porozumieć się bez przemocy...

Rozmowy ogólne.

porozumieć się bez przemocy...

Postprzez Filemon » 16 paź 2010, o 19:04

ostatnio przyglądam się tej idei Rosenberg'a - w jaki sposób traktować siebie samego i innych, ażeby nie stosować przemocy, tylko empatię i tym samym dojść z samym sobą i z drugim człowiekiem do porozumienia a nie do wrogości (samo)krytyki i rozdźwięku...

pomyślałem, że może kogoś to zainteresuje i na coś się przyda - poniżej link, który opowiada sporo na ten temat...

http://pl.wikibooks.org/wiki/Porozumie% ... z_przemocy
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Megie » 16 paź 2010, o 21:26

mi by sie przydalo..jak znajde chwile to poczytam bo brzmi ciekawie..
dzieki za link Fil
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Amir » 17 paź 2010, o 00:50

dzieki Fil za wglad w NVC

choc nie wiadomo skad Rozowagora wypisal to swoje: "ludzie posiadają wrodzoną zdolność cieszenia się wtedy, gdy mogą dawać i brać dzięki współodczuwaniu",

to fajnie by było, gdybysmy mieli poziom empatii wszyscy na miejscu ;-)

nawet jesli nie ma jak mierzyc "zdolnosci wrodzonych"

czytajmy, czytajmy, czytajmy

i piszmy w sposob nieagresywnie wspolodczuwajacy

(jak sam Fil ;-) - za co go kokamy)
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez 1KOR13 » 28 paź 2010, o 23:25

to bardzo pożyteczna lektura , w czasach kiedy panuje język nienawiści

kawał
Ile pan zna języków ?
trzy : polski, angielski i język nienawiści
1KOR13
 
Posty: 337
Dołączył(a): 18 lip 2009, o 22:57
Lokalizacja: z mazowsza

Postprzez doduś » 29 paź 2010, o 09:56

mam takie poczucie, że slogan "jezyk nienawisci" powstał po to, żeby oderwać oderwać i nadać pozornie "osobne życie" czemuś, co tak naprawdę w moim odczuciu powinno przynależeć do konkretnej osoby. NIenawisć to uczucie, samo nie jest bytem bez osoby, która je przeżywa. "Język nienawiści" to stworzenie bytu na potrzeby powiedzenia "ja się nim nie posługuję" i udawania, ze mnie to nie dotyczy. Dla mnie głębokie bleee. a i jeszcze jedno, w chrześcijaństwie nienawiść to grzech ciężki. Więc jak nienawidzę, to grzeszę, ale jak posługuję się "jezykiem nienawiści" to jakby rozmydla się odpowiedzialność moralna. Jeszcze drugie bleee
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Filemon » 29 paź 2010, o 20:17

czyli lepiej by było może: mój nienawistny język, albo: język którym przemawiam, kiedy czuję nienawiść...?

określenie "język nienawiści" ja odbieram jako skrót myślowy i utożsamiam je z nienawiścią odczuwaną w sobie, ale faktycznie, że można też odebrać je inaczej...

chociaż przychodzi mi teraz do głowy, że kiedy czujemy złość, albo wściekłość, to możemy bez wnikania w nasze odczucia i potrzeby wyrazić ją szybko i wprost i wówczas zazwyczaj będzie to wyrażone językiem nienawiści, czyli naszym nienawistnym sposobem wysłowienia własnych uczuć, albo też możemy zdobyć się na refleksję i zauważyć jakie niespełnione potrzeby kryją się za naszymi nieprzyjemnymi uczuciami oraz jakie głębokie uczucia temu niespełnieniu towarzyszą... następnie, jeśli odważymy się obnażyć wobec drugiego człowieka, ukazując nasze niespełnienie (co często przeżywane jest jako słabość i bezbronność) i poprosić o to by zechciał uwzględnić to co czujemy (nie wymagając tego, ale z nadzieją na jego empatię), to wtedy znika jakby z natury rzeczy (z racji podjętego przez nas podejścia) język naszej nienawiści i pojawia się język miłości czy też empatii względem nas samych i drugiego człowieka także, gdyż nie oceniamy go negatywnie za to, że wywołał w nas swoim postępowaniem i wypowiedzią przykre, nieprzyjemne uczucia lub reakcje emocjonalne, tylko znajdujemy w sobie samym źródło owej przykrości (i to jest też rodzaj empatii i przeciwieństwa nienawiści!) :)

o dziwo, często zdobycie się na taki wysiłek (przynajmniej dla mnie jest to wysiłek) przynosi zadziwiająco pozytywną odpowiedź drugiej strony i "prostowanie się" krzywych ścieżek w komunikacji z drugim człowiekiem... z tym, że nie zawsze... a już w przypadku kogoś w kim bardzo głęboko zakorzenione są mechanizmy blokujące empatię, to mamy jak w banku, że jeszcze nam może dowalić wykorzystując nasze odkrycie się przed nim... i co wtedy...?? :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez prince » 29 paź 2010, o 22:38

Fil,brachu,że tez Ci sie chce czytać takie psychologiczo-filozoficzne zawijasy :wink:
prince
 

Postprzez Filemon » 30 paź 2010, o 00:28

he he... prince, ten Rosenberg, to dla mnie bułka z masłem po różnych tekstach na temat psychoanalizy albo teorii relacji z obiektem... - tam to są dopiero zawijasy, takie że aż obrzydzenia do nich nabrałem... :lol:

to porozumiewanie bez przemocy wydaje mi się w prosty sposób podane, tylko trudność zaczyna się gdzieś w obszarze duchowym - czy jak go nazwać... :) bo tam rzeczy dosyć oczywiste w którymś momencie (kiedy przełożyć je z teorii na praktykę) zaczynają się wydawać dużo mniej oczywiste i takie jakby abstrakcyjne, nierealne w przyłożeniu do praktycznego codziennego życia... tymczasem doświadczyłem już tego osobiście, że te proste acz nietypowe metody komunikowania się mogą przynieść w praktyce wręcz jakiś rodzaj korzystnego przełomu w stosunkach z drugą osobą... i to mnie ciekawi... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)


Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 492 gości

cron