Witajcie, na wstępie proszę o nie atakowanie mnie za głupotę, której przejawem jest akceptowanie regulaminu, którego się wcześniej nie przeczytało. Sama z chęcią bym sobie za to "natrzaskała". Jednak co się stało to się nie odstanie choćbym sobie włosy z głowy rwała. Wiem, że sprawa była głośna ale ja jakimś cudem o niej nie słyszałam i jakiś czas temu dałam się nabrać pobieraczkowi. W związku z tym mam pytanie, czy rzeczywiście (jak radzi większość ludzi w internecie) można sprawę olać? Czy też po zmianach, które weszły w związku z aferą lepiej jest zapłacić dla świętego spokoju?
Podałam im błędny adres ale mają moje nazwisko i drugie imię. Po otrzymaniu maila z pogróżkami zadzwoniłam do rzecznika praw konsumenta, który poradził mi napisać do nich pismo, że ponieważ nie dostałam potwierdzenia umowy na piśmie czas odstąpienia od umowy wynosi 3 miesiąca. Wysłałam owego maila ale znowu dostałam wezwanie przed sądowe. W necie widnieją sprzeczne opinie, większość by to olać ale zdarzają się również i takie, że trzeba zapłacić bo zaakceptowało się regulamin. Czy ktoś orientuje się w tej sprawie? Szczególnie po kwietniu 2010roku? Z góry dziękuję za odpowiedź i mam nadzieję, że znajdzie się tu ktoś kompetentny bo wiele nerwów mnie to kosztuje...