Nauczyć się ufać (?)

Rozmowy ogólne.

Postprzez mikidajlo » 28 kwi 2011, o 20:30

Chęć bycia lubianym w towarzystwie, chęć zaimponowania. Ilekroć prubowałem to były kłopoty. To chyba nie tędy droga. Fakt kiedy widzimy zgraną daczkę osób śmiejących sie i chihiczących to byśmy chcieli być w środku, w centrum zainteresowania, ale. Zawsze jest to ale bo nie wiemy jak się będą układały stosunki tej grupy jutro, pojutrze albo jak wyjdą z baru. czasami jest gościu co rozbawia innych i wszyscy się śmieją. Przyjaciela co można mu sie wypłakać w mankiet też trudno znaleźć. Jak ktoś do nas przychodzi w problemem to jesteśmy bezsilni często, nie umiemy pomóc. Nawet totaj. Kiedy Była powódź to były osoby co ucierpiały na wskutek niej, a my siedząc w domku przygnieceni swoimi sprawami zamiast pomóc rzeczywiście czy materialnie ograniczaliśmy się do dobrego słowa. Piszę o sobie bo o innych pisać nie mogę.

Jesteśmy tacy jakimi jesteśmy, jedna osoba jest bardziej rozrywkowa inna bardziej poważna. Jedna ma w sobie widoczne ciepło wręć bijące na zewnątrz inna jest bardziej zamknięta i to jest normalne. Myślę że można próbować się zmienić, otwierać ale nie za wszelką cene a i trochę prywatności, takiego zamknięcia w sobie nie jest niczym złym. Kurczę pewnie jak byśmy sie spotkali w realu to byśmy nie mieli zabardzo o czym gadać na drugi dzień.

Taką chęcią przyjęcia do klubu, bycia lubianym otwartym za wselką cene jest napewno film Galerianki. Nie chodzi mi o to czym się dziewczyny trudniły ale o sam fakt. O rywalizacjię, O chłopaka co popełnuł samobójstwo bo nasza główna bochaterka chciała być trendy i nie doceniła prawdziwej miłości i wspaniałej kumpeli która z zazdrości mieszała między tą dwujką. A dom? No tam jest pokazane też brak zainteresowania. Zapędzenie pracą codzienną i brak czasu dla najbliższych.

Innym filmem był plac zbawiciela gdzie jest pokazane powolne zamykanie się w sobie, przymykanie na wszystko oczu. samotność i brak możliwości dogadania się z mężem i teściową. Osamotnienie i brak wolnego wyboru. Życie w przekonaniu że jest się gorszym, niepotrzebnym. Brak możliwości przyprowadzenia, zaproszenia do domu koleżanki co można się jej wygadać. Brak kontaktu z mężem i jawna niechęć teściowej, Brak pomocy od strony rodziny głównej bochaterki. Ona była zostawiona samej sobie i nie miała jak sobie poradzić. Tego ja osobiście się obawiam u siebie w rodzinie. Film jest bardzo realny.

A jak się otwierać?
Myślę że trzeba być interesującą osobą. Mieć grupy zainteresowań. Tak sobie strzelam że modelarstwo, ogrodnictwo czy garncarstwo. Zainteresowań jest mnóstwo. Do czego zmierzam? Jak coś nam wychodzi i coś robimy w grupie ta wcześniej czy później ktoś przyjdzie zapytać się jak my to czy tamto robimy a i my bójdziemy do nich się zapytać. Jak interesuje nas ogród i mamy możliwości to zrubmy fajny ogród z kamieni czy czegoś innego. To z pewnością przyciągnie osoby zainteresowanie podobnymi rzeczami. A z czasem człowiek się otworzy.
Ja z otwarciem się nie mam problemu. jestem bardzo otwarty 1000 km od domu. Chętnie pomagam innym ludziom a prosić o pomoc nie umiem. Tam jestem otwarty a w domu niestety nie. 1000 km od domu spotykam ludzi co ich drugio raz zapewne nie spotkam a tu? Tu jest gorzej. Siedzę cicho w domu i raczej tylko z żoną rozmawiam. na imprezach mam adwokatów więc się nie odzywam. Zmienić próbowałem ale się nie da bo żeby się dało rozmawiać to trzeba mówić i być słuchanym i słuchać . U mnie brak odbioru a do tego raczej nie piję więc z trzeźwym to p pczym mówić.
Tak to jest taki rodzinny dziwoląg. W domu mnustwo pytać gdzie jestem, kiedy wrócę i że się martwią o mnie. a ja jak wyjdę to i po pięciu tygodniach wrócić umiem. Mieszkam z rodzicami. Z żonką rozmawiamy sobie nie ma problemu. kończę się otwierać bo jeszcze się jaki kwas wyleje. pozdrawiam
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez Filemon » 28 kwi 2011, o 21:37

smerfetka0 napisał(a):
pszyklejony napisał(a):W ten sposób zejdzie Ci do śmierci, już długo tu jesteś zdaje mi się. Stoisz w miejscu, piszesz o pobożnych życzeniach, nic z tym nie robiąc. Mi nic do tego, ale nie tędy droga.



zebys umial byc tak bardzo zyczliwy tak jak wredny czasami.


pewnie Go zgaga męczy ostatnio... albo co... ;) :lol:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez marie89 » 28 kwi 2011, o 21:50

smerfetka0 napisał(a):
pszyklejony napisał(a):W ten sposób zejdzie Ci do śmierci, już długo tu jesteś zdaje mi się. Stoisz w miejscu, piszesz o pobożnych życzeniach, nic z tym nie robiąc. Mi nic do tego, ale nie tędy droga.



zebys umial byc tak bardzo zyczliwy tak jak wredny czasami.


To była "wredota"?

No co wy...


Odrobinę ironii może... Ale spotykałam się z większą, więc... ta mnie nie rusza ani ciut ciut

Zresztą... pszyklejony jak już sie wypowiada (oszczędnie) ale z ikrą... nie raz jeden oświecił mój umysł.. myślę że w dobrej wierze chciał mi szpilkę w tyłek wbić... Czasem metoda "shocking" pomaga... zmusza do myslania, motywuje do działania...

Mnie też.. Tylko nie tym razem. Ale za starania dziękuję.
marie89
 

Postprzez smerfetka0 » 28 kwi 2011, o 21:54

mnie to sie nie podobalo. i tyle.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez marie89 » 28 kwi 2011, o 21:55

mnie "dziubnęło"... jak to szpila... ale

do wesela się zagoi:)
marie89
 

Postprzez pszyklejony » 29 kwi 2011, o 00:16

Najjaśniejszy umysł i dobrą wolę ma sama "pokrzywdzona" :)
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez marie89 » 29 kwi 2011, o 00:22

pszyklejony napisał(a):Najjaśniejszy umysł i dobrą wolę ma sama "pokrzywdzona" :)


W sensie, że... Ja?

Nie wiem czy dziękować.. czy się speszyć.. czy jeszcze jakaś opcja wchodzi grę...


W każdym razie... Dobrej nocy pszyklejony :cmok:
marie89
 

Poprzednia strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 360 gości

cron