Filemon napisał(a):
poza tym nachodzi mnie też myśl, że WYMAGANIE OD SIEBIE SAMEGO całkowitego opanowania i niereagowania na żadne nawet zniewagi czy zaczepki, to właściwie wymaganie nierealne i... czemu miałoby ono służyć...? czy przypadkiem na przykład nie miałoby ono służyć naszemu budowaniu obrazu siebie samego jako kogoś, kto niczym skała odporny jest na wszelkie ludzkie słowa i czyny i jako ta opoka góruje nad horyzontem
I tu masz całkowitą rację takie coś by było odcięciem od emocji a to jest nie możliwe ,bo emocje to coś pierwotnego czujemy i już ! Miałem bardziej na myśli umiejętność prawidłowej reakcji na ten beret . No bo jeżeli mnie to wkurza to co mnie wkurza ? Beret , krzywizna , czy może pacjent ?
W psychologi to co nas złości jest tym z czym sobie nie radzimy.
Strasznie mnie irytował mój syn, który przyłaził do pokoju oglądać film, albo ogólnie jak mawia podtrzymać relacje siada i po chwili puka nogą albo inną kończyną i dobrze wie że mnie to wkurza bo robi to naprawdę delikatnie takie muśnięcia , kiedyś zapytałem czy ma nerwicę a on na mnie popatrzał i zapytał a Tatuś ma ? Gul mi skoczył sobie sapnąłem i dobrze, że tylko tyle bo zaraz padła seria pytań czy mnie denerwuje jedna noga czy może cały człowiek ?
Złość mi coś pokazuje w tym wypadku projekcja negatywna z mojego dzieciństwa....
Jeszcze raz umiejętność właściwego "dozowania" złości i jej właściwego wyrażania to sztuka i moc przeogromna