Wiem że nienawidzę to mocne słowo ale tak właśnie czuję. Pracuję tu od kilku miesięcy,pracowałam już w wielu miejscach i z różnymi ludźmi ale pierwszy raz w życiu w wieku 33lat spotkałam na swojej drodze tak wrednych, niemiłych, nietolerancyjnych, nieprzyjaznych ludzi. I nie piszę tu tylko o pracodawcach ale też o współpracownikach.
pracuję w małym hotelu,jest nas tu około30 osób.
Pracodawcy to rodzina,właściciele małżeństwo i 2 synów. O ile szef i szefowa są jeszcze znośni (zależy od humoru) to ich synowie (40 i 28 lat) są nie do zniesienia. Potrafią wbijać tak zwane szpile w plecy samymi słowami, potrafią powiedzieć że np. mam dzisiaj brzydki makijaż albo ze mam brzydką fryzurę albo że mam coś zrobić z twarzą bo jest ponura itd. Obgadują pracowników, wyzywają za plecami od najgorszych. Nie kumam
ostatnio powiedziałam że w pracy jest zimno i zrobiła się afera ze w ogóle śmiałam coś powiedzieć i chodzą i obgadują mnie z tego powodu i wcale się z tym nie kryją. Staram się nie przejmować ale cholera niektóre teksty naprawdę potrafią zaboleć.
Żeby chociaż mieć wsparcie w "ekipie" ale gdzie tam. Ludzie tu są nie mili, krzyczą na siebie albo w ogóle się nie odzywają do siebie. Wszyscy siebie obgadują!!!
Jestem osoba bardzo kontaktową, lubię rozmawiać,pośmiać się, ale tutaj nie ma się do kogo odezwać.
Wiem że to tylko praca ale czy atmosfera nie jest ważna??? Jak mam tutaj przyjść to jestem chora choc lubię swoją pracę.
Cały czas szukam czegoś innego, chodzę na rozmowy ale narazie jestem zmuszona tu tkwić.
Siedze własnie teraz w pracy zdołowana na maksa, w domu chore dziecko, żałuję że nie wzięłam opieki bo ledwo przyszłam rzuciłam lekko ale zimnica i poleciały na mnie gromy że znowu mi zimno że nikt nie narzeka tylko ja,co jest nieprawda, bo wszystkim dziewczynom na recepcji jest zimno. Nie wiem może ja przesadzam może tak jest w większości firmach tylko ja dotąd miałam szczęście ? Bo I raz trafiłam do takiej firmy gdzie ludzie nie lubią ludzi