ja znam pewne nietypowe podejście - mianowicie próba obdarzenia empatią zarówno siebie, jak i kogoś drugiego: nawet kogoś kto nas atakuje i wykazuje wobec nas brak empatii...
to się nazywa "porozumienie bez przemocy" (według Rosenberg'a)
w sytuacjach trudnych, konfliktowych, osobiście wypróbowałem - z zaprzyjaźnionym kolegą i mogę potwierdzić, że przyniosło zdecydowanie dobre efekty: zaczęliśmy się lepiej rozumieć i w moim odczuciu moje potrzeby w kontakcie z Nim są obecnie w większym stopniu zaspokajane niż niegdyś, co sprawia mi przyjemność i mnie cieszy...
jednak w ostrym konflikcie z matką nie potrafię tego zastosować - przerasta mnie, bo zbyt silne mam nieprzyjemne emocje, żebym się zdobył na to, żeby okazać Jej empatię i próbować wyjść do Niej ze zrozumieniem...
niewykluczone, że gdyby mi się to jednak udało, to przyniosłoby efekt, bo podobno jest to metoda, która może zadziałać nawet z osobami, które wręcz fizycznie nas napadają i są wobec nas niebezpiecznie agresywne...
oto link (kiedyś już go wklejałem):
http://pl.wikibooks.org/wiki/Porozumie% ... z_przemocy
P.S.
można by jeszcze dodać, że właściwie jest to podejście, które ma w zamyśle okazanie empatii i zrozumienia nawet komuś kto jest wobec nas agresywnie napastliwy... jednocześnie jest to podejście z empatią wobec siebie samego, bowiem wyrażamy swoje potrzeby oraz najtrudniejsze nawet dla nas i najbardziej nieprzyjemne uczucia, co nawiasem mówiąc nie jest łatwe... (oczywiście najpierw trzeba je rozpoznać i rozpoznać jakie konkretnie nasze potrzeby są frustrowane lub zupełnie niezaspokojone w danej relacji z daną osobą rodząc w nas potem z powodu tego niezaspokojenia takie a nie inne uczucia... - bardzo przydatne do tego są listy uczuć i potrzeb, które można znaleźć pod załączonym linkiem!)
ponadto staramy się też poznać potrzeby i uczucia tej drugiej strony - na co jest szansa, kiedy rozmawiamy z drugim człowiekiem empatycznie, nawet wówczas kiedy czujemy się z nim źle i budzi w nas wrogość, lęk, itp...
a na koniec jest miejsce na wyrażenie prośby, w której zawarte są jakby właśnie te nasze uczucia i potrzeby... przy czym prosząc, nie żądamy, gdyż bierzemy też pod uwagę poznane już potrzeby i uczucia tej drugiej osoby...
jest szansa, że dostaniemy to czego potrzebujemy i poczujemy się lepiej, gdyż ktoś komu okażemy empatię może zrozumieć sam siebie lepiej a następnie może też obudzić się w nim empatia (i współczucie...) dla nas i wówczas spontanicznie sam w sobie może poczuć chęć by porozumieć się z nami bez wywierania nacisków, natomiast z uwzględnieniem tego co my czujemy i czego potrzebujemy w kontakcie z tą osobą...
mnie się wydaje, że to jest niegłupi zamysł, ale jeszcze mam małe w tym obszarze doświadczenie, bo nie jest to metoda łatwa i wbrew pozorom, nie jest to chyba też takie proste, nawet jako sama idea... choć generalnie niby proste, ALE...