Nie wiem czy się udało, po prostu czas, rozstaliśmy się, on mnie zostawił jak odkryłam kolejne baby, ale to w sumie nie był koniec, bo potem po najgorszej chorobie jeszcze miałam z nim kontakt, "trzymał" mnie psychicznie. Kiedy byłam w innym związku spotykałam się z nim...zajęło mi kilka lat dojście do tego, że był psychopatą...po prostu najlepszy był dla mnie
brak kontaktu bo wtedy jest brak wpływu...w kolejnym związku obiecałam sobie nie dopuszczać do spotkania i udało się...Niestety będąc już z moim mężem też się z nim spotkałam
pogadaliśmy, zobaczył inną mnie silniejszą, to dało mi satysfakcję. On ma żonę i dziecko i nadal zdradza :/ Oczywiście próbował swoich chwytów ale na mnie to już nie działa, widzę te mechanizmy i to mnie ratuje...
Wiesz ja miałam brak ojca, on o tym wiedział i dawał mi to wszystko czego mi brakowało, na tym to polegało, ale nic za darmo, w zamian miałam być taka jak on chciał, robiłam wszystko co chciał, nie miałam prawa głosu, nie mogłam się mu sprzeciwiać, przepraszałam go nawet wtedy kiedy robił mi krzywdę, to było chore, miałam 17 lat jak go poznałam i byłam sama, miałam zrytą psychikę, doprowadzał mnie do okropnych stanów a potem jak już byłam wycieńczona szeptał do ucha, programował, robił mi wodę z mózgu pod swoje dyktando
To, że z nim nie jestem, że się skończyło to jego zasługa i dzięki mu za to, bo gdyby nie może bym się ocknęła teraz a może nigdy
Więc nie mogę powiedzieć, że to
mi udało się wyplątać
Jest dla mnie zagadką do dziś...