Caterpillar - pewnie że sie moze zdarzyć sytuacja prawidłowego prowadzenia pacjentki na antykoncepcji hormonalnej - problem w tym, że to sie co najwyżej zdarza w Polsce, na pewno zaś nie jest normą. Cała polska medycyna kuleje, jest po prostu "polska norma".
Limonko, czy aby na pewno mit? Również w leczeniu schorzeń endokrynologicznych są skutki uboczne, te przewidywalne i planowane oraz inne, nie zawsze pożądane. W przypadku antykoncepcji hormonalnej przewidywany i pożądany jest brak płodności, ale jest też oraz cały szereg innych, zindywidualizowanych skutków ingerowania w naturalne wydzielanie hormonów. W tym taki, że organizm nie zdoła wrócić do stanu zdrowia czyli płodności. Tu zwyczajnie gwarancji nie ma i byc nie moze, co najwyżej zwiększa się stopień prawdopodobieństwa, że skutki zażywania tabletek okażą sie całkowicie odwracalne w aspekcie poczęcia. Czyli ze będzie "odstawiam, odczekuję, zachodzę w ciążę o prawidłowym przebiegu, rodzę i nie ma problemu". Tak być może, ale nie musi i gwarancji nie ma. Ileś tam kobiet ma problemy z poczęciem po antykoncepcji hormonalnej. Mniej oczywiście niż dawniej, ale zawsze można być tym "jednym przypadkiem na 100 tysiecy". Czyli logicznie jest to możliwy skutek uboczny też. I jak z każdą ingerencją chemiczną w organizm, jak z każdym lekiem - warto zapytać samej siebie "czy idę na to ryzyko". Mozliwe że minimalne, ale istniejace.