Podryw, znajomość kobiecej natury, a może manipulacja?

Rozmowy ogólne.

Postprzez nana » 10 paź 2008, o 14:57

Sanna napisał(a):Forsaken, jeśli chcesz się zadawać z laskami to znalazłeś fantastyczne narzędzie :). Jeśli jednak kiedyś zapragniesz towarzystwa kobiety , a nie laski, i to mądrej , to raczej go nie stosuj.

A swoją drogą to chyba strasznie Cię dotknął gość, z którym zdradziłą Cię żona, no i żona też ubodła twoje samcze ego swoją zdradą . Teraz w odwecie pokażesz tym ,, laskom" jaki jesteś zły ?


Sanna, zebys ty dziewczyno wiedziala ile masz racji!!!

Jestem z facetem po podobnych przejsciach jak Forsaken w sensie, że zdradzała go żona i w końcu od niego odeszła. On przyznał mi się, że był czas gdy poniżał sexualnie kobiety, żeby pokazać "tym laskom", żonie i całemu światu. Żeby sie "odegrać", że niby wtedy będzie po równo i przestanie go boleć.

Potem przestał to robić, bo przecież to nic mu nie dawało poza wstydem, który pojawia się do dziś jak o tym mówi. Zrozumial, ze nie chce lasek, że chce znów kobietę. Czego i tobie Forsaken zycze.

A tak swoją drogą obeserowałam twoje wypowiedzi wcześniej i są dla mnie z jednej strony piekielnie inteligentne i szczere do bólu, a z drugiej strony przerażające. Nie wiem w jak ciemnym miejscu w życiu się znajdujesz, że takie rzeczy mają mają miejsce w twoim życiu i w twoich emocjach. Mam nadzieję, że może terapia pozwoli ci zapalić światełko. I nie mów, że go nie chcesz. Wszyscy go szukamy.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Forsaken » 10 paź 2008, o 19:29

Sanna napisał(a):Forsaken, jeśli chcesz się zadawać z laskami to znalazłeś fantastyczne narzędzie :). Jeśli jednak kiedyś zapragniesz towarzystwa kobiety , a nie laski, i to mądrej , to raczej go nie stosuj.

Jeśli kiedyś zapragnę kobiety, jeśli będę gotowy się z nią związać, to oczywiście zastosuję tylko część technik która jest jak najbardziej fair. Nie będę "wymazywał" magiczną gumeczką uczuć do niej. Nie będę stosował zasady, nic jej nie dawaj, trzymaj ją z dala od swoich zajęć/znajomych/przyjemności. Ale jak na razie nie jestem gotowy na prawdziwy, pełny związek z drugą osobą, więc kobiety są dla mnie tylko urozmaiceniem wolnego czasu. Nie oglądam telewizji, więc czymś musze sie zająć, nie?
Sanna napisał(a):A swoją drogą to chyba strasznie Cię dotknął gość, z którym zdradziłą Cię żona, no i żona też ubodła twoje samcze ego swoją zdradą . Teraz w odwecie pokażesz tym ,, laskom" jaki jesteś zły ?

Nie zamierzam pokazywać jaki jestem zły... Każda z nich ma szanse zdobyć moje serce i zostać matką moich dzieci, ale wychodzę z założenia, że one chcą tylko spróbować czegoś nowego, trochę zabawić, więc i ja się będę bawił. Postaram się by zabawa była przyjemna dla obu stron. Odnośnie mojego samczego ego, to tak ubodła je ta zdrada. Ale wiem co je ukoi i nie będę się hamował - nie będę się jednak mścił na dziewczynach, które poznam, a na faktycznych sprawcach mojego bólu. Niech sobie skaczą z mostów mam to w dupie, uderzę tam gdzie zaboli najbardziej. Zrobię to inteligentnie, nikt mi nic nie udowodni i nikt mnie za rękę nie złapie. Zniszczę życie i jej i jemu. Może nie poczuje sie przez to lepiej, ale na pewno nie będzie mi gorzej, gdy będę wiedział, że sprawiedliwości stało się zadość.

Podro,
Forsaken
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Postprzez cvbnm » 10 paź 2008, o 20:29

ah, myslalam ze bedziesz mial odwage to zrobic twarza w twarz... z otwarta przylbica...

:/
cvbnm
 

Postprzez agik » 10 paź 2008, o 23:04

Nie wiem, może nie powinnam się wypowiadać... bo nie udało mi się przeczytać całości...
Sorry, ale to są PIERDOŁY... duperele i nadymanie ego niespełnionych socjologów- taka choroba zawodowa rzeczonej grupy, polegająca na wiecznym udowadnaniu, ze socologia jest nauką potrzebną i pozyteczną, w związku z tym, co można nazwać prosto- np mówienie komplementów nazwać zespołem rycerza :roll:
Forsaken- mam nadzieję, ze tego badziewia sam nie stworzyłeś ( nie jestem pewna, bo nie podałeś źródła)

"NIEWAZNE jest to CO mowisz. WAZNE jest JAK to mowisz."
Nie wiedziałeś?
"Gdy nastapi niezreczny moment ciszy to NIE ODCHODZ, wpatruj sie w jej oczy CALY CZAS i czekaj"- Nie wiedziałeś????
"'Bardziej bezposrednia akcja' jest dotyk. Daotyk jest BARDZO wazny"
Nie wiedziałeś??????

itd... ( już mi się nie chce)

A w ogóle- to coraz bardziej mnie intrygujesz ;)
Piszesz, ze byłes żonaty, potem nawijasz o tym, ze trzeba coś mówić do laski, trzeba patrzeć w oczy, dotykać.. przedstawiasz jakąś niby prawdę objawioną... no, kurde, jak sobie radziłeś bez niej? ( znaczy bez książki)

A w ogóle to wiesz ile czasu trzeba, zeby przygłuptasić panienkę gotową rozłożyć nogi? !7 min!! ( licząc od wyjścia z domu, dojścia do knajpy, zapoznania damy i powrotu do domu w celach rekreacyjnych...W towarzystwie osoby, która liczy czas...)

Poczytaj se.... nawet tutaj

Tego szukasz? Potwierdzenia, ze jesteś ok?
Ile razy byś się nie wyprał, nie zamydlał, nie guglał czegoś z neta- jakoś mało przekonująco brzmisz- dała Ci popalić i nie umiesz temu sprostać...
Kopneła w tyłek- a Ty nie wiesz dlaczego...
Fajnie, ze szukasz rozwiązania- to wspaniałę, ze właśnie na drodze własnego rozwoju- poszukiwania odpowiedzi itd
Ale tak naprawdę to niwelujesz dysonas poznawczy i łatasz własne ego.
Bardzo wspólczuję, zę tak strasznie bolało i pewnie to żadna pociecha- ale nie Ty pierwszy i nie ostatni... czasem trzeba wziąć lekcję pokory- a tego własnie nie chcesz zrobić...

Pozdrawiam naprawdę ciepło...

Ps- dysonas poznawczy to nie jest jakaś wstydliwa choroba, tylko instrunment metodologiczny opisujący pewnien stan- naturalny
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Forsaken » 11 paź 2008, o 18:20

agik: Nie wiem, może nie powinnam się wypowiadać... bo nie udało mi się przeczytać całości...
Sorry, ale to są PIERDOŁY... duperele i nadymanie ego niespełnionych socjologów- taka choroba zawodowa rzeczonej grupy, polegająca na wiecznym udowadnaniu, ze socologia jest nauką potrzebną i pozyteczną, w związku z tym, co można nazwać prosto- np mówienie komplementów nazwać zespołem rycerza :roll:
Forsaken- mam nadzieję, ze tego badziewia sam nie stworzyłeś ( nie jestem pewna, bo nie podałeś źródła)


Tego badziewia nie swtorzylem sam. Ja tylko to wyszukalem...


"NIEWAZNE jest to CO mowisz. WAZNE jest JAK to mowisz."
Nie wiedziałeś?
"Gdy nastapi niezreczny moment ciszy to NIE ODCHODZ, wpatruj sie w jej oczy CALY CZAS i czekaj"- Nie wiedziałeś????
"'Bardziej bezposrednia akcja' jest dotyk. Daotyk jest BARDZO wazny"
Nie wiedziałeś??????


Kurde, no nie wiedziałem... Nie każdy ma naturalney talent, a ja jestem ehkm... taki antytalent ;)

A w ogóle- to coraz bardziej mnie intrygujesz ;)
Piszesz, ze byłes żonaty, potem nawijasz o tym, ze trzeba coś mówić do laski, trzeba patrzeć w oczy, dotykać.. przedstawiasz jakąś niby prawdę objawioną... no, kurde, jak sobie radziłeś bez niej? ( znaczy bez książki)

A w ogóle to wiesz ile czasu trzeba, zeby przygłuptasić panienkę gotową rozłożyć nogi? !7 min!! ( licząc od wyjścia z domu, dojścia do knajpy, zapoznania damy i powrotu do domu w celach rekreacyjnych...W towarzystwie osoby, która liczy czas...)


Nie radziłem sobie za zbytnio... Owszem cipki leciały do mnie jak muchy do gówna, a ja tak zawsze wszystko pięknie potrafiłem uwalić, że pozostawało sie tylko w czoło plasknąć. 7 minut!! Wow, spróbuję dzisiaj, na początek niech będzie 1/2h oki?


Tego szukasz? Potwierdzenia, ze jesteś ok?
Ile razy byś się nie wyprał, nie zamydlał, nie guglał czegoś z neta- jakoś mało przekonująco brzmisz- dała Ci popalić i nie umiesz temu sprostać...
Kopneła w tyłek- a Ty nie wiesz dlaczego...


Heh, jak ja lubie te cięte diagnozy. Tym razem nie bede polemizowal, chyba na to właśnie wychodzi...

Fajnie, ze szukasz rozwiązania- to wspaniałę, ze właśnie na drodze własnego rozwoju- poszukiwania odpowiedzi itd
Ale tak naprawdę to niwelujesz dysonas poznawczy i łatasz własne ego.
Bardzo wspólczuję, zę tak strasznie bolało i pewnie to żadna pociecha- ale nie Ty pierwszy i nie ostatni... czasem trzeba wziąć lekcję pokory- a tego własnie nie chcesz zrobić...


Szukam i szukam, może kiedyś znajde... Czy stanąłem w obliczu dysonansu? Hmm, może i tak... Ale raczej typu, wygóraowana kara w stosunku do przewinienia. Może to zaskutkować polubieniem czynności za którą zostałęm ukarany, czego sobie i napotkanym przeze mnie kobietom nie życzę.

Pozdrawiam Cię również agik

cvbnm:
ah, myslalam ze bedziesz mial odwage to zrobic twarza w twarz... z otwarta przylbica...

Oczywiście, że nie, albo pewnie, że tak. Miotam się w sobie z tą cholerna zemstą. W jeden dzień mam ochotę osobiście zrobić kotleta mielonego z ryja tamtego TFU! sukinsyna, a potem przez dwa dni zwisa mi on totalnie, nawet czuje do niego TFU! nutkę sympatii. Z ex stosunek jest jeszcze słabszy, na 7 dni współczucia mam jeden taki że chętnie zjadłbym jej wątrobę na śniadanie. Sądzę że moja prezentowana tu żądza zemsty jest niejako próbą poradzenia sobie z tą żądzą. Może liczę, że od was usłyszę słowa które ją jakoś ukoją :?:
Wiem na pewno, że jeżeli w ogóle do tego dojdzie, to nie tak szybko... Jeszcze jest to temat zbyt gorący a zemsta ponoć najlepiej smakuje na zimno. Poza tym teraz byłbym głównym podejrzanym, a mimo tego że na pewno dokonałbym tego w białych rękawiczkach, mając doskonałe alibi, to jednak nie warto kusić losu nerwowymi ruchami, bo nasza policja jaka by nie była lepiej żeby nie siedziała mi na ogonie.
Na dzień dzisiejszy odkładam zemstę na jutro i cały czas zastanawiam się czy warto. Czy zrobi mi się po tym lepiej czy gorzej...
Czy ktoś was zemścił się kiedyś i tego żałował :?:

Pozdrawiam cvbnm,
Forsaken
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Postprzez agik » 11 paź 2008, o 19:06

No oki :)
Mnie się zdaje, zę strzelasz sobie samobója. Sam z siebie robisz automat do strzykania białkiem...
Uważaj tylko cobyś się choróbskiem paskudnym nie zaraził, no to to juz by była kompletna klapa...
A może właśnie nie....?

Co do zemsty- to ja jestem osobą, o którą pytasz... choć to było kilkanaście lat temu, to ciągle mi się chce rzygać, jak o tym pomyślę....

http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=2376
możesz sobie poczytać o zemście...

Miłego wieczorka ;)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Forsaken » 11 paź 2008, o 20:26

agik napisał(a):No oki :)
Mnie się zdaje, zę strzelasz sobie samobója. Sam z siebie robisz automat do strzykania białkiem...
Uważaj tylko cobyś się choróbskiem paskudnym nie zaraził, no to to juz by była kompletna klapa...
A może właśnie nie....?

Jestem przygotowany, znam zagrożenia i wiem jak im zapobiegać więc jestem bezpieczny... Ale dzieki za troske :P
agik napisał(a):Co do zemsty- to ja jestem osobą, o którą pytasz... choć to było kilkanaście lat temu, to ciągle mi się chce rzygać, jak o tym pomyślę....

http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=2376
możesz sobie poczytać o zemście...

Miłego wieczorka ;)


Poczytałem... trawię... wychodzi na to że jednak warto, najlepiej na zimno i osobiście... Zastanawiam się tylko nad rozwojem wypadków, gdybym w decydującym momencie poślizgnął się na skórce od banana i to on mi skopał tyłek... Przyjąłbym lekcje, czy wrócił po poprawkę? ... hmm - trawię... Czy przestanę w końcu planować i gdybać, a zacznę działać, czy ja tego naprawdę chcę, czy warto? Od was się tego nie dowiem... W sobie odpowiedzi też nie mogę znaleźć... wciąż trawię...

Musze się chyba Boga o to zapytać - On zawsze prawdę mi mówi... Tylko jeszcze muszę spełnić to co obiecałem, bo na razie nie mogę Mu w oczy spojrzeć...
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Postprzez cvbnm » 11 paź 2008, o 22:20

czy mozesz mi opowidziec co czujesz, co karmi to pragnienie odwetu i czy jestes to prawdziwy ty, czy czujac zlosc, gniew, chec odwetu czujesz sie prawdziwszy?
i jesli tak, to jak te prawde mozesz okreslic?


rozmyslam o tym.
tak sobie pomyslalam, ze w sumie gniew jest chyba potrzebny w ogranizmie po to aby sie odbudowac po jakims ciosie.
jest to tez jakas taka reakcja obronna, w sumie zaden wybor, a wrecz koniecznosc, ktora mozna stlumic lub moze jakos ukierunkowac, aby szla w strone "sprawiedliwa".
nie "slepy" gniew, ale gniew sprawiedliwy...

te wymysly sa moja subiektywna refleksja, takim urozmaiceniem dnia.
cvbnm
 

Postprzez laissez_faire » 11 paź 2008, o 22:37

myslisz, ze jestes w stanie manipulowac ludzmi? mysl dajej, moze dojdziesz, do jakichs ciekawszych konkluzji...
laissez_faire
 

Postprzez Sanna » 11 paź 2008, o 23:04

agik napisał(a):Sorry, ale to są PIERDOŁY... duperele i nadymanie ego niespełnionych socjologów- taka choroba zawodowa rzeczonej grupy, polegająca na wiecznym udowadnaniu, ze socologia jest nauką potrzebną i pozyteczną, w związku z tym, co można nazwać prosto- np mówienie komplementów nazwać zespołem rycerza :roll:


BTW Agik, jak mi miło to przeczytać :), przypomniały mi się czasy studenckie i fantastycznie złośliwy profesor filozofii który wyzłośliwiał się fantastycznie na temat socjologii szczególnie , począszy od jej pokracznej nazwy , a skończywszy na uczonych doktorach .... ,,Konstelacja układu politycznego" ... do dziś śmiać mi się chce jak przypomnę sobie ten język :).
Sorry Forsaken za wtręt w Twoim temacie.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez agik » 12 paź 2008, o 04:17

Forsaken
Na samym początku pytasz: "czy cielesnośc jest ważna?" i z całego tekstu wynika, ze dla Ciebie jest ważna. ( Może pytanie powinno brzmieć: czy atrakcyjność fizyczna jest ważna... no, ale nie czepiam się, bo w sumie te sprawy są powiązane)
Potem, ze żona Cię nie podnieca.

No, ale dłuższy czas trwacie...

Żona odchodzi i zaczyna olsniewać

Dysnonas nr 1- no jak to? To ja powinienem odejść- bo cielesnosć jest ważna przeciez, a ona mnie nie podniecała...

Była już żona ma romans z dużo mniej ( w Twoim odczuciu) atrakcyjnym gościem, a Tobie nie chce dać.
To jest ważna ta atrakcyjność, czy nie- dysonans nr 2?
I właściwie w tym miejscu pada prawie zawsze pytanie- co on ma takiego czego nie mam ja... na to pytanie nie chciałes odpowiedzieć ( przynajmniej tutaj) pisałes o zamknięciu w złotej klatce, o totalnym odbieraniu jej poczucia własnej wartości.
Moze tego Ci trzeba? Przyznać z pokorą, ze spieprzyłeś, że sprowadziłeś żonę do roli dziury, a ona dłużej nie chciała już być w takim "układzie"?
Mnie się wydaje, ze odejść ze złotej klatki, szczególnie po wielu latach, jest strasznie ciężko- a ona jednak to zrobiła. Co więcej- po odejściu rozkwitła.
A Ty zamiast przyznać, ze ... ( nie wiem co dokładnie- nie dorosłeś do małzeństwa? byłeś tyranem w białych rękawiczkach? dokopaeś jej tak, ze normalnie uciekła?) snujesz jakieś spiskowe teorie= rozładowujesz dysonans poznawczy.
A moze da się prościej?

Usłyszałam w telewizorze ostatnio takie zdanko i mi się skojarzyło z Tobą- "panowie doceńcie swoje żony, bo inaczej doceni je ktoś inny"
Moze właśnie o taki banał chodzi?

Napisałes powyżej, ze masz poczucie krzywdy i poczucie ukarania niewspółmiernego do winy...
Dlaczego? Przeciez juz WSZYSTKO SIE SKOŃCZYŁO... Nie ma małżeństwa, nie ma "TWOJEJ" kobiety... skończyła się umowa, skończył sie kontrakt...

Ty nie musisz już obmacywać wałeczków, ona też już nie musi... nic...

Skad taka potrzeba zemsty?
Ludzie nie są rzeczami- Twoimi lub czyimistam... ani ona , ani on.
Co Ci da zemsta? Jaką krzywdę wyrówna?
No i......... co potem?

Zemscisz się i co?
Moze miałoby to jakis maleńki "sensik" gdybyś już teraz zaczynał budować coś na potem- a co budujesz? strategię bzykania? na jeden wieczór, na godzinę?
No, masz branie- zadna Ci się nie oprze- i co z tego?
Będziesz od tego szcześliwszy? spokojniejszy? przekonany o własnej wartości?
Nie wyrównasz tak dysonansu, bo juz z samego poczatku xle postawiłeś pytanie.

Na razie tyle.
A odpowiedź na pytanie, które postawiłeś tutaj( czy cielesność jest ważna?)
moim zdaniem brzmi- dla jednych jest ważna, dla innych nie jest. A czesem nawet dla tych, dla których na początku cielsnośc jest ważna- potem stają się ważniejsze inne rzeczy. Te "inne rzeczy" są fajniejsze, bo nie jeżdża na pstrym koniu...

I tak na samym końcu- z tego, co tak łatwo piszesz, z taka przyjemną lekkością, tak zgrabnie, coraz bardziej wyłania mi się obraz bardzo cierpiącego człowieka, wpuszczonego w chaos, rozpaczliwe próbujacego złapać jedną nitkę. Jesli czujesz się zaatakowany- to przepraszam. Nie mam takiego celu. Nie musisz odpowiadać mnie na pytania- sobie odpowiedz. I jeszcze jedno- ja bym nie pozwoliła, żeby moje cierpienie stało się przedmitem kpin w necie, tylko dlatego, że sprawiam wrazenie osoby, która potrafi się obronić.

Pozdrawiam ( przytuliłabym, ale się trochę wstydzę)

P.S. Sanna- my socjologowie- też się z tego śmiejemy :D
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Sanna » 12 paź 2008, o 07:00

Agik- ostatni raz :), mnie najbardziej dziwiło że o socjologii da się pisać językiem polskim ( patrz Szczepański ) , a dzieła doktorskie ktore musieliśmy poznać wyglądały mi na jakieś zawody w nowomowie.
Forsaken - ostatni raz, przepraszam!
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Forsaken » 12 paź 2008, o 23:43

cvbnm napisał(a):czy mozesz mi opowidziec co czujesz, co karmi to pragnienie odwetu i czy jestes to prawdziwy ty, czy czujac zlosc, gniew, chec odwetu czujesz sie prawdziwszy?
i jesli tak, to jak te prawde mozesz okreslic?


Chyba to jestem prawdziwy ja :(
Zawsze byłem gniewny, urazę trzymam w sercu jak słoń - do końca życia. Jakoś mi nie przechodzi. Z drugiej strony, nie lubię ranić innych, nie potrafię skrzywdzić i zapomnieć. Potrafię jeszcze dziś zadręczać się jakimś świństwem wyrządzonym komuś jeszcze w dzieciństwie. Nawet rozmawiałem ostatnio z osobą, której 15 lat temu zrobiłem dużą przykrość, i okazało się, że ona tego nawet nie pamięta. A we mnie to nadal siedzi... Jak to ze w czwartej klasie zapomniałem przygotować prezentu gwiazdkowego dla wyznaczonej mi osoby. To nic że dałem jej to co sam dostałem - nadal jak o tym pomyślę to mi wstyd... Coś chyba nie teges z moją głową. Pamietam takie gówna o których powinienem dawno zapomnieć. Pamietam krzywdy na zawsze, niezależnie czy to ja je wyrządziłem czy wyrządzono je mnie...

Więc tak - to prawdziwy ja. Zazdrośnik latami zły o to że moja kobieta miała jakiegoś faceta zanim mnie w ogóle poznała, pamiętliwy kutas, który ma specjalną część mózgu wydzieloną dla gówniarzy, którzy mnie przezywali w przedszkolu (i dla tego zasrańca, który zepsuł mojego resoraka na koloni w Mochach).
Tylko że ja już nie podobam się sobie taki. Widzę że nienawiść zżera mnie od środka, psuje całe dobro które mnie spotyka... Nie wiem co by mi pomogło to zwalczyć, hipnoza czy może lobotomia.

cvbnm napisał(a):rozmyslam o tym.
tak sobie pomyslalam, ze w sumie gniew jest chyba potrzebny w ogranizmie po to aby sie odbudowac po jakims ciosie.
jest to tez jakas taka reakcja obronna, w sumie zaden wybor, a wrecz koniecznosc, ktora mozna stlumic lub moze jakos ukierunkowac, aby szla w strone "sprawiedliwa".
nie "slepy" gniew, ale gniew sprawiedliwy...
te wymysly sa moja subiektywna refleksja, takim urozmaiceniem dnia.

:)
Ja też tak sobie o tym myślę... Dziś śniła mi się inna osoba, która również mnie w tym wszystkim skrzywdziła. Nie znacie mojej historii i przebiegu wypadków, więc pewnie was dziwi ten kolejny obiekt nienawiści, ale tak niestety wyszło, że teraz ma we mnie wroga w sumie pięć osób, z czego najmniej żalu mam jednak do ex (która jako jedyna miała obiektywnie rzecz biorąc jakiś powód)... Obudziłem się wściekły, znowu żądny zemsty. Czuję że ten gniew toczy mnie od środka jak robak. Zatruwa mi życie, i mąci szczęście, bo w sumie powinienem być szczęśliwy... Skonsumowałem pierwszą z dwu <20.
Więc powinienem być super-szczęśliwy. Owszem rano świat miał trochę więcej kolorów, czułem się lekki i taki zajebisty... :P
Więc czemu znowu wbił mnie w glebę jeden pieprzony sen? Czy ja się od tego nigdy nie uwolnię?
Z moją <20 było całkiem przyjemnie. Nie spieszyłem się, bawiłem się nią, smakowałem tę chwile... Była taka słodko-kwaśna... Niby fajnie, ale coś nie do końca tak... może poszło to to dla mnie trochę za szybko? :roll:
Może to cholerne wygaszanie uczuć zepsuło mi zabawę, a może to było wygaszone światło... Coś nie do końca mi pasiło...

agik napisał(a):Forsaken
Na samym początku pytasz: "czy cielesnośc jest ważna?" i z całego tekstu wynika, ze dla Ciebie jest ważna. ( Może pytanie powinno brzmieć: czy atrakcyjność fizyczna jest ważna... no, ale nie czepiam się, bo w sumie te sprawy są powiązane)
Potem, ze żona Cię nie podnieca.

No, ale dłuższy czas trwacie...

Żona odchodzi i zaczyna olsniewać

Dysnonas nr 1- no jak to? To ja powinienem odejść- bo cielesnosć jest ważna przeciez, a ona mnie nie podniecała...

Racja, po części... Dysonans, taki jak go przedstawiłaś miał miejsce, ale z drugiej strony wiem, że próbowałem odejść, jednak zawsze łamałem się na widok jej łez. Nie potrafiłem skrzywdzić jej, zostawiając ją na lodzie.
Więc większy dysonans lub raczej rozgoryczenie, spowodował fakt, że gdy ja prosiłem o jedną jedyną szanse, zostałem kopnięty w dupę. A ja dałem jej tych szans lekko licząc z dwadzieścia. Będąc całkiem szczery ze sobą, przyznaję, że moje dawanie szansy wynikało nie tylko z niemożności skrzywdzenia drugiej osoby (przynajmniej nie bezpośrednio, bo pokazanie że ma się ją w dupie chociaż się nadal przy niej trwa na pewno bardzo krzywdzi), ale w dużej mierze z mojej słabości i lęku przed zmianą - zostaniem samym.
agik napisał(a):Była już żona ma romans z dużo mniej ( w Twoim odczuciu) atrakcyjnym gościem, a Tobie nie chce dać.
To jest ważna ta atrakcyjność, czy nie- dysonans nr 2?

Dysonans... O tak - z tym nie mogę sobie poradzić do teraz... Chociaż, zrozumiałem, że nawet największy lump może zdobyć modelke, gdy zastosuje kilka technik manipulacyjnych... Ludzki umysł to skomplikowana maszyna, ale jednak tylko maszyna.
agik napisał(a):I właściwie w tym miejscu pada prawie zawsze pytanie- co on ma takiego czego nie mam ja... na to pytanie nie chciałes odpowiedzieć ( przynajmniej tutaj) pisałes o zamknięciu w złotej klatce, o totalnym odbieraniu jej poczucia własnej wartości.

Wiem co miał czego ja nie miałem. Był beznadziejny, obleśny, kiepski w łóżku (nie sprostał mi nawet mimo mojego zerowego starania - jednak wielkość się liczy, he he). Był za to bezkonfliktowy, pogodzony ze sobą, spokojny. A spokoju i stabilności brakowało jej najbardziej po związku ze mną. Wiem napisałem, że jego jedyną zaletą był brak mojej wady... Skłamałem... Świadomie, żeby poprawić sobie humor, ale chyba na to się nikt nie nabrał, ja na pewno nie. Pizduś miał swoje zalety... Był też dowcipny i inteligenty. Nie tak jak ja, bo takich ze świecą szukać, ale byl... znaczy jest... No i miał ten kojący spokój, którego ja nie miałem, nie mam, i być może mieć nigdy nie będę.
agik napisał(a):Moze tego Ci trzeba? Przyznać z pokorą, ze spieprzyłeś, że sprowadziłeś żonę do roli dziury, a ona dłużej nie chciała już być w takim "układzie"?
Mnie się wydaje, ze odejść ze złotej klatki, szczególnie po wielu latach, jest strasznie ciężko- a ona jednak to zrobiła. Co więcej- po odejściu rozkwitła.

Nie rozkwitła przy nim... Przy nim upadła na samo dno. Zrobiła sie gruba brzydka, niezdolna do jakiegokolwiek działania, zadbania o swoj własny los. Ale fakt, nie rozwkwitła i przy mnie. Dopiero jak odeszła. Ale to naturalny objaw - ja tez rozkwitłem. Większość singli zaczyna rozkwitać, to ewolucja nauczyła nas dbać o siebie jak nie mamy partnera. Nawet słowik śpiwa tylko tak długo dopóki nie znajdzie partnerki (potem czasami tez śpiewa, ale zmienia melodie, i robi to daleeeko od gniazda).
agik napisał(a):A Ty zamiast przyznać, ze ... ( nie wiem co dokładnie- nie dorosłeś do małzeństwa? byłeś tyranem w białych rękawiczkach? dokopaeś jej tak, ze normalnie uciekła?) snujesz jakieś spiskowe teorie= rozładowujesz dysonans poznawczy.
A moze da się prościej?

Myslisz, ja tak naprawde byłem ofiarą w małżeństwie. Nie przedstawiłem skrzywionej psychiki mojej żony, tak jak i ciemnej strony mojej własnej. Ale zapewniam cię - to ja byłem ofiarą, w dodatku znoszącą złota jajka.
A co do teori spiskowych... To pewnie tak jest - staram sie uracjonalnić to czego nie mogę zrozumiec - rozładować dysonans, z ktorym sobie nie radze.
agik napisał(a):Usłyszałam w telewizorze ostatnio takie zdanko i mi się skojarzyło z Tobą- "panowie doceńcie swoje żony, bo inaczej doceni je ktoś inny"
Moze właśnie o taki banał chodzi?

To bardzo prawdziwe... Teraz już o tym wiem.
agik napisał(a):Napisałes powyżej, ze masz poczucie krzywdy i poczucie ukarania niewspółmiernego do winy...
Dlaczego? Przeciez juz WSZYSTKO SIE SKOŃCZYŁO... Nie ma małżeństwa, nie ma "TWOJEJ" kobiety... skończyła się umowa, skończył sie kontrakt...

Ty nie musisz już obmacywać wałeczków, ona też już nie musi... nic...

Skad taka potrzeba zemsty?
Ludzie nie są rzeczami- Twoimi lub czyimistam... ani ona , ani on.
Co Ci da zemsta? Jaką krzywdę wyrówna?
No i......... co potem?

Zemscisz się i co?
Moze miałoby to jakis maleńki "sensik" gdybyś już teraz zaczynał budować coś na potem- a co budujesz? strategię bzykania? na jeden wieczór, na godzinę?
No, masz branie- zadna Ci się nie oprze- i co z tego?
Będziesz od tego szcześliwszy? spokojniejszy? przekonany o własnej wartości?
Nie wyrównasz tak dysonansu, bo juz z samego poczatku xle postawiłeś pytanie.

Na razie tyle.
A odpowiedź na pytanie, które postawiłeś tutaj( czy cielesność jest ważna?)
moim zdaniem brzmi- dla jednych jest ważna, dla innych nie jest. A czesem nawet dla tych, dla których na początku cielsnośc jest ważna- potem stają się ważniejsze inne rzeczy. Te "inne rzeczy" są fajniejsze, bo nie jeżdża na pstrym koniu...

I tak na samym końcu- z tego, co tak łatwo piszesz, z taka przyjemną lekkością, tak zgrabnie, coraz bardziej wyłania mi się obraz bardzo cierpiącego człowieka, wpuszczonego w chaos, rozpaczliwe próbujacego złapać jedną nitkę. Jesli czujesz się zaatakowany- to przepraszam. Nie mam takiego celu. Nie musisz odpowiadać mnie na pytania- sobie odpowiedz.


Myśle nad tym... Cały czas próbuje odpowiedzieć sobie na te pytania i czuje że może na łożu śmiercie w końcu mnie oświeci, a może i nie...

agik napisał(a):I jeszcze jedno- ja bym nie pozwoliła, żeby moje cierpienie stało się przedmitem kpin w necie, tylko dlatego, że sprawiam wrazenie osoby, która potrafi się obronić.

No cóż, może nie kpin spodziewałem się na forum psychologicznym... Może jednak pomocy kogoś mądrzejszego, ukierunkowania sposobu myślenia na lepsze tory... Powinienem się jednak spodziewać, że nie spotkam tu psychologów którzy za swoje porady biorą pieniądze i nie są skłonni pomagać za friko. Gdybym wczytał się w toczące się tu dyskusje, pewnie zobaczyłbym stado frustratów, borykających się z własnymi problemami, z potrzebą budowania swojego poczucia wartości przez udowadnianie innym, że mają od nich zdrowsze podejście do rzeczywistości.
Starających się błysnąć inteligencją, popisać elokwencją, gdy tak naprawdę boją się spotkać kogoś przewyższającego ich intelektualnie. Kogoś kto próbuje myśleć samodzielnie, dochodzić prawdy o ludzkiej naturze. Kto może im wytknąć ich małostkowość i zdzierżyć wymierzone w niego osobiste ataki.
Cieszę się jednak, że spotkałem też ludzi którzy, jak ja, wiedzą że tak na prawdę to nic nie wiedzą, którzy są otwarci na dyskusję na trudne tematy. Jestem wdzięczny za dyskurs z tymi co nie koniecznie pragną udowodnić swoją rację, za to są skłonni do zadumy nad racją oponenta.

Sanna:
Nie przepraszaj, ja sam schodzę tak często z tematu, że jestem wdzięczny, gdy ktoś pokaże mi, że nie jestem w tym jedyny :)

Pozdrawiam,
Forsaken
Avatar użytkownika
Forsaken
 
Posty: 596
Dołączył(a): 22 wrz 2008, o 02:26

Postprzez Sanna » 13 paź 2008, o 09:59

Forsaken, a nie myślisz że to po prostu żałosne - takie obsesyjne zajmowanie się jakimś dupkiem ?
Co do ,, zabawy " z laskami . Myślę, że kobiety chodzące do łóżka dla zabawy do mit. Nie sądzisz, że one Twoje udawane zainteresowanie odbierają jako zainteresowanie prawdziwe? Okłamujesz je, a więc kim jesteś ? Czy w Twoim systemie wartości jest miejsce na uczciwość?
Nie wierzę , że powiedziałeś ,, drogie dziecko, ja Cię chcę tylko i wyłącznie przelecieć, poprawiam sobie po prostu humor po tym jak przyprawiono mi rogi ".
Któraś z tych lasek się prawdopodobnie zakocha, damski punkt widzenia znajdziesz tu:
http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=2730

A zresztą, co tu tłumaczyć, brak mi tu ikonki : machnięcie ręką.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 13 paź 2008, o 10:10

Sanna napisał(a):A zresztą, co tu tłumaczyć, brak mi tu ikonki : machnięcie ręką.

:haha: :haha: :haha:

I ja sobie tutaj podczytuję, ale nie mam weny na napisanie... zupełnie nie wiem, o co właściwie Ci chodzi, Drogi Forsaken. Zupełnie.

Miłego dnia;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 580 gości

cron