Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi... Ale miałam coś innego na myśli. Zaznaczając, że "nie potrafi mnie do siebie przekonać" wskazałam, że mam tutaj na myśli mężczyzn, którzy w jakiś sposób chcieliby wejść ze mną w bliższe relacje. Czyli w tym konkretnym wypadku : sztampa w podrywie.
@ Honest - a mężczyzna to nie człowiek ? W porządku to był żart. Bardziej w tym temacie miałam na myśli standardowe metody podrywu i rozwijanie rozmowy po utartych ścieżkach. Z drugiej strony piszesz o interesującej rozmowie jako relacji dwóch stron- zgodzę się, ale jak może być interesujące coś banalnego i przewidywalnego? Dla mnie dialog ma służyć jakiejś wymianie myśli, ale w momencie gdy świeżo poznany mężczyzna zaczyna potrafić tylko prawić komplementy (takie trące losowym wyborem z puli przygotowanych awaryjnie w odpowiedniej bazie
) ewentualnie rozmawiać o swoim wnętrzu (tak po drugim spotkaniu przypadkowym już mnie kocha... a ja mam uwierzyć) lub odmieniać przez wszystkie przypadki odpowiednio wybrane {zaufanie; miłość; szacunek;}... Oj to potrafi być nudne. Niech opowie mi o czymś czego nie wiem, a nie udaje kobietę. Jeśli chce mnie sobą zainteresować, nie będę mu tego ułatwiać- niech się wykaże.
@ Caterpillar- nie dam sobie ręki uciąć, ale do tej pory osoby w moim towarzystwie na to akurat nie narzekały. Porozmawiać umiem i to na różne tematy, nie lubię tylko banalizowania. Akurat też wolę towarzystwo mężczyzn, lubię kiedy możemy porozmawiać zupełnie na luzie- nie cierpię tylko "pseudouwodzicieli", którzy w kieszeni noszą listę gotowych formułek z cyklu 10 rad jak wyrwać chwasta- czyli losowy zbiór ulubionych kobiecych słów (bo te listy nie mają nic wspólnego z myślącą kobietą :/)
@Winogronko... hmmm... może to zabrzmi śmiesznie, ale tematy męskie wypełniają mi większość dnia. One po prostu nie mogą mnie nudzić chociażby z racji studiów czy zainteresowań. W mojej grupie większość osób to mężczyźni. Nie chodziło mi o zwykłych kolegów- z nimi bez problemu potrafię nawiązać kontakt, śmiejemy się, niekiedy dokuczamy czy wygłupiamy. Pisałam o "panach chcących być kimś więcej".
Wyobraźmy sobie sytuację : mężczyzna pyta mnie co robię w wolnym czasie, ewentualnie interesuje go, co studiuję.
Tutaj od niechcenia, nie mając zamiaru go "wystraszyć" opowiadam coś o programowaniu, jakimś problemie który ostatnio rozwiązałam konfiguracji softu nieco bardziej uciążliwej.
W tym momencie pada sakramentalne " nie spotkałem nigdy dziewczyny która programuje. Jesteś taka inna od moich znajomych"
I w tym momencie facet kompletnie przestaje mnie interesować. Robi się nudno.
Nie jestem w końcu aż takim wyjątkiem, a zamiast głupawego komplementu, który zresztą ma słabe podstawy , wolałabym żeby spróbował o tym ze mną porozmawiać, zapytać jeśli czegoś nie wie, ale bez aluzji w stylu " komplement nr 56 - nie spotkałem tak ładnej programistki/ etc/ etc"
@Bianka- niekiedy koledzy chcą być kimś więcej. I wtedy okazuje się, że wcale nie mają nic ciekawego do powiedzenia. A niestety minął mi już etap na siłę ułatwiania panu zadania. A głupie i wyświechtane komplementy tylko mnie irytują.
@mahika- tutaj muszę się zgodzić. Faktycznie, chłopcy w moim wieku są zwykle niedojrzali- ale i starsze osoby niekiedy pod tym względem nie są lepsze. Więc chyba nie ma odpowiedniego wieku
albo nie trafiłam jeszcze na takiego kogoś
.
Poznałam ostatnio mężczyznę w wieku 32 lat- całkiem fajnie się zaczynało, mieliśmy wspólne tematy, póki nie zaczął rzucać mi komplementów jak wyżej odnotowane. W tym momencie straciłam w pewien sposób szacunek dla tej znajomości.
@bunia- oj wad to mają cały szereg, ale one wychodzą z reguły później. Ale po co wchodzić w coś , co od początku męczy ?
@ewka- zgadzam się
nie da się ukryć
@mahika- dziękuję za zrozumienie, co miałam na myśli. Faktycznie, nie uważam, że mężczyźni nie są potrzebni, ani mi się nie podobają. Irytuje mnie tylko to, co zaczęłam zauważać. Mianowicie to, że część stosuje ograne sztuczki, myśląc, iż są oryginalni i powinni tym ująć "głupią pannę"- szybko i bez trudu.
@yages- muszę rozczarować. Nie mam żadnych zadatków na lesbijkę, nie jestem ukierunkowana na kobiety. Spłyciłeś mój temat do sfery fizjologicznej, a nie o to tutaj chodziło. Jakbyś go uważniej przeczytał (nie wymagam obserwowania moich wcześniejszych postów) przekonałbyś się, że oczekuję od mężczyzny bycia czymś więcej niż tylko żywym wibratorem.
Faktycznie, w temacie powinno być dopisane "wokół mnie" aby uszczegółowić próbkę, którą opisuję. Wbrew pozorom nadal mam nadzieję (wierzę), że spotkam kogoś, kto będzie umiał mnie zainteresować bez uciekania się do tanich komplementów alla romans za 1 zł.
Jako mężczyzna w takim razie, może powiesz mi, co sądzisz o takiej sytuacji. Chłopak wydaje się całkiem sympatyczny- zauważa mnie na uczelni, znajduje kontakt przez uczelniane strony, wymiana kilku maili o sprawach typowo studenckich, przypadkowe spotkania na przerwach. Jedno umówienie się, nawet nie nigdzie w miejsce typu kawiarnia, żeby pan czuł się w obowiązku stawiać. I po tym spotkaniu (które jest typowo koleżeńskie- żadnego dotyku ani nic z tych rzeczy) zaczynają się dziwne jazdy na uczelni- zjawia się niezapowiedzianie przy grupie, robiąc awanturę, że z kimś rozmawiam. Telefon puchnie od wiadomości w stylu : zakochałem się w Tobie. Jak może mnie kochać po jednym spotkaniu ? Czy to nie jest nudne i śmieszne albo tragiczne?
Druga sytuacja- to akurat nie dotyczyło mnie. Znajoma żali się na męski ród, bo została porzucona. W przypadku wylania zimnego kubła no głowę pod tytułem- kobieto przestań się poniżać, zasługujesz na kogoś kto Ciebie doceni pani nie reaguje. Czeka za to na odpowiedzi jednego z "usłużnych kolegów", który zaczyna użalać się nad jej biedną duszyczką zranioną przez jakiegoś chama... bo przecież ja jestem taki inny. Ja jestem intrygujący, nie nudny, prawy, szlachetny (reklama dźwignią handlu
) czy to też nie jest śmieszne i nudne? Z drugiej strony na co liczy taki pan- pocieszacz? Na łatwą zdobycz, która za dobre słowo odda się mu cała z radością ?
I jeszcze jedno. Tak mi przyszło do głowy. Nie znaczy to wszystko, że nie lubię komplementów ani rozmów o uczuciach. Ale na wszystko przychodzi odpowiednia pora. A jeśli chodzi o pochlebstwa... można przecież je wyrazić innymi słowami, niż poradnik "jak ją oczarować w 10 minut dla 10 minut"