami.
Aksamitny
 
Posty: 62
Dołączył(a): 28 paź 2009, o 02:51
Lokalizacja: Zgierz

Re: Jestem w czarnej du*ie :(

Postprzez Orm Embar » 14 wrz 2011, o 20:17

Cześć Aksamitny,

Jesteś ciekawym człowiekiem. :-) Używasz bardzo starych i już wymierających wyrazów. "Mateczka" to wyraz, jaki pamiętam z niezapomnianej serii o Jaskółczynie Arthura Ransome'a. Ach! Tyle razy czytane, oblepione moimi paluchami dzieciaka z podstawówki, tak zmieniające spojrzenie na pobliskie jeziora... Tyle, że akcja tej powieści dzieje się w przedwojennej - jeszcze imperialnej - Anglii, a tłumaczenie polskie jest z 1946 r. ...

No dobra. Dość ględzenia. :-) Przepraszam Ciebie za nazbyt niegrzeczną ciekawość, drogi Aksamitny, ale na czym wobec tego polega dla Ciebie dbanie o samego siebie tu i teraz - czyli jak Aksamitny dba o Aksamitnego? ;-)

serdeczności!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59


Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 297 gości

cron