Sylwetka Ofiary Przemocy

Rozmowy ogólne.

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ludolfina » 30 mar 2012, o 21:22

Bianka napisał(a): takie dziwne coś w głowie, że "dobro zwycięża zło"


jak to jest z tym dobrem?
jakie sa przykladowe "niewlasciwe" nauki na temat "dobra" i jakie jest antidotum ?
czyli, jakie sa "wlasciwe" przekonania na temat dobra?

co jest "lepsze" - stac sie 'zlym" czy okazywac dobro...sobie samej?

i co to jest zlo?

jakie macie na ten temat przemyslenia?
jak to sie poukladalo?

mnie tez zmienil sie swiatopoglad, przewartosciowania, zmiana przekonan. mam podobne refleksje, i w podobny sposob chyba "bylam naiwnie dobra", za co dostalam w dupe od zycia.

czy wiara w dobro jest "dziecinna", a "doroslosc" wiaze sie z utrata wiary w dobro?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Sansevieria » 30 mar 2012, o 23:19

ophrys napisał(a):Teraz uczę się docierać do tych prawdziwych, które są we mnie... droga przez mękę :? ale o tyle warta, że potem będzie łatwiej (tak myślę :wink: :roll: )

W kontekście Twojego późniejszego postu, że Ci się po przeczytaniu opowiadanka zalinkowanego zrobiło niedobrze :pocieszacz: daję uroczyste słowo honoru, że będzie o wiele łatwiej.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ludolfina » 31 mar 2012, o 12:10

Bardzo ciekawy jest ten artykul o koluzji, Apasjonato!
Rozmyslalam o tym i troche mi sie pojawilo koncepcji:
Z artykulu wynika, ze zwiazki przemocowe to jakby zwiazki dwojga ofiar. oboje jakby sa ofiarami juz w momencie wchodzenia w zwiazek, poniewaz na ofiary zostali wychowani w przemocowej (najprawdopodobniej) rodzinie.
tu cytat "jakby" o ofierze - sprawcy pozniejszej przemocy w zwiazku:
"Agresja jest zazwyczaj tylko zewnętrznym przejawem poważnych problemów dziecka: nerwicy lękowej, poczucia odrzucenia i niskiej wartości, frustracji potrzeby kontaktu społecznego, zahamowania lub nadpobudliwości psychoruchowej, poczucia zagubienia, braku bezpieczeństwa i niezaspokojenia potrzeby miłości, permanentnego poczucia winy i braku nadziei. Dziecko agresywne to także często ofiara przemocy domowej (Obuchowska I., 1989), istota pełna lęku, osamotniona w swoim poczuciu krzywdy, znerwicowana, "pomniejszona", a jedyną znaną formą zaspokojenia wielu potrzeb jest dla niej właśnie agresja (por. Prokopek M., 1991; Ranschburg J., 1993; Grochulska J., 1993; Matczak A., 1992, 1992a). "

z drugiej strony istnieje rowniez model ofiary wystepujacy jako reakcja na wydarzenie: napasc, katastrofe, wypadek, smierc, gdzie nabywaja w mgnieniu oka wszystkich cech ofiary rozumianaej jako "nie radzacej sobie" czy "pierdolowatej" lub "histerycznej" bądz "cholerycznej" (wrzaski, agresja, zlosc, itd).

i chociaz pierwotnie przyczynami stania sie ofiara zwykle nie jest istniejaca predyspozycja osoby (bo dziecka nie mozna nazwac predysponowanego do wchodzenia w relacje przemocowa z rodzicem), to mimo wszystko uwazamy wciaz postac ofiary za odpowiedzialne za przywolanie przemocy na siebie.
Stad wydaje mi sie, ze niechec spoleczna do ofiar, bedzie istniala zawsze.

Wg mnie ofiara to stan reakcji na krzywde. Nigdy nie wiadomo, jaki program wlaczy sie nam w reakcji na krzywde. Moze to bedzie uruchomienie agresji, ("czarne charaktery" z bajek) moze pasywnosc. I tak, jak w procesie przezywania żałoby, byc moze ofiara w jakis sposob musi przejsc kolejne etapy dochodzenia do rownowagi, a uczyc sie tego nie da rady bez doznania, bez doswiadczenia krzywdy. Dlatego cytowany na poczatku artykul poruszyl mnie i zaciekawil.
Prawde mowiac, nie wierze, ze istnieje jakis stan psychiczny, "dojrzalosc" psychiczna, ktora na doznana krzywde reaguje z pominieciem sylwetki ofiary, chociaz takim modelem wydaje mi sie osobowosc psychopatyczna, - nie posiadajaca uczuc, sumienia i pozbawiona refleksyjnosci. W jakis bardzo mnie inspirujacy sposob psychopaci "radza sobie" z przeciwnosciami.

Byc moze taka niechec spoleczna do ofiar, to jakis rodzaj mitu, w ktory spoleczenstwo chce wierzyc, sadzac ze uniknie bycia ofiara, uniknie slabosci, i ze jest bezpieczne. "ofiary to nie my. nam sie to nie przydazy"
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Apasjonata » 31 mar 2012, o 13:17

Prośba do moderatora o wykasowanie tych pustych postów
Ostatnio edytowano 31 mar 2012, o 13:28 przez Apasjonata, łącznie edytowano 1 raz
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Apasjonata » 31 mar 2012, o 13:20

pokreciłam z cytowaniem
Ostatnio edytowano 31 mar 2012, o 13:26 przez Apasjonata, łącznie edytowano 1 raz
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Apasjonata » 31 mar 2012, o 13:21

Za duzo, jak dla mnie, na raz pojawiło się róznych zagadnień :mrgreen: , wprowadziłam bałagan.
ludolfina napisał(a):jak to jest z tym dobrem?
jakie sa przykladowe "niewlasciwe" nauki na temat "dobra" i jakie jest antidotum ?
czyli, jakie sa "wlasciwe" przekonania na temat dobra?

Definicji dobra nie podam, bo nie czuję się na siłach. Jak sobie z tym radzę? Przesunęłam nacisk z celów krótkoterminowych na długoterminowe. Dam przykład . Nie jest dla mnie ważne czy dziecko dostanie piątkę w szkole tylko by nabyło wiedzę , którą wykorzysta w przyszłosci.
Ja kiedyś myślałam, że dobro jest wtedy gdy wszyscy są zadowoleni i tak postępowałam by ten cel osiagnąć.
No i wracając do przykładu , jeśli odrobię za dziecko lekcje i dostanie piątkę , to będzie na krótko zadowolone, ale potem obróci się to przeciw niemu. Czyli jeśli patrzyłabym z krótkiej perspektywy, jak kiedyś , to cel osiągnęłam, ale z dłuższej to już jawi się klapa kompletna.
W taki sposób sobie radzę, musze pomyśleć , tez nie zawsze wiem, ale jestem tylko człowiekiem, a ten sposób jednak mi pomaga.

Bianka napisał(a): wydaje mi się, że różnica między wyborem przemocowca a fajnego towarzysza życia jest właśnie w widzeniu tych sygnałów.

A mi się wydaje jeszcze coś innego ma tu wpływ. Pracuję (już ostatni tydzień , bo zrezygnowałam z tej pracy) u człowieka , który wyraźnie wysyła sygnały , że jest przemocowcem, ale jest jedno ale, on robi to do wszystkich z wyjątkiem mnie. No i co mogłabym sobie pomyśleć , ze darzy mnie specjalnymi względami (pomiędzy nami nie ma nić więcej ponad kontakty czysto zawodowe), ze jestem kims wyjatkowym. Piszę to po to, bo przypomniało mi się jak poznawałam swojego ex, on wtedy , na początku w stosunku do mnie personalnie zachowywał się inaczej niz do innych .I teraz wracając do tego pomagania, o którym było wyżej, czy nie mozna wyciągnąc wniosku , ze ten człowiek nie jest z gruntu zły , tylko potrzebuje pomocy i ze ja mogę mu pomóc? Wydaje mi się, że można tylko potem zupełnie się traci nad tym kontrolę.
Od pomagania są fachowcy i na razie tego się trzymam i szukam nowej pracy. Czy przegrałam czy wygrałam , nie wiem, ale juz takie zmagania mnie nie bawią.
I jeszcze druga sprawa, czemu zdrowi normalni faceci byli dla mnie przeźroczysci. Zdrowy mężczyzna nie dałby mi tak duzych emocji, tak duzej palety przezywanych uczuć. I tak sobie myślę, że własnie tego potrzebowałam, za mało ich dostałam więc wpadłam jak wygłodzony do sklepu i zaczęłam pakować do koszyczka w nadmiarze :mrgreen: .
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ludolfina » 31 mar 2012, o 17:05

Apasjonata napisał(a):Pracuję (już ostatni tydzień , bo zrezygnowałam z tej pracy) u człowieka , który wyraźnie wysyła sygnały , że jest przemocowcem, ale jest jedno ale, on robi to do wszystkich z wyjątkiem mnie.


ciekawe. czy wiesz o co tu chodzi?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Apasjonata » 31 mar 2012, o 22:21

ludolfina napisał(a):ciekawe. czy wiesz o co tu chodzi?

Ha ha jakbym wiedziała to bym była mądra, ale wydaje mi się , ze ma tu wpływ moja umiejętność (nie wiem czy ofiary czy DDD czy jeszcze czegoś innego) odczytywania nastroju drugiego człowieka , po tonie głosu , postawie , wyrazie twarzy . I jesli oceniam , że może byc zły, zdenerwowany to wtedy go unikam, jesli ma dobry nastrój to wtedy idę i załatwiam sprawę.
Ale może jeszcze być jakas kompatybilność , bo tak jak przyglądałam się moim kolegom , to w momencie gdy stawiali rządania lub jechali ocenami to konfrontacja między nimi a szefem była gotowa, potem juz szło na zasadzie ten ma rację kto głosniej krzyczy.
Tylko , że ten pierwszy sposób zabiera za dużo energii, z takim człowiekiem nie mozna porozmawiać wprost.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Sansevieria » 31 mar 2012, o 22:43

Umiejętność odczytywania aktualnego stanu emocjonalnego drugiej osoby i owszem, bywa elementem ubocznym wychowywania sie w warunkach zagrożenia. Ja ja mam dobrze rozwiniętą, i wiele znanych mi ofiar przemocy też. Na prostej zasadzie : im skuteczniej odczytam nastój zagrażajacego np. rodzica, tym skuteczniej uniknę tego, co mi grozi z jego strony. Schowam sie, ucieknę, ułagodzę, no w każdym razie nie bedę tak calkiem bezbronna i bezradna, a bolesne skutki ataku znam. Uwrażliwienie na czyjś język ciała szeroko pojmowany, ton głosu i sposób wypowiedzi, nawet wyróżnianie charakterystycznych słów zapowiadajacych wybuch - w tym dziecko wychowywane w toksycznym środowisku ćwiczy się od najwczesniejszych lat i często osiąga biegłość niedostępną dzieciom z rodzin nie toksycznych. Bo one nie mają potrzeby ćwiczenia jej na codzień.
Kompatybilność pewnie w tym też jest jakaś, ale w relacji z szefem, którego wszak sobie nie wybierałaś, wydaje się być raczej cenną umiejętnoscią niż czymś szkodliwym. A ze męczy... pewnie że męczy, jak chodzenie po kruchym lodzie. Ale warto docenic, że sie taką umiejętnosć posiada. Bo bywa naprawdę przydatna.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Apasjonata » 31 mar 2012, o 23:11

Sansevieria napisał(a):Kompatybilność pewnie w tym też jest jakaś, ale w relacji z szefem, którego wszak sobie nie wybierałaś, wydaje się być raczej cenną umiejętnoscią niż czymś szkodliwym.

A mi się wydaje , że jest szkodliwa, dlatego, że ja nie mogę się rozwijać , za dużo energii tracę na to jak coś przeforsować , co uwazam za stosowne i potrzebne np dla firmy , gdzie w tym czasie z "normalnym " człowiekiem mozna by dużo więcej zdziałać. Inni ludzie odchodzili , albo wyrzucał ich duzo szybciej i znajdowali pracę w lepszych firmach i tak sobie myslę , że patrząc długodystansowo i dla mnie to byłoby lepsze .
Czyli patrząc ze strony ofiary trzeba pracować nad podwyższaniem tego "dna", ja odeszłam jak mnie szarpał, ktoś inny będzie czekał do czasu jak mu połamie rece czy nogi, a jeszcze ktos inny przypłaci to życiem. A zdrowy człowiek szybciutko zdecyduje, że trzeba się ewakuować . Tak ze ja u siebie osobiscie widzę, ze jeszcze trochę pracy przede mną. I o to mi chodziło gdy pisałam o udziale własnym.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Sansevieria » 31 mar 2012, o 23:40

A w takim kontekście to kompatybilność szkodliwa , tu się zgodzę. Ale nie zawsze daje sie zmienić pracę tak - ot, i w takiej sytuacji to umiejętnosć wylawirowania i przetrwania jest cenna.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ludolfina » 31 mar 2012, o 23:43

Apasjonata napisał(a):A zdrowy człowiek szybciutko zdecyduje, że trzeba się ewakuować


to ci wszyscy co pracuja w tej Twojej pracy i nie ewakuuja sie, to chorzy, a nie zdrowi? ;o)
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Apasjonata » 1 kwi 2012, o 00:56

Sansevieria napisał(a):A w takim kontekście to kompatybilność szkodliwa , tu się zgodzę. Ale nie zawsze daje sie zmienić pracę tak - ot, i w takiej sytuacji to umiejętnosć wylawirowania i przetrwania jest cenna.

Widzicie dziewczyny, być może to co mówię wydaje się dziwne, ale w toku terapii od pewnego już czasu powraca wątek poznawania siebie, szukania swojego miejsca w świecie , realizacji swoich zamiłowań, kierowania swoim życiem. A mi przynajmniej wychodzi na to , iż bardzo podobnie zachowywałam się w stosunku do ex, rodziny, znajomych czy właśnie zwierzchników i to było z odwrotnym skutkiem do tego zdania powyzej.
A mój problem polegał na tym , iż skoro nie jest , aż tak zle to po co zmieniać pracę, po co szukać czegoś co da mi zadowolenie. To tak jak z ex , zamiast uciekać to ja wymyślałam jak sobie z tym poradzić.
Ludolfina u nas ludzie zmieniają się mniej więcej co miesiąc , trzy miesiące góra, ja pracuję od półtora roku i czasem się śmieję sama z siebie czy ja nie zamieniłam męza na stresy w pracy, co by jeszcze bilans pozostał podobny.
Apasjonata
 
Posty: 336
Dołączył(a): 11 wrz 2011, o 12:51

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez Sansevieria » 1 kwi 2012, o 12:13

Dobrze obserwujesz siebie Apasjonata :)
Wyniosłaś jakiś sposób ustawiania sie do świata i ludzi z domu i w relacjach wszystkich go stosujesz. To zasadniczo zwykła sprawa, choć różne są te wyniesione z domu "sposoby na przetrwanie".
Zdanie moje które zacytowałaś to jest krok dalej w zdrowieniu czyli układ : "w warunkach konieczności" umiem w taki sposób funkcjonować skutecznie, co pozwala mi na poszukanie innej pracy bez nagłego wylatywania na bruk po ataku wściekłości szefa. W większym stopniu ja decycuję kiedy ta praca sie skończy niz sposób zachowania szefa. Cała sprawa polega na tym, czy te umiejetnosci przetrwania są stosowane z wyboru czy z przymusu (bo inaczej nie umiem). Póki co jak piszesz jeszcze wyboru za bardzo nie masz, jeszcze Ci to idzie z odruchu, coś Cię blokuje, zapewne jakieś przeszłe emocje. To Ci powiem tak, że jak tę blokadę w terapii usuniesz, zostanie Ci umiejetność dodatkowa. Która jako jedna z możliwych opcji już jest cenna, a nie szkodliwa. Po prostu będziesz miała więcej możliwosci wyboru sposobu postępowania niż osoby bez tej umiejetności. Bo Ty bedziesz decydowala czy ją uruchomisz czy nie. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Sylwetka Ofiary Przemocy

Postprzez ophrys » 1 kwi 2012, o 12:29

Sansevieria napisał(a):
ophrys napisał(a):Teraz uczę się docierać do tych prawdziwych, które są we mnie... droga przez mękę :? ale o tyle warta, że potem będzie łatwiej (tak myślę :wink: :roll: )

W kontekście Twojego późniejszego postu, że Ci się po przeczytaniu opowiadanka zalinkowanego zrobiło niedobrze :pocieszacz: daję uroczyste słowo honoru, że będzie o wiele łatwiej.


Dziękuję Sans :D

A czy Ty też musiałaś tak walczyć z odgrzebywaniem uczuć, emocji?
Bo ja się cała cofam jak mam się obnażyć emocjonalnie, pokazać coś z takiej sfery siebie (i to nawet na terapii, a gdzie tam w realnym życiu) :bezradny:
I zastanawiam się kiedy wreszcie przełamię ten mur, bo na razie, to jakbym łbem waliła, a efekty mierne :?
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 385 gości