---------- 21:02 28.12.2010 ----------
Katko czuję się nieświadoma mimo wiedzy jaką mam przy Tobie
. Na pewno mniejszej, ale jakoś się wczułam...
Moją kotkę znalazł zeszłej zimy i była tak zdesperowana, że nie chciała się mnie puścić, gdy wzięłam ją na ręce. Miała rozwalony nosek i ogonek, okrwawiony. Miała zaledwie kilka miesięcy. Zabrałam ją, dałam jeść i ona nawet nie patrzyła w kierunku drzwi. Dopiero na wiosnę jak poczuła powietrze, słońce i ciepełko. Od siostry wiedziałam, że nie bryknie z podwórka, bo jest mała i nie zna terenu, będzie wąchać na początku i wiecie co, tak było. Ona się zaczęła tarzać w trawie i miałczeć z otwartym pyszczkiem z radości, była zadowolona. Jak już osiągnęła wiek i dostała pierwszej rujki, to jak ona się skończyła poszłam na zastrzyk a jak on skończył działać, to ją wysterylizowałam, kupiłam szelki i Luna świetnie sobie na nich radzi. Przedłużyłam jej smycz, że ma pole manewru i jak ono się kończy, to sobie biegam za nią a co
.
I zgadzam się z Katką, taki kociak nie poradzi sobie na zewnątrz później. Przyznam, że koszty są duże, ale warto, bo ona nie będzie miała dzieci, które się namnożą i spotka je to samo kolejnej zimy...
Jeśli chodzi o ciągłe siedzenie zwierzaka w domu, to mam wątpliwości, bo jak nie chce, to wiadomo na stres nie ma co go narażać i kropka, temat zamknięty. Ale myślę, że każdy organizm potrzebuje powietrza świeżego, to nawet jest wskazane, ruch... Szelki są świetnym rozwiązaniem, ale moja kicia na przykłąd boi się śniegu i nie wychodzimy, bo to bez sensu.
Jak z nią wyszłam, to wdrapała mi się po nodze na ręce
---------- 21:09 ----------
[/img]file:///C:/Users/Kasiorek/Desktop/100_PANA/P1000501.JPG
---------- 21:10 ----------
Łeee chciałam wkleić zdjęcie mojej kotki, ale nie wiem jak