Pewność co do zawarcia związku małżeńskiego...

Rozmowy ogólne.

Postprzez Filemon » 24 sty 2011, o 13:00

doduś napisał(a):Z własnych obesrwacji i doswiadczeń wiem, że zdarza się ludzion mylić prawdziwie głęboką relację duchowo-emocjonalną z taką w której jest seks. Inaczej mówiac jak juz poszliśmy do łóżka, to jesteśmy naprawdę blisko. I są blisko. Tyle, ze fizycznie - niekoniecznie duchowo i emocjonalnie, nawet jeśli się kochają.


doduś - w tym miejscu, w moim odczuciu, coś Ci się nie udało dobrze przemyśleć... no bo jakim cudem "się kochają", ale "są blisko, tyle że fizycznie - niekoniecznie duchowo i emocjonalnie"...? no sorry, ale coś takiego nie istnieje - jeśli jest miłość i kochanie się, to nie polega to tylko na fizyczności, ale właśnie przede wszystkim na więzi i bliskości w sferze duchowej i emocjonalnej...

co do reszty Twoich spostrzeżeń, to wszystko po kolei jest dla mnie jak najbardziej do przyjęcia... :)

z tym, że wedle moich kategorii, facet który żyje z kobietą jak z żoną bez ślubu deklarując miłość i nie przeszkadzają mu w tym zasady jego religii a potem kiedy ona wspomina o ślubie, czyli o tym, żeby przed ołtarzem zostać tą żoną, to wówczas okazuje się, że wtedy dopiero zasady jego religii mu przeszkadzają... to dla mnie jest facet, który w pełni zasługuje sobie na miano jakim go określiłem i nie ma tu w moich oczach dla takiego gościa żadnego usprawiedliwienia... owszem, możliwe są podane przez Ciebie WYJAŚNIENIA, ale nie zmienia to faktu, że dupek zrobił kobiecie krzywdę sam biorąc co mu się zechciało a nie dając jej tego, czego miała wszelkie podstawy od niego oczekiwać...

P.S.
wszystko byłoby z grubsza OK. (a w każdym razie do przyjęcia...) gdyby facet powiedział jasno: - mogę z Tobą żyć i mieszkać, bo fajna z ciebie babka, ALE ślubu nie weźmiemy, dopóki nie uwierzysz w Boga i to takiego w jakiego ja wierzę... :szok: :lol: przypuszczam, że wtedy Sinusoida nieźle by się uśmiała i darowała sobie wspólne plany życiowe z takim mężczyzną... a czy odpuściłaby sobie również intymność, to już jej sprawa, ale wiedziałaby dobrze na czym stoi, z kim ma do czynienia i na co może liczyć a na co nie...

na miejscu Sansevierii również ta "bzdura" bez rozwinięcia tematu nie za bardzo by mi się spodobała... ;) :P
Ostatnio edytowano 24 sty 2011, o 13:18 przez Filemon, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sansevieria » 24 sty 2011, o 13:04

doduś napisał(a):
o tyle nawrócony katolik ma ostrą alergię na relatywistów w obrębie nowo przyjętej ( czy odrodzonej w dorosłości) wiary.

Bzdura. I tyle garsci.

Jak rozumiem Twoje spostrzeżenia Dodusiu są odmienne od moich w tej kwestii. Jak mniemam sa oparte na solidnych podstawach. Jednakowoż krótkie "bzdura" jest nieco prowokujące. A zdania o garści to przyznam, nie rozumiem. W polszczyźnie ogólnopolskiej jeszcze go nie spotkałam i byłabym wdzięczna za wyjaśnienie jego znaczenia.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez doduś » 24 sty 2011, o 13:22

Fil, spiesząc z odpowiedzią,
Miłość różne ma twarze. To czułość, dbanie o bezpieczeństwo, troska, zrozumienie, szacunek - to na przykład. To wszystko nie wyklucza, że może braknać prawdziwie głębokiej więzi emocjonalnej. Znam takie przypadki. Znam pary, dla których to na dziś nieosiągalna wyzsza szkoła jazdy a mimo to są na swój sposób szczęśliwi, a ja nie odważę się powiedzieć, że to co ich łączy nie jest miłością :)

No nie zmienia to faktu, że Sin została skrzywdzona. Miała prawo oczekiwać innego scenariusza, w końcu zainwestowała w zwiazek. Ja bym raczej powiedział że dupkowato się zachował :)

San
Spostrzeżeń miała być garść, ale po przemyśleniu nie zgodziłem sie w jednej kwestii wiec garść ograniczyła się do jednego elementu :)
Co do spostrzeżeń, moje są odmienne. Uzyłem jednak mocnego słowa z innego powodu. Ten powód to jednoznacznosć Twojego sądu, sugerujaca jego niepodważalnosć i bezwzgledną prawdziwosć czyli innymi słowy generalizowanie. A z tak generalnie postawioną tezą nie zgadzam się bo jest głęboko niesprawiedliwa. Jak to na forum tu często się mówi zabrakło "moim zdaniem" :)
Ostatnio edytowano 24 sty 2011, o 13:26 przez doduś, łącznie edytowano 2 razy
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Filemon » 24 sty 2011, o 13:24

doduś napisał(a):No nie zmienia to faktu, że Sin została skrzywdzona. Miała prawo oczekiwać innego scenariusza, w końcu zainwestowała w zwiazek. Ja bym raczej powiedział że dupkowato się zachował :)


OK - na takie postawienie sprawy mogę się zgodzić... ;)
zresztą mnie nie chodziło o totalne przekreślenie faceta jako człowieka, tylko faktycznie o jego określone zachowanie w określonej sytuacji... z tym, że ja bym raczej do takiego gościa stracił zaufanie, ale nie wykluczam, że gdyby "przepracować" wspólnie wszystkie te czynniki, które opisałeś jako potencjalnie mogące tłumaczyć jego zachowanie, to być może jeszcze facet by się do czegoś nadawał... trudno jednak powiedzieć - a może nie chciałby nad tym pracować? a może jednak nie tylko zachował się jak dupek, ale dupkiem jest...? jednak zgadzam się, że bezpieczniej i sprawiedliwiej ocenić w tym przypadku jedynie konkretne zachowanie w danej sytuacji... :)

pozdrawiam filemońsko... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez doduś » 24 sty 2011, o 13:31

Wiesz, ja myślę, że duże pole do pracy to przed nim. I dopiero po przepracowaniu kawałka siebie można myśleć o wspólnej pracy. MOim zdaniem brakuje tu tego podejścia do związku jak do dwóch dłoni. Zwiazek ma szanse być dobry gry dłonie nie przylegają do siebie ściśle lecz łączą sie tylko swoimi częściami. Jeśli bym parł w zwiazku, zeby połączyc się z Żoną jak łączą się dłonie do modlitwy, to się nie uda. Bo trzeba zostawic miejsce na to, czym się różnimy i co się nie zmieni :)
Z resztą mamy za sobą całkiem niedawno interesujacą dyskusję dotyczącą aspektów wiary, w której głeboko się różniliśmy i z której z kompromisem wyszliśmy :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Sansevieria » 24 sty 2011, o 14:20

Doduś, radykalizm neofitów to jest zjawisko powszechnie znane , występuje od wieków i pod wszystkimi szerokościami geograficznymi. Pewnie, że "najprawdopodobniej" byoby zapewne w tym zdaniu wskazane, ale jak wiadomo "nikt nie jest doskonały".
Twoje podsumowanie "bzdura" ... no dobra, nie będę się czepiać :D
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez doduś » 24 sty 2011, o 14:36

Sansevieria napisał(a): radykalizm neofitów to jest zjawisko powszechnie znane
brzmi znacznie lepiej niż
o tyle nawrócony katolik ma ostrą alergię na relatywistów
:)

stwierdzeniem "nawrócony katolik" poczułem się osobiscie dotknięty, gdyż nie zauważyłem u siebie, nawróconego katolika, alergicznych reakcji na osoby relatywizujące kwestie ich (w tym takze mojej) wiary.

Fil, jeszcze jedno. Uważam, ze w wielu płaszczyznach jasne, konkretne postawienie sprawy jest dla byłego Sin nieosiągalne na dziś.

Dodatkowo pytanie, co rozumiesz przez intymność ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Filemon » 24 sty 2011, o 18:42

no ja po prostu nie wierzę w miłość, w której nie ma bliskości i więzi uczuciowej czy duchowej a jedynie fizyczna plus ewentualnie lekko emocjonalna... według mnie... TO NIE JEST MIŁOŚĆ! :)

ja przeżyłem taki stan, któremu nie towarzyszyły głębsze uczucia, natomiast ten ktoś po prostu... skrajnie, jak nikt nigdy jeszcze przed nim, pociągał mnie fizycznie i to rodziło we mnie takie wewnętrzne silne otwarcie i pewnego rodzaju oddanie (raczej fizycznej natury) bez większych znaków zapytania... raz w życiu zdarzyło mi się coś takiego - było to dosyć niezwykłe przeżycie, ale... jestem pewien, że to nie była miłość! choć gdyby ta relacja miała szansę się rozwinąć w odpowiednich warunkach i atmosferze (a nie miała, niestety, bo facet był po prostu w pewien sposób chory, destruktywny i nie próbował się leczyć), to może i po pewnym czasie uczucia by się rozwinęły i zrodziłaby się z tego miłość... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sinusoida » 25 sty 2011, o 00:40

---------- 23:29 24.01.2011 ----------

Filemonie, brak mi słów by wyrazić emocje, które mną wstrząsnęły po przeczytaniu Twojej wypowiedzi… Przeczytałam kiedyś, że „właśnie dlatego powstają zły, że coś nie mieści się w słowach”. Ja właśnie tego doświadczyłam. Dziękuję Ci za wszystkie dobre słowa na mój temat, chociaż o dziwo wywoływały jeszcze większe łzy.

mam takie przypuszczenie, że w gruncie rzeczy, to jednak Ty sama musiałaś zdobyć się na odwagę, na kolejne kroki do przodu, na podejmowanie pewnych decyzji, otwieranie się, ufanie, zawierzanie, itd...


To prawda, chciałam to w sobie przezwyciężyć ale jednak pomimo chęci nie zrobiłabym tego sama. X był bardzo cierpliwy i czuły, oswajał moją „dzikość” i lęk i wiem, że innego faceta nie byłoby na to stać. Zwiałby gdzie pieprze rośnie. Rzeczywiście więc pod tym względem żywię do niego szczególne uczucie.

Czy naprawdę chodziło o coś innego niż religię? Tego nie potrafię teraz powiedzieć. Mogę się jedynie pokusić o próbę odgadnięcia tej tajemnicy. Wtedy powiedziałabym, że X nie był wystarczająco dojrzały by czuć się gotowy na wzięcie odpowiedzialności za kogoś innego niż on sam. Stąd przerażała go perspektywa bycia głową rodzinny. Zresztą, w gruncie rzeczy powód nie ma teraz znaczenia bo czasu i tak nie cofnę.




i ja w to wierzę, że trafiają się jeszcze na tym świecie tacy mężczyźni...



A ja właśnie tracę tą wiarę. Zaczynam myśleć, że to jest wyidealizowane podejście i że w życiu to się nie zdarza…

rownie dobrze mozna powiedziec, ze to wlasnie sinusoida z tej swojej wielkiej milosci ponad wszystko powinna zmienic wiare dla swego Ukochanego.


Sikorko, wyobraź sobie, że także pomyślałam o takiej opcji czytając post Fila. Szczególnie w momencie „pomyśl o tym”. Problem jednak w tym, że (jak słusznie zauważył Fil) mój były nawet nie dał mi takiej szansy bo mi o tym nie powiedział. Czysto teoretycznie rzecz biorąc sprawa, kto powinien przejść na stronę kogo jest otwarta. Chociaż muszę tu przyznać rację San, że gdybym ja się nawróciła nie zniosłabym relatywizmu. Nie chce teraz rozważać abstrakcyjnych problemów pt.: co by było gdyby X powiedział mi chociaż w pierwszym roku naszej znajomości, że albo się nawrócę albo nie mamy szans. Nie wiem teraz co bym zrobiła ale miałabym WYBÓR. Mogłabym się nawrócić (co by go nie usatysfakcjonowało bo nie wpadłabym na to sama tylko zrobiła to pod jego wpływem wiec w jego oczach nie byłoby to szczere z mojej strony) albo nie zdecydować się na dalsze z nim bycie, na wspólne zamieszkanie, na seks… Tak więc Sikorko, nie oto w gruncie rzeczy (w mojej konkretnej sytuacji) się rozchodzi.

wiara wypływa z serca, z wnętrza duszy a nie z uwarunkowań zewnetrznych, czyli oczekwań drugiej osoby.




Otóż to, dlatego gdyby mój były wyraził swoje oczekiwanie, ja bym mogła się ustosunkować do tego, czy jestem wstanie zacząć wierzyć dla NIEGO. Myślę że tak naprawdę, szczerze i głęboko jednak na ten moment nie byłabym wstanie. I znowu wracamy do punktu wyjścia w którym on powinien powiedzieć, ze nie jest wstanie zaakceptować mojego braku wiary zanim sprawy zaszły tak daleko.

---------- 23:32 ----------

Przecież śluby biorą ludzie o zupełnie odmiennych wyznaniach i da się to pogodzić.


Zgadza się się Ewka, tyle że wymaga to od dwóch osób tolerancji i otwartości, której X nie miał.

Tak sobie myślę nawet, że zmanipulował Sin, zeby to Ona odeszła, bo on nie potrafił zakończyć tego związku. Jak sądzę też, głęboko Ją kocha swoją miłością i wyobrażeniem o miłości jak powinna wygladać. Sadzę, ze ma swój, mało elastyczny sposób widzenia przyszłosci zwiazku. Ta wizja nigdy nie została omówiona z Sin, bo na to potrzeba prawdziwej otwartosci i powiedzenia o swoich lękach. Jak choćby o tym, że boi się kłótni czy okazywania złosci dlatego to Sin
Cytat:
powinna
się zmienić, żeby on czuł się bezpiecznie.



Coś w tym jest Doduś. On nie potrafił zakończyć związku ale też wcale mną nie manipulował. Nie robił nic bym miała go dosyć. Czas zrobił swoje.
A mało elastycznie to on generalnie wiele rzeczy postrzega. Często generalizuje i rzuca stereotypami o co nie raz toczyłam z nim żywe dyskusje.





Z własnych obesrwacji i doswiadczeń wiem, że zdarza się ludzion mylić prawdziwie głęboką relację duchowo-emocjonalną z taką w której jest seks. Inaczej mówiac jak juz poszliśmy do łóżka, to jesteśmy naprawdę blisko. I są blisko. Tyle, ze fizycznie - niekoniecznie duchowo i emocjonalnie, nawet jeśli się kochają. Dla mnie osobiscie wiekszą wartosć ma jedna trudna rozmowa o tym, co boli niż orgazm.
Reasumując mój przydługi wywód. Przykro mi Sinusoido, ale w mojej ocenie Waszej relacji nie była ona prawdziwie bliska. Zabrakło komunikacji, rozmowy o oczekiwaniach, odmiennosciach widzenia świata,




Doduś, z tym się nie zgodzę. Wyobraź sobie, ze poszłam z nim do łóżka po roku znajomości. Uważam że to na tyle późno, ze mieliśmy czas się poznać bliżej właśnie emocjonalnie. To była świadoma decyzja, w której uwzględniłam również fakt ewentualnej wpadki. Wtedy doszłam do wniosku, że chciałabym mieć dziecko z tym facetem więc jeśli już coś miałoby nam się przydarzyć pomimo zabezpieczeń, zważywszy na mój wiek i miłość do osoby, z którą miałam zamiar zacząć sypiać, nie byłoby to tragedią. Tak więc nasza znajomość nie zaczęła się od łóżka.
Rozmawialiśmy o odmiennościach i wiedziałam, że religia jest dla X bardzo ważna, że chciałby by jego dzieci były chowane w zgodzie z tą religią. I nie miałam nic p/ko. Kiedy on wyrażał obawy, że dzieciom to namiesza w głowie, ja przedstawiałam swój punkt widzenia, że uważam że to wszystko zależy od nas, że wystarczy z dzieckiem rozmawiać, tłumaczyć mu, a nawet że mogę chodzić również do kościoła kiedy dzieci będą małe. I to był moment, w którym X powinien powiedzieć NIE, nie satysfakcjonuje mnie to, nie jestem wstanie tego zaakceptować i koniec, kropka. Albo - albo. Ale tego niestety nie zrobił. Tak więc rozmowy były ale jak widać nieefektywne.

---------- 23:34 ----------

Ewka teraz moja odpowiedź jaki to jest ten prawdziwy powód. To nieumiejętnosć budowania prawdziwie otwartej i bliskiej relacji.



Być może… Zdaje się, że to cecha DDA. X jest DDA a ja, jak czytałam o DDA i znalazłam u siebie wiele ich cech pomimo, ze nie jestem DDA.

PS. A jak on reaguje na Twoje łzy ?"nic tak nie rozczula meżczyzny jak łzy kobiety, którą kocha. NIc tak nie drażni mężczyzny, jak łzy kobiety, którą kochać przestaje" Czy jakoś tak




Hmmmm… powiedział jakiś czas temu, że łamią mu serce i że nie jest to dla niego łatwe… A teraz już nic nie mówi, tylko mnie tuli a raczej ja się tulę do niego. Nie wyczuwam by był tym rozdrażniony, ale przypuszczam, że z tego powodu zaczął unikać spotkań ze mną.

Miłość różne ma twarze. To czułość, dbanie o bezpieczeństwo, troska, zrozumienie, szacunek - to na przykład. To wszystko nie wyklucza, że może braknać prawdziwie głębokiej więzi emocjonalnej.


Jeśli to, co przeżyliśmy nie było bliską więzią to ja już nie ma zielonego pojęcia co to znaczy i jak to zrobić (stworzyć taką więź). Bo pisząc, że z nikim wcześniej nie byłam tak blisko nie mam na myśli sfery fizycznej lecz właśnie emocjonalną. Ale może mi się wydawało że to była bliska więź, może można osiągnąć coś więcej jeśli jest się do tego zdolnym. Sama już nie wiem.




Wiesz, ja myślę, że duże pole do pracy to przed nim.



On tego „pola” niestety nie dostrzega na dzien dzisiejszy

---------- 23:40 ----------

Dziękuję Wam wszystkim za zaangażowanie w ten temat. Wasze spojrzenie na sprawę naprawdę bardzo mi pomaga. Dziś czuję się spokojniejsza, jakoś tak bardziej pogodzona z tym wszystkim pomimo, że nie mogę odżałować. Naprawdę z całego serca dziękuję, że jesteście: :cmok:
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Filemon » 25 sty 2011, o 01:23

Sinusoida napisał(a):
wiara wypływa z serca, z wnętrza duszy a nie z uwarunkowań zewnetrznych, czyli oczekwań drugiej osoby.




Otóż to, dlatego gdyby mój były wyraził swoje oczekiwanie, ja bym mogła się ustosunkować do tego, czy jestem wstanie zacząć wierzyć dla NIEGO. Myślę że tak naprawdę, szczerze i głęboko jednak na ten moment nie byłabym wstanie. I znowu wracamy do punktu wyjścia w którym on powinien powiedzieć, ze nie jest wstanie zaakceptować mojego braku wiary zanim sprawy zaszły tak daleko.

(.....)

Tak więc nasza znajomość nie zaczęła się od łóżka.
Rozmawialiśmy o odmiennościach i wiedziałam, że religia jest dla X bardzo ważna, że chciałby by jego dzieci były chowane w zgodzie z tą religią. I nie miałam nic p/ko. Kiedy on wyrażał obawy, że dzieciom to namiesza w głowie, ja przedstawiałam swój punkt widzenia, że uważam że to wszystko zależy od nas, że wystarczy z dzieckiem rozmawiać, tłumaczyć mu, a nawet że mogę chodzić również do kościoła kiedy dzieci będą małe. I to był moment, w którym X powinien powiedzieć NIE, nie satysfakcjonuje mnie to, nie jestem wstanie tego zaakceptować i koniec, kropka. Albo - albo. Ale tego niestety nie zrobił.....


no właśnie a powinien był to zrobić i dlatego właśnie jest odpowiedzialny za własną nieszczerość i przemilczenie oraz dopuszczenie do tego, byś Ty angażowała się dalej nie mając pojęcia jaki ukryty warunek jest w nim schowany przed Tobą... :?

tak się nie robi jak On zrobił - to jest według mnie nie fair... :(

ale Sinusoida, ta jego gadka o tym, że to namiesza dzieciom w głowie, itp... przecież to jest jakaś chora jazda... jak to można w ogóle wziąć na serio?! przecież to są normalne sytuacje, które się w życiu zdarzają (że jedno z rodziców wierzące a drugie niewierzące...) i jeśli tylko rodzice potrafią z kulturą, rozsądkiem i miłością do siebie oraz do dzieci do tych kwestii podchodzić, to jaki to jest w ogóle problem? - ja podobnie do Ciebie nie widzę w tym żadnego problemu i wiesz co... gdybym był Twoim kandydatem na męża, to widzę, że świetnie i bez problemu bym się z Tobą w tego typu kwestiach dogadywał - to mi się znowuż bardzo w Tobie podoba... no po prostu wygląda mi na to, że Ty jesteś naprawdę niekonfliktową, rozsądną i zgodną osobą, z którą coś tam sobie wynegocjować czy ustalić i wspólnie się na coś umówić, to po prostu... czysta przyjemność! :)

ja nie wiem, co to za facet, że On tego jakby nie dostrzegł i nie docenił... :? przecież to się aż wierzyć nie chce! no kurcze... no nie mogę wytrzymać i muszę to znowu powiedzieć - według mnie, to dupek jest, który jednak w jakiś sposób nie był z Tobą uczciwy a hipokryzja niestety się w nim zakorzeniła... no bo JAK ON MÓGŁ WSPÓŁŻYĆ Z TOBĄ BEŻ ŚLUBU I FAJNIE SIĘ W TYM CZUĆ A POTEM POWIEDZIEĆ CI, ŻE JAK TY NIE BĘDZIESZ WIERZĄCA, TO DZIECIOM W GŁOWACH SIĘ NAMIESZA I DLATEGO ON ŚLUBU Z TOBĄ NIE WEŹMIE...

no chyba, że to ten katolicyzm z ludzi naprawdę coś takiego może zrobić... ale nieeee... aż tak, to chyba nie - niemożliwe!!! - tak mi się przynajmniej zdaje...

nie no... ja po prostu nie mam na to słów... :? (debil!!!!! albo dupek zakłamany!!!)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Abssinth » 25 sty 2011, o 01:39

popieram Fila - totalnie. z tych samych powowdow, plus z mojej strony nawet w tych slowach (nie opisujacych wszystkiego) ja widze duuzo, na co bym sie nie zgodzila...

intuicyjnie, dalej uwazam, ze ten zwiazek nie byl dobry dla Ciebie.

myslisz, ze 'tylko on' taki byl cierpliwy, delikatnie oswajajacy Cie...odpowiedzi dwie:

- oswajal, otwieral Cie na milosc.....ale caly czas z pelan swiadomoscia ze on Ci na dana chwile tej milosci dac nie moze, czyli na FALSZYWYCH podstawach

- drugiego takiego nie bedzie?????? hmmmmm Ty sie powinnas znac na statystyce...i ja Ci powiem, ze sama po moim poprzednim zwiazku bylam straszliwie dzikim zwierzatkiem...i moj Wilk mnie oswoil, tak cierpliwie i delikatnie ze czasem sie dzwie sama , ze tak naprawde moze byc....
i pomysl statystycznie, jakie sa szanse, ze spotykasz, na tym forum, osobe, ktora jest wlasnie z TAKIM facetem....jesli podobno TACY FACECI NIE ISTNIEJA????????


oooo to mi wlasnie gryzie troszke moja intuicje....elementem manipulacji mojego bylego bylo takie delikatne, sugestywne wmawianie mi, ze drugiego takiego nie znajde....
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez doduś » 25 sty 2011, o 10:40

Sin czuję się zobowiazany wyjaśnić jedną kwestię. Nie uważałem i nie uważam, ze Twój zwiazek został oparty na seksie :) Czytając Twoje wypowiedzi nie wątpiłem i nie wątpię, że byłaś zaangażowana emcjonalnie.
Seks to doskonały znieczulacz. No i zdarza się, niestety znam takie przypadki, że problemy "rozwiazywane" są seksem. To bardzo delikatna sprawa i długo można to opisywać.
Zgadzam sie z Filemonem, że postępowanie Twojego byłego było w stosunku do Ciebie nieuczciwe. Uważam jednak, że nie jest dupkiem, ani zakłamanym debilem. JEst raczej, moim zdaniem, człowiekiem pełnym wewnetrznych sprzecznosci, których być może sam nie rozumie. To smutne
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 25 sty 2011, o 10:49

doduś napisał(a):Uważam jednak, że nie jest dupkiem, ani zakłamanym debilem. JEst raczej, moim zdaniem, człowiekiem pełnym wewnetrznych sprzecznosci, których być może sam nie rozumie. To smutne

I tutaj się zgodzę z Tobą, Doduś. Też nie lubię, kiedy się z łatwością obdziela innych epitetami.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 25 sty 2011, o 12:13

hmm

niestety, z punktu widzenia partnera takiej osoby - efekt jest ten sam.

a tlumaczenie, wyjasnianie, ze zagubiony, czasem, ze - chory...czesto ma tylko taki efekt, ze partner takiej osoby zostaje dluzej niz byloby dla niego zdrowe...probujac 'uratowac' zagubiona osobe, pomoc jej... i czesto niszczac siebie w tym prcesie...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sansevieria » 25 sty 2011, o 13:14

Stary schemacik "ja mu/jej pomogę, dzięki mnie uleczy dawne rany" czyli autodestrukcyjne pojmowania wsparcia.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 379 gości

cron