Jak w temacie, dzisiaj emocje mnie przerosły i pare sznytów wykonałam na własnym ciele, nie mam mysli samobójczych,nie chciałam sie zabić,podciąc żył ani nic z tych rzeczy, ale teraz zdałam sobie sprawe że przeciez mogłam sie wykrwawic, rany mam za głębokie, był silny krwotok,ale udało sie opanować, i tak się zastanawiam czy to poczatek samookaleczeń?? czy powinnam sięgnąc po porade specjalisty?dzisiaj mialam psychicznie cięzki dzień i nie zapanowałam nad sobą, żeby komus nic nie zrobic,odreagowałam to na sobie,ja nie jestem fizycznie agresywna do innych,osób trzecich, ale coraz cześciej zauwazyłam teraz po tym dzisiejszym incydencie że potrafie sobie świadomie,jak i nieświadomie zadac ból.
Słyszałam i czytałam że samookaleczenia potrafią przerodzic się w nałóg tak jak alkohoilizm bądź seksoholizm,U mnie to zdarzało się bardzo rzadko, dopiero dzisiaj po raz pierwszy tak na poważnie i zadaleko to zaszło, czuje sie słabo,jestem przezroczysta na cerze, obiecałam sobie że już wiecej tego nie zrobie, obawiam się że będe miała slady bardzo widocznie i długo widoczne,nie chce tego, ale boje sie że przy nast. okazji przykrej znów nie bede mogła zapanowac i zachowac samokontrole.
Ja nie pisze tego żeby się użalac nad sobą, nie chcę współczucia,głaskania po główce że jutro bedzie lepiej tylko takiego dobrego kopa abym powstała na nogi